Doniesienie o tym, że zostało popełnione przestępstwo złożył w Prokuraturze Rejonowej w Pleszewie przełożony kobiety.
- Postępowanie dopiero się zaczęło i zostałem poproszony o to, żeby dla dobra śledztwa nie udzielać szczegółowych informacji. Mogę tylko powiedzieć, że ta osoba już u nas nie pracuje - powiedział nam Marcin Ferenc, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gołuchowie.
Niewiele więcej dowiedzieliśmy się od śledczych.
- Przywłaszczona kwota przekracza 36 tysięcy złotych, ale zanim dotarło do nas zawiadomienie o przestępstwie ta osoba około 10 tysięcy zwróciła - wyjaśnia prokurator rejonowy Antoni Ulatowski.
Jego zdaniem, więcej informacji będzie po przesłuchaniu kobiety, choć sprawa wygląda na stosunkowo prostą. Śledztwo powinno się zakończyć szybko, czyli w ciągu miesiąca i wtedy też okaże się, czy kobieta będzie chciała dobrowolnie poddać się karze.
Z tych skąpych informacji nie wynika i nikt tego na razie nie chce potwierdzić, jak długo trwał proceder. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przez kilkanaście miesięcy. Z początku chodziło o drobne kwoty, a sprawa miała wyjść na jaw, gdy znikło kilka tysięcy.
Dopiero dochodzenie prowadzone przez pleszewską policję ustali, czy nie doszło do innych przestępstw, np. fałszowania dokumentów lub fałszowania podpisów. Jeden z naszych informatorów twierdzi, że ginęły pieniądze z funduszu alimentacyjnego.
Niechętnie na ten temat wypowiadają się pracownicy urzędu gminy i innych gołuchowskich instytucji. Wszyscy podkreślają, że kobieta była miła i nikt nie spodziewał się, że może popełnić przestępstwo. Twierdzą, że mimo niepełnosprawności dobrze sobie radziła. Także petenci przyznają, że była urzędniczka budziła powszechną sympatię. Niestety, w tej sprawie niewiele jej to pomoże.
Wszyscy zastanawiają się, na co przeznaczyła te pieniądze, bo na pewno nie należała do osób szastających gotówką. Niewykluczone, że pomagała komuś z rodziny, kto znalazł się w trudnej sytuacji.
Teoretycznie kobieta może trafić za kratki nawet na kilka lat. Stąd wiele zależy od jej wyjaśnień, które będą miały wpływ na ewentualny układ z prokuraturą i potem decyzję sądu. Na jej korzyść na pewno przemawia dotychczasowa dobra opinia.
Okradały urząd
Najgłośniejszy w ostatnich latach przypadek działania na szkodę swojego pracodawcy miał miejsce w Raszkowie. Dwie pracownice Urzędu Miasta i Gminy wspólnie wyprowadziły z kasy ponad 700 tysięcy złotych. Pierwsza była skarbniczką, druga kasjerką. Braki tuszowały fałszywymi fakturami i podrabianymi dowodami wypłat, podpisując je nazwiskami osób rzekomo odbierających gotówkę. Aferę ujawniono po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli. Sprawa odbiła się szerokim echem, nie tylko w Raszkowie. Aby dokładnie określić przywłaszczoną kwotę trzeba było zasięgnąć opinii biegłych z dziedziny księgowości. Obie kobiety tłumaczyły się trudną sytuacją materialną. Nie potrafiły jednak powiedzieć co się stało z resztą pieniędzy. Bezpośrednio po ujawnieniu afery zostały na miesiąc aresztowane. Potem wyszły na wolność i zmieniły miejsca zamieszkania. Po długim procesie sąd orzekł wobec każdej z kobiet karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat, 2000 zł grzywny oraz zakaz zajmowania stanowisk związanych z odpowiedzialnością materialną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?