Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kradzieże aut w Poznaniu i Wielkopolsce. Biznes świetnie zorganizowany

Norbert Kowalski
Auta kradzione są w większości przez zorganizowane grupy przestępcze
Auta kradzione są w większości przez zorganizowane grupy przestępcze Marzena Bugała
Są dobrze zorganizowani i idealnie znają się na swojej pracy. Ciągle doskonalą umiejętności i próbują przechytrzyć policję. Grupy przestępcze kradnące samochody mogą zarabiać dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. I często wracają do biznesu także po wyrokach.

Początek października, Luboń, 37-letni mężczyzna zostaje zatrzymany przez policjantów z Wydziału Kryminalnego. Jest właścicielem dwóch placów. Od kilku tygodni jest również oskarżony o paserstwo. Policjanci znaleźli na jego posesji części pochodzące ze skradzionych samochodów. Ich wartość oszacowano na ok. 90 tys. zł. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.

Maj 2015 roku, również Luboń, policjanci sprawdzają dwa place. Znajdują części ze skradzionych samochodów marki BMW, Audi czy Volkswagen. Kolejne kradzione części samochodowe odkryte zostają na jednym ze stanowisk na giełdzie w Przeźmierowie. Łączna wartość wszystkich znalezionych rzeczy wynosi nawet kilkaset tysięcy złotych. Zatrzymanych zostaje trzech mężczyzn. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Doskonała organizacja

- Auta kradzione są w większości przez zorganizowane grupy przestępcze. To nie są pojedyncze osoby. One muszą mieć zaplecze paserskie. Muszą mieć ludzi od logistyki, którzy pomogą przeprowadzić całą akcję, a następnie rozebrać samochód na części i je sprzedać - opowiada nam Grzegorz (imię zmienione), jeden z policjantów należących do Zespołu do Walki z Przestępczością Samochodową wielkopolskiej policji. Prosi, by nie podawać jego prawdziwego imienia i nazwiska.

Od niego dowiadujemy się, jak wygląda biznes związany z kradzieżą samochodów w Wielkopolsce. A ten jest świetnie zorganizowany, choć znacząco różni się od grup przestępczych zajmujących się np. handlem narkotykami.

- W przypadku samochodów grupy przestępcze wzajemnie się przenikają na zasadzie: „dzisiaj pracuję z taką osobą, a jutro robię interes z kimś innym” - wyjaśnia Grzegorz.

W praktyce w Wielkopolsce działa kilkunastu „profesjonalnych” złodziei, paserów czy mechaników zajmujących się rozbiórką aut.

- To zawodowcy. Oprócz nich możemy jeszcze mówić o kilkudziesięciu innych osobach, które wkraczają w ten biznes i dopiero się uczą - mówi Grzegorz.

Trudno też jednoznacznie wskazać, ile zorganizowanych grup przestępczych zajmujących się kradzieżą aut działa w Wielkopolsce. Jednak nazwiska niektórych osób stale przewijają się w policyjnych dokumentach i są doskonale znane funkcjonariuszom.

- Używamy słowa grupa przestępcza, ale to nie jest taka grupa w dosłownym znaczeniu. W tym środowisku po prostu działają osoby, które mają wyrobioną reputację i wiadomo, że ukradną samochód danej marki. A następnie wiedzą np., że X ma warsztat i można u niego rozebrać auto, a Y jest w stanie sprzedać części. To wszystko opiera się na współpracy - tłumaczy Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji.

I dodaje: - Jeśli złodziej ukradnie auto, to sprawdza swoją listę kontaktów i decyduje, kto może się nim najlepiej zająć, gdzie można je rozebrać i komu sprzedać. To nie jest taka organizacja jak w przypadku grup wołomińskiej czy pruszkowskiej. Tutaj wszystko jest bardziej elastyczne. Każdy może pracować z każdym. To system naczyń połączonych, gdzie wszyscy mają swoje zadania i wszyscy chcą zarobić. Nie jest tak, że policja zatrzyma pana X i nagle cała grupa się rozpadnie.

Mimo to policjanci co jakiś czas zatrzymują kolejne osoby. I przyznają, że złodzieje, którzy dopiero uczą się tego biznesu, są dla nich najprostszą przeszkodą do pokonania ze względu na niewielkie doświadczenie. Prawdziwe schody zaczynają się, gdy podejmują się rozpracowania grupy, w której działają „zawodowcy”.

- Oni uczą się na swoich błędach i starają się poznać nasze metody działania. Rozpracowanie takich grup może trwać kilka lub nawet kilkanaście miesięcy - przyznaje Grzegorz. I dodaje, że jedną z najtrudniejszych akcji w ostatnim czasie policjanci przeprowadzili w październiku zeszłego roku. Rozbili wtedy grupę, która zajmowała się kradzieżą francuskich aut, głównie citroenów C3.

- Ta grupa naprawdę dobrze działała, była już doświadczona, jej członkowie byli niejednokrotnie zatrzymywani przez policję, więc nastręczyli nam trochę trudności - przyznaje Grzegorz.

Walka o jak najmniejszą karę

Rozbicie grupy to jednak dopiero początek długiej drogi, która ma doprowadzić do wyroku skazującego. Jak się dowiedzieliśmy od osób znających realia procesów sądowych dotyczących kradzionych samochodów, prawdziwa batalia często zaczyna się właśnie w sądzie.

- Przestępców stać na wynajęcie bardzo dobrych prawników, którzy w sądzie walczą o jak najkorzystniejszą kwalifikację prawną czynu. Ponadto często są oni oskarżani o paserstwo, za które grozi 5 lat więzienia, a nie za kradzież z włamaniem, którą trudniej udowodnić i jest zagrożona karą 10 lat więzienia - opowiada nam anonimowo jedna z osób specjalizująca się w sprawach kradzieży aut.

Nawet jeśli złodzieje w końcu i tak usłyszą wyroki skazujące, często są na to przygotowani i nie jest to dla nich zaskoczenie. - Oni mają wpisane w koszty swojej działalności ewentualne zatrzymania i wyroki. Wiedzą, że jeśli nie da się inaczej, to pójdą i odsiedzą wyrok. Później jednak wracają, bo mogą zarobić duże pieniądze i to im się opłaca - opowiada Maciej Święcichowski.

Dużym problemem dla policjantów wciąż pozostaje także złapanie złodziei na gorącym uczynku. - To dla nas największe wyzwanie, bo złodzieje wyglądają tak samo jak my. Dla społeczeństwa to całkowicie anonimowe osoby. Oni podchodzą do auta jak do swojego samochodu. Nie wzbudzają niczyich podejrzeń - opowiada Grzegorz.

Specjaliści w swoim fachu

Nie tylko organizacja, ale również specjalizacja jest charakterystyczna dla grup zajmujących się kradzieżą aut. „Profesjonalni” złodzieje nie kradną już wszystkich samochodów, lecz znają się przede wszystkim na konkretnej marce.

- Motoalarmy czy inne blokady nie stanowią dla nich żadnego problemu. Ponadto mają swoje komputery i stacyjki. Doskonale wiedzą, co i gdzie rozłączyć. Oni nie muszą kombinować. Wypinają stacyjkę, podłączają swoją i odpalają auto. Są bardzo sprytni. Zawsze są dwa kroki przed producentami aut. To naprawdę niewiarygodne, jak szybko potrafią uruchomić samochód. Nawet w 15-20 sekund - ostrzega Ryszard Rybicki, biegły w dziedzinie motoryzacji.

To wszystko jest możliwe przede wszystkim dzięki profesjonalnemu sprzętowi elektronicznemu. Taki może kosztować kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ogromny wydatek pozwala jednak pokonać zabezpieczenia elektroniczne samochodów konkretnej marki. I to właśnie z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu odbywa się teraz większość kradzieży.

- Paradoksalnie im więcej elektroniki w samochodzie, tym łatwiej go ukraść. Dla złodziei jedyną barierą jest koszt zakupu sprzętu, który pozwoliłby na złamanie zabezpieczeń producenta - mówi Grzegorz.

Są jednak również sposoby kradzieży bez wykorzystania elektroniki. Te opierają się już na pomysłowości złodziei. I tak w przeszłości już niejednokrotnie zdarzało się np., że złodzieje sygnalizowali kierowcy, iż z jego autem dzieje się coś złego.

- Kierowca wychodzi z samochodu, zwykle zostawia kluczyki w stacyjce a w tym czasie wspólnik wchodzi do samochodu i odjeżdża. Niektórzy złodzieje powodują nawet specjalnie drobne kolizje, byle tylko właściciel wyszedł z auta - wyjaśnia Maciej Święcichowski.

I dodaje: - Złodzieje jednak rzadko z nich korzystają jako zbyt ryzykowne - są bardzo kontaktowe i prawdziwi „fachowcy” się nimi nie posługują.

Najważniejsze są części

Prawdopodobieństwo, że odzyskamy skradzione auto, jest niewielkie. Mimo iż w tym roku w całym województwie odzyskano ponad 27 procent aut, specjaliści nie mają wątpliwości, że kradzione samochody zazwyczaj rozbierane są na części. - Pieniądz jest przede wszystkim przy ich sprzedaży - nie ma wątpliwości Grzegorz.

Do najbardziej poszukiwanych części należą silniki oraz skrzynie biegów. A ponadto elementy karoserii, takie jak zderzaki czy błotniki, również drzwi. Są później sprzedawane, między innymi na giełdach. W Wielkopolsce legendą obrosło już Przeźmierowo, w którym funkcjonują dwie giełdy. Jedna z nich należy do Automobilklubu Wielkopolski.

- Tam ewidencja sprzedawców jest bardzo dobra. Każdy, kto chce sprzedawać, podpisuje umowę i wynajmuje stanowisku. Jednak jest też druga, prywatna, giełda, nazywana w środowisku potocznie „biedronką”. Tam można wykupić jednodniową opłatę na sprzedaż. A właściciel tak naprawdę nie wie, kto tam przyjechał i co sprzedaje - mówi Grzegorz.

A niejednokrotnie mogą to być części kradzione, chociaż tych też już jest coraz mniej. Coraz częściej za to na giełdzie dochodzi do spotkań między osobami, które właśnie tam dobijają targu. A towar przekazują już w zupełnie innym miejscu.

Eksperci zwracają również uwagę, że często sami kierowcy przyczyniają się do wzrostu liczby kradzionych samochodów. - Popyt na kradzione auta i części wiąże się z popularnością marek na rynku. Im więcej jest samochodów danej marki, tym większe jest zapotrzebowanie na części do nich, więc tym więcej aut danej marki jest kradzionych i koło się zamyka - wyjaśnia Ryszard Rybicki.

Kradzieży coraz mniej

W ostatnich latach liczba kradzionych samochodów w Poznaniu i Wielkopolsce jednak stale maleje. Jeszcze w 2000 roku w samym powiecie poznańskim skradziono około 4500 aut. W 2013 roku poznańscy policjanci otrzymali 1100 zgłoszeń o skradzionych pojazdach. Rok później było już 876. A od początku tego roku do połowy października z poznańskich ulic skradziono 606 samochodów. Policjanci są przekonani, że po raz kolejny ta liczba nie przekroczy 1000. W całym województwie skradziono dotychczas 1420 pojazdów. Odzyskać udało się 266.

Najczęściej kradzione pojazdy to samochody marki Audi, Volkswagen czy Renault. Z kolei najpopularniejsze kolory wśród złodziei to srebrny, czarny oraz niebieski.

Mimo stale poprawiających się statystyk eksperci nie mają wątpliwości, że handel kradzionymi samochodami, a zwłaszcza częściami, nie ustanie.

- Złodzieje byli, są i będą. To nigdy nie zniknie. Oni dzięki temu nieźle żyją - nie pozostawia złudzeń Ryszard Rybicki.

A policjanci dodają: - Jeśli ktoś już raz skosztował tego łatwego chleba, to zwykle ma problemy, by z tego zrezygnować. Łatwość szybkiego zarobku jest zbyt kusząca. Z jednego auta złodziej może mieć średnią krajową pensję. A grupy przestępcze mogą obracać kwotami rzędu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski