Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Króluj im Chryste. Kto chce, a kto nie przedwojennego pomnika w Poznaniu

Karolina Koziolek
Figura przyjechała na Jeżyce w poniedziałkowy wieczór. Ci, którzy przyszli ją powitać, nie kryli wzruszenia. Wielu z nich należy do Związku Wierni Polsce
Figura przyjechała na Jeżyce w poniedziałkowy wieczór. Ci, którzy przyszli ją powitać, nie kryli wzruszenia. Wielu z nich należy do Związku Wierni Polsce Łukasz Gdak
Figura Chrytusa jest już w Poznaniu. Stoi na Jeżycach pilnowana przez Rycerzy Chrystusa Króla. Miasto nie wydało zgody na pomnik, więc komitet zdecydował, że będzie ją na placu "przechowywał".

W poniedziałek do Poznania przyjechała długo zapowiadana figura Chrystusa. Miała się pojawić w stolicy Wielkopolski już rok temu, ale władze miasta nie chciały, by stanęła na pl. Mickiewicza. W tym czasie monument, jak w wielu podobnych wypadkach, stał się synonimem sporu ideowego między „rowerzystami i wegetarianami” a „prawdziwymi patriotami”.

Figura ma być fragmentem Pomnika Wdzięczności, którego część poznaniaków chce odbudować. Spór o figurę Chrystusa, który obserwujemy w Poznaniu od tygodnia, jest więc w rzeczywistości sporem o przyszłość pomnika.

Oryginalny pomnik nie zachował się. Stał na pl. Mickiewicza zaledwie siedem lat, między 1932 a 1939 r. Po wkroczeniu do miasta Niemców, zburzenie pomnika było jednym z pierwszych działań, które podjęli. Ten fakt często podkreślają zwolennicy odbudowy monumentu. Widzą w sprawie walkę na symbole. „Naziści nam zburzyli, to my teraz odbudujemy, bo jak nie, to tak jakbyśmy się zgadzali z ich decyzją”. Dużo w tym emocji.

Postrzeganie problemu poprzez emocje to jedna sprawa. Ale można też spojrzeć racjonalnie, oprzeć się na faktach. A jakie są fakty?

Pomnik stał na pl. Mickiewicza, ale teraz nie ma tam na niego miejsca. Po wojnie stanęły w tym miejscu dwa inne monumenty: Poznańskie Krzyże oraz pomnik Adama Mickiewicza. Początkowych zapowiedzi prof. Stanisława Mikołajczaka, że „Mickiewicza można przesunąć” nikt nie brał poważnie. Wiadomo było, że trzeba znaleźć inną lokalizację. Padały różne propozycje. Najczęstsze to Cytadela, Łęgi Dębińskie, Ostrów Tumski. No i Malta. Komitet z góry odrzucił wszelkie miejsca, które jego zdaniem były „na uboczu”. Najbardziej godna wydała się Malta, w pobliżu parafii pw. Jana Jerozolimskiego. Swoją drogą proboszcz tej parafii, znany w Poznaniu ks. Paweł Deskur, jakiś czas temu przyznał, że jest przeciwny tej lokalizacji.

Szalony pomysł?

I kiedy w 2012 r. pojawiły się pierwsze głosy o odbudowie pomnika, wielu osobom wydawało się to zaledwie szalonym pomysłem, którego nie trzeba brać poważnie. Historyk sztuki, dr Jarosław Trybuś mówił wówczas „Głosowi”: - Jaki to ma sens? To rzeczywistość, której nikt już nie pamięta. Czy my mamy w ogóle prawo cofać czas? Odbudowa pomnika to symulacja pamięci. Po pierwsze, nie widzę sensu w odbudowie czegoś, co jest artystycznie bardzo słabe. Po drugie, zniszczyłoby to kompozycję placu Mickiewicza, który jest dobrze zaprojektowany i skończony. Po trzecie, taką odbudowę uważam za groźną tendencję, mającą cechy manipulacji”. Dodał też słowa, które z perspektywy ostatnich trzech lat wydają się prorocze. - Chodzi o to, aby tworzyć miejsca pamięci, które nie przytłaczają jednoznacznością. Zbyt jednoznaczne symbole nie łączą, a dzielą.
Dziś pomnik dzieli Poznań. Słychać to w rozmowach z mieszkańcami, jaskrawo widać na forach internetowych.

Większość poznaniaków nie jest przeciw samemu powstaniu Pomnika Wdzięczności, ma jednak zastrzeżenia, które można streścić w kilku punktach.

Pierwszy z nich dotyczy lokalizacji.

Wiele osób uważa, że pomnik nie powinien stać nad Maltą. To miejsce zawodów kajakarzy, spacerów, opalania, biegania. Nie pasuje tu obiekt o charakterze patriotyczno-religijnym, gdzie miałyby się odbywać uroczystości kościelne.

- Nabożeństwo obok biegaczy czy opalających się poznaniaków? Z czasem okazałoby się, że „nie wolno”, aktywność nad Maltą zaczęto by cenzurować - mówią przeciwnicy pomnika.

Drugi ze sprzeciwów dotyczy samego wyglądu. W tracie trzyletniej dyskusji o odbudowie, wiele osób apelowało, by komitet zrezygnował z dosłownego odtworzenia pomnika w formie 1:1. Podpowiadano, że nowoczesna forma będzie zrozumiała dla młodszych pokoleń, będzie miała siłę przyciągania nie tylko poznaniaków, ale i turystów, tak jak np. pomnik ofiar Holocaustu w Berlinie. Nawet sami członkowie komitetu mówili o tym, by wybrać inną formę. Padały argumenty, by ideę pomnika - wotum wdzięczności za odzyskanie niepodległości - przejęła instytucja dobroczynna. Większość członków komitetu była jednak przeciwko takiemu rozwiązaniu.

Dyskusje toczyły się swoim torem, a komitet zaczął działać. Postanowił zacząć od odtworzenia centralnej części pomnika, którą była figura Chrystusa z brązu autorstwa Marcina Rożka. Znalazł się sponsor gotowy zapłacić za jej odlanie. To Andrzej Gabler, emerytowany lekarz z Poznania. Figura kosztowała ok. 300 tys. złotych.

Figurę, dokładnie na wzór tej przedwojennej, wyrzeźbił góral Michał Batkiewicz ze Szczyglic pod Krakowem. Ma na swoim koncie m.in. kilkanaście pomników Jana Pawła II - w Nowym Targu, Rabce Zdroju, w Toledo w USA. Wyrzeźbił także dla Polonii w Chicago kopię ołtarza Wita Stwosza z kościoła Mariackiego w Krakowie.

Batkiewicz mówi, że do figury Chrystusa nie ma osobistego stosunku.

- To tylko kolejne zlecenie. Nawet mi się ta rzeźba nie podoba, ale zleceniodawca chciał wiernej kopii, więc ją wykonałem - mówi Michał Batkiewicz.
Okazuje się, że nie podobał się także oryginał i to w czasach, kiedy powstał - już przed wojną rzeźba była krytykowana, jak i cały Pomnik Wdzięczności, m.in. przez architekta miasta Władysława Czarneckiego.

Michał Batkiewicz i dzisiaj potrafi wymienić mankamenty rzeźby.

- Zbyt wyidealizowana szata Chrystusa, fałdy sukni układają się niemal jak od linijki, proporcje też nie są najwłaściwsze. Jako rzeźbiarz powiem, że nie jest to najlepsza praca - uważa.

Pierwsza próba rok temu

Figurę ukończył w ubiegłym roku. W czerwcu miała przyjechać do Poznania. Komitet chciał, by stanęła na pl. Mickiewicza wraz z wystawą „Wierni za niepodległość”. Nie zgodziła się na to miejska konserwator zabytków oraz plastyk miejski, a w rezultacie Zarząd Dróg Miejskich nie wydał komitetowi zgody na dysponowanie gruntem.

Konserwator oraz plastyk używali podobnych argumentów. Chodziło o zaburzenie proporcji placu, na którym stoją już dwa inne pomniki. Proponowali, by komitet zrezygnował z wielkiej figury na rzecz makiety. Mowa była także o bezpieczeństwie, były obawy, że 5,5-metrowa figura może się przewrócić.

Na urzędowych korytarzach mówiło się jednak, że władze boją się powtórki z rozrywki z Warszawy. Tam tzw. obrońcy krzyża protestowali przeciwko usunięciu krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, który stanął tam po katastrofie smoleńskiej. W Poznaniu spodziewano się, że figura, gdy już raz stanie na pl. Mickiewicza, to szybko znajdą się tacy, którzy nie pozwolą jej usunąć. Władza nie lubi, gdy chce się jej grać na nosie.

W rezultacie przed urzędem miasta odbyły się protesty. Pikietujący złożyli do prezydenta Jacka Jaśkowiaka list otwarty, w którym wyrazili sprzeciw wobec decyzji urzędników. Pikietę rozpoczęła modlitwa do św. Michała Archanioła - uznawana za egzorcyzm - za prezydenta Jacka Jaśkowiaka i władze Poznania.

- Żeby z urzędu miasta pozbyć się wszelkiego zła, które jest w tym budynku, w tych władzach, by Bóg ich uwolnił od złego ducha i nawrócili się - mówił Bogdan Freytag, przewodniczący Poznańskiego Związku Patriotycznego Wierni Polsce, który utożsamia się z ideą odbudowy.
Na transparentach można było przeczytać: „Jaśkowiak podtrzymuje decyzję niemieckiego okupanta” oraz „Brońcie krzyża, brońcie wolności, to jest nasza ojczyzna”. Padały hasła: „hańba” i „zdrada”.

Freytag uznał, że tłumaczenie odmowy przez urzędników to bezczelność.

- To kpina, by powoływać się na kwestie bezpieczeństwa i mówić, że figura może się przewrócić i kogoś okaleczyć. To kłamliwe argumenty - grzmiał Freytag. - Jaśkowiak sam nie podjął tej decyzji. Decyzja przyszła z góry od premier Kopacz, a ta dostała ją z Brukseli. Kopacz jest przecież namiestnikiem Unii w Polsce - dodał.

Komitet wkrótce ponowił wniosek, ale odpowiedź nadal była odmowna. W rezultacie figura stanęła nieopodal pracowni rzeźbiarza Michała Batkiewicza w Szczyglicach. Można było ją podziwiać w drodze do Krakowa. Była przyśrubowana do betonowej wylewki i podświetlona.

Druga próba w maju

W maju tego roku komitet zaczął ponowne starania o przywiezienie figury do Poznania. Tym razem miała stanąć nie na gruncie miejskim, ale kościelnym. 6 maja parafia pw. Najświętszego Serca Jezusa i św. Floriana na Jeżycach w Poznaniu złożyła do Urzędu Miasta wniosek o zgodę na ustawienie figury koło kościoła. Wniosek miał braki formalne, dlatego 13 maja UMP poprosił o uzupełnienie dokumentów.

- Brakowało uchwały Rady Miasta w sprawie wzniesienia nowego pomnika na terenie miasta. Brakowało też zgody konserwatora zabytków. Poprosiliśmy również o bardziej precyzyjne rysunki ilustrujące zamierzenia budowlane oraz opis robót. Brakowało też terminu, do kiedy figura ma we wskazanym miejscu pozostać - wylicza Andrzej Nowak, dyrektor Wydziału Urbanistyki i Architektury.

Komitet zamiast brakujących dokumentów przesłał oświadczenie, w którym pisze, że wymagane uzupełnienia nie są konieczne. - Urzędnicy zażądali zgody Rady Miasta na ustawienie figury. To chyba nieporozumienie. Przecież my nie stawiamy żadnego nowego pomnika, cały czas chodzi o ten sam Pomnik Wdzięczności, a na ten radni wyrazili zgodę - mówił „Głosowi”.

Andrzej Nowak: - Z naszego punktu widzenia to dwa różne pomniki. We wniosku podano zupełnie inny tytuł pomnika, wniosek nie dotyczył Pomnika Wdzięczności, a figury Chrystusa - komentuje Andrzej Nowak.

Prof. Mikołajczak uznał, że komitet nie będzie czekał na pozwolenie urzędników.

- Zmieniliśmy myślenie i argumentację. Figura przy kościele nie będzie stała jako pomnik, ale będzie tam po prostu przechowywana - zapowiedział profesor.
Andrzej Nowak mówi, że „przechowywanie” wymyka się przepisom budowlanym.

- To już nie budowa, teraz sprawą mogą zająć się organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo - mówi.

Dodaje też, że wszelką odpowiedzialność w tej sytuacji ponosi właściciel działki, czyli parafia.

Od decyzji miejskich urzędników komitetowi przysługuje odwołanie do wojewody. Wojewoda Zbigniew Hoffmann jest z PiS-u, tymczasem partia oficjalnie wspiera odbudowę Pomnika Wdzięczności. Zwykle wojewoda przekazuje sprawę do ponownego rozpatrzenia, może też sam wydać decyzję, co zdarza się niezwykle rzadko. Czy tym razem z tego skorzysta?

Powitanie na Górczynie

Mimo braku pozwolenia na ustawienie pomnika, figura przyjechała do Poznania w miniony poniedziałek wieczorem. Nieco ponad stu poznaniaków czekało na nią na pl. Zbawiciela przed kościołem św. Krzyża na Górczynie. Atmosfera na placu była podniosła. Ludzie mieli polskie flagi. Kiedy figura wjeżdżała przed kościół, dostrzec można było entuzjazm patriotyczno-religijny. Ludzie od razu okrążyli samochód z Jezusem, zaczęły się śpiewy i modlitwy.

Jazda z figurą

Ze Szczyglic figurę przywieźli żołnierze z X Brygady Logistycznej z Opola. Dostali takie polecenie od wiceministra obrony narodowej Wojciecha Fałkowskiego. Wyjechali o 9. Do Poznania dotarli około 17.30.

- Trzeba było jechać wolno i ostrożnie - tłumaczy starszy szeregowy Marcin Gołębiewski, który prowadził wojskową ciężarówkę.

Z Górczyna figura miała przejechać w uroczystej kawalkadzie przez miasto pilotowana przez wojsko. Zapytałam, czy mogę pojechać z figurą. Starszy szeregowy Marcin Gołębiewski zaprowadził mnie do wyższych rangą żołnierzy, którzy jechali jako piloci.

- Kabina jest bardzo wysoko. Czy pani sobie poradzi? - dopytali żołnierze, ale zgodzili się.
Jechaliśmy przez miasto powoli, około 40 km/h. Ulica Głogowska, Śniadeckich. Grunwaldzka. Nigdzie nie zatrzymując się na czerwonym świetle, mimo iż na niektórych skrzyżowaniach ruchem nie kierowała policja, np. na wielkim skrzyżowaniu ulic Głogowskiej i Hetmańskiej. Kierowcy trąbili. Jeden szczególnie długo i nerwowo. Pojechaliśmy dalej. Ludzie zadzierali głowy, mieli zdziwienie na twarzy, patrzyli jakbyśmy na wojskowej ciężarówce wieźli kosmitów. St. szer. Marcin Gołębiewski wyjął telefon i zaczął kręcić film, przekazał mi aparat, by ująć także jego. Zapytałam, co myśli.

- Czuję, że biorę udział w historycznej chwili - odpowiedział.

Mijaliśmy kolejne ulice. Szylinga, Kraszewskiego, przebijając Dąbrowskiego dotarliśmy na Kościelną.

Figura poświęcona

Od poniedziałku figura stoi na placu przy ul. Kościelnej, podtrzymywana przez wojskowy dźwig. W piątek, 3 czerwca zostanie poświęcona przez abp. Stanisława Gądeckiego. Metropolita wspiera komitet w jego dążeniach. Ma przyjechać także Antoni Macierewicz, minister obrony narodowej.

- Będzie uroczystość patriotyczno-religijna z ceremoniałem wojskowym - zapowiada prof. Stanisław Mikołajczak.

Próbowałam się dowiedzieć w kurii, co na to wszystko arcybiskup i czy nie ma nic przeciwko święceniu figury, na której ustawienie nie ma zgody miejskich władz? Rzecznik ks. Maciej Szczepaniak odmówił jednak komentarza.

- To sprawa komitetu. Proszę pytać tam. Oni mają kontakt z arcybiskupem - mówi rzecznik.
Co myślą poznaniacy?

- Nie podoba mi się metoda faktów dokonanych, jaką działa komitet - mówi radny Łukasz Mikuła, szef komisji polityki przestrzennej. - Figura została przywieziona do Poznania jeszcze bez zgody Urzędu Miasta. To nieliczenie się z prawem budowlanym.

Jego zdaniem miasto nie miało wyjścia, musiało odmówić komitetowi, skoro ten nie uzupełnił wniosku. - Historia innego poznańskiego pomnika, ks. Czesława Piotrowskiego, pokazuje, że jest inna droga. Nawet jeśli miasto się nie zgadza, można złożyć odwołanie i niewykluczone, że będzie ono skuteczne - twierdzi Mikuła.

Tadeusz Dziuba, poseł PiS, który był wśród witających figurę w poniedziałek na Górczynie, mówi z kolei, że sprawa go „niezwykle smuci”.

- Brak zgody poprzednich i obecnych władza Poznania na odbudowę Pomnika Wdzięczności pokazuje, że przywiązanie do wspólnoty państwowej nie jest dla nich najważniejsze. Uważam to za haniebne - stwierdza. I dodaje, że dla niego najważniejsza jest wymowa pomnika, czyli dziękczynienie za odzyskanie Niepodległości i Powstanie Wielkopolskie.

- Na skutek sporów z władzą schodzi to na dalszy plan - uważa. - Ale władza nie jest wieczna. Ten koszmarny opór kiedyś ustąpi, pozwolenie na odbudowę prędzej czy później będzie - dodaje.

Jakub Głaz, krytyk architektury uważa, że kwestie wokół pomników zawsze są trochę ideowe, ale też estetyczne.

- Jedni postrzegają przepychanki wokół figury Chrystusa jako sprawę polityczną, mimo że ma znamiona estetycznej. Figura jest po prostu bardzo słaba pod względem artystycznym. Z dwojga złego, lepiej, by stała przy kościele na Jeżycach, niż psuła przestrzeń publiczną w centrum miasta - mówi. - Sprawa ma swój wymiar edukacyjny. Mam nadzieję, że zwolennicy odbudowy zobaczą, jak bardzo nieudane jest to dzieło - uważa.

Podobnie uważa pani Małgorzata, którą spotkaliśmy we wtorek fotografującą figurę przed kościołem.

- Lepiej żeby stała tu, niż odbudowywać cały pomnik na Malcie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski