Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kredyty we frankach: Posłowie walczą o swoje?

Karolina Koziolek
31.01.2015 poznan mu pikieta frankowcow frank szwajcarski protest. glos wielkopolski. fot. maciej urbanowski/polskapresse
31.01.2015 poznan mu pikieta frankowcow frank szwajcarski protest. glos wielkopolski. fot. maciej urbanowski/polskapresse Maciej Urbanowski
Posłowie mający kredyty we frankach mówią, że wiedzą najlepiej, co jest dobre dla frankowiczów

Ekonomista Piotr Kuczyński twierdzi, że problem kredytów we frankach jest sztucznie rozdmuchany przez polityków, a także media. Jego zdaniem wynika to stąd, że sami politycy są najbardziej zadłużeni i mają swój interes w tym, by o sprawie się mówiło, a państwo rozwiązało problem. Wzywa polityków, by jeśli mówią o frankowiczach, sami przyznali się do swoich kredytów. - Nie ma problemu - odpowiadają wielkopolscy posłowie.

Zobacz też:

Sprawdziliśmy oświadczenia majątkowe. Wielkopolscy politycy nie przodują w braniu kredytów w obcej walucie. Na prawie pięćdziesięciu jest ich zaledwie czterech. Rekordzistą jest senator Jan Filip Libicki, który kilka lat temu wziął ponad 550 tys. franków kredytu. Jego rata może w tej chwili opiewać na 6 tys. zł.

- Politycy mają swój interes, głośno nawołując do tego, by rząd zajął się problemami frankowiczów. Sami są najbardziej zadłużoną grupą. Niech się przyznają - mówi Piotr Kuczyński. - Są osoby z bardzo trudną sytuacją: choroby terminalnej, rozwodu, długotrwałego bezrobocia. Kiedyś wzięły kredyt, a teraz sobie z nim nie radzą. Jednak takie sytuacje zdarzają się również wśród tych, którzy wzięli kredyty w złotówkach. Skoro państwo ma pomóc frankowiczom, niech pomaga wszystkim - twierdzi.

Politycy z kolei twierdzą, że to bzdura oskarżać ich o działanie pod przykrywką prywatnych interesów. - Niczego nie ukrywam. Wartość mojego kredytu widnieje w oświadczeniu majątkowym - mówi Krzysztof Kłosowski, do niedawna poseł Twojego Ruchu, dziś SLD, mieszka z Kaliszu. Jakiś czas temu prawie 200 tys. franków pożyczył na zakup nieruchomości. Dziś z ramienia swojej partii proponuje rozwiązania systemowe, które pomogłyby frankowiczom.
- Pan Kuczyński chciałby zabronić wypowiadać się prawnikom w tematach prawniczych, a lekarzom w tematach medycznych? - pyta z kolei Jacek Tomczak, poseł PO, odwołując się do apelu wspomnianego ekonomisty. - Skoro jako politycy mamy kredyty we frankach, znamy problem z autopsji i możemy proponować najlepsze rozwiązania - uważa.

Sam kilka lat temu wziął kredyt w wysokości ponad 150 tys. franków na zakup mieszkania. Dziś jego rata wynosi 2300 zł. Co oznacza dla niego wzrost o ok. 600 zł miesięcznie w stosunku do początku spłaty.

Podobnie w przypadku posła Kłosowskiego. Po ostatnim skoku kursu miesięcznie płaci bankowi o 300 zł więcej. - Na samym początku rata wynosiła około 1,5 tys. zł. W styczniu zapłaciłem 2150 zł - mówi.

Szczęściarzem jest Maciej Banaszak, również do niedawna poseł Twojego Ruchu, a dziś SLD, mieszka w Poznaniu. Kiedy na początku stycznia Szwajcarzy uwolnili franka, a waluta skoczyła z 3,71 zł na 5,19 zł, był na posiedzeniu Sejmu w Warszawie. - Rano przeglądałem wiadomości w telefonie i prawie spadłem z krzesła. W przerwie posiedzenia pobiegłem do banku. Nie czekając na dalszy wzrost franka, postanowiłem spłacić cały kredyt jeszcze tego samego dnia. Na szczęście miałem oszczędności i zapis w umowie, że wolno mi spłacić kredyt po najniższym kursie danego dnia. Czyli zamiast 5,19 zł było to 3, 71 zł - opowiada.

Przyznaje, że tym, którzy nie mieli tyle szczęścia co on, należy się pomoc. - Nasze ugrupowanie rekomenduje przewalutowanie kredytów na złotówki.

I tu posłowie są zgodni: rząd nie powinien pomagać finansowo zadłużonym, ale konieczne są rozwiązania systemowe. Dodatkowo banki powinny poświęcić część zysków płynących z nagłego skoku wartości waluty.

- Postulujemy przewalutowanie kredytów na złotówki z kursem z dnia podpisania umowy. Dodatkowo kredytobiorca dopłaci to, ile skorzystał na kredycie we franku - tłumaczy Krzysztof Kłosowski.

W sobotę w Poznaniu odbyło się spotkanie osób, które czują się poszkodowane przez banki. Wzięło w nim udział ok. 20 frankowiczów.
- Zmagamy się z potężną kampanią dezinformacyjną banków przeciwko kredytobiorcom we franku szwajcarskim. Przedstawia się nas jako osoby, które chcą dopłaty od państwa. To nieprawda, domagamy się od banków wyłącznie respektowania prawa - mówił na spotkaniu Paweł Janus, prezes Fundacji Postawy Obywatelskie.
Razem z Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Obrony Poszkodowanych przez Banki Pro Futuris, przedstawiciel fundacji przedstawił listę mitów dotyczących kredytów zaciągniętych we franku szwajcarskim. Dotyczą one m.in. możliwości przewalutowania kredytów, ewentualnych dopłat ze strony państwa, możliwości sprzedaży domu lub mieszkania, na które wzięło się kredyt. Organizatorzy spotkania podkreślali, iż żadna instytucja państwowa nie chce z nimi rozmawiać, dlatego 28 lutego organizują protest, który odbędzie się pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kredyty we frankach: Posłowie walczą o swoje? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski