Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajewski&Piaseczny: Oko w oko z legendą

Marcin Kostaszuk
Seweryn Krajewski zapowiadany był jedynie jako "gość koncertu" Andrzeja Piasecznego, ale to lider Czerwonych Gitar przyciągnął większość widzów do Auli
Seweryn Krajewski zapowiadany był jedynie jako "gość koncertu" Andrzeja Piasecznego, ale to lider Czerwonych Gitar przyciągnął większość widzów do Auli W. Wylegalski
Jeśli poznaniak podnosi się z krzesła w Auli UAM, to zwykle po to, by pognać z numerkiem do szatni. No chyba, że - tak jak w czwartkowy wieczór - jakaś dziwna siła wypycha tłum zza barykady rzędów i pcha go coraz bliżej dawno niewidzianego artysty, który roztacza wokół siebie magnetyzującą aurę powrotu do pięknej przeszłości...

Seweryn Krajewski zapowiadany był jedynie jako "gość koncertu" Andrzeja Piasecznego, ale to lider Czerwonych Gitar przyciągnął większość widzów do Auli. Potwierdził to repertuar: choć większość piosenek miał śpiewać Piaseczny, to jednak bez wyjątku wszystkie zostały skomponowane przez Krajewskiego.

Zaczął jednak jego młodszy kolega, od kilku lat (także z racji wieku) coraz lepiej odnajdujący się w popowych piosenkach dla dorosłych. Przyjemnie było słyszeć, że dojrzał do pisania tak dobrych tekstów jak "Gdybym nie zdążył" i "Na przekór nowym czasom", a także do zaśpiewania z właściwym ładunkiem emocji aktualnych hitów: dynamicznego "Rysowane tobie" i ballady "Chodź, przytul, przebacz".

Kilka prostych, zagranych trochę nieskładnie na akustycznej gitarze nut i słowa "Gdzieś w hotelowym korytarzu krótka chwila" wywołały nieopisaną owację - minęło tyle lat, a wydawało się, że nie zmienił się ani sam Seweryn Krajewski, ani jego głos. Bez udziału Piasecznego wykonał on zestaw utworów tak kanonicznych dla polskiej muzyki popularnej, że aż nie chciało się wierzyć, że wszystkie pochodzą spod jego ręki. "Kiedy mnie już nie będzie", "Anna Maria", "Ballada wagonowa", "Trzecia miłość żagle" czy "Kołysanka dla okruszka" to melodie, które Polak znać musi choćby nieświadomie, albo wręcz rodzi się z nimi w pamięci. Zagrane zostały profesjonalnie, zaśpiewane przejmująco, a światła i klimat Auli dopełniły reszty. Wzruszenie doprowadziło do sytuacji, którą opisałem powyżej - wtedy na estradzie uzupełniali się już obaj bohaterowie wieczoru, śpiewając stworzone wspólnie piosenki z albumu "Spis rzeczy ulubionych".

Z jednej strony szkoda, że do Poznania dotarli tak późno. Z drugiej, to właśnie u nas mogli po raz pierwszy wziąć do ręki (i podpisać) pierwsze egzemplarze wspólnego koncertowego albumu. Oddaje on dość wiernie klimat występu starego mistrza i pojętnego ucznia, choć na pewno nie zastąpi spotkania oko w oko z legendą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski