Krystyna Łybacka: Po Brexicie frakcja PiS w europarlamencie straci na sile

Wielu obserwatorów sądziło, że zabójstwo deputowanej Partii Pracy Jo Cox przechyli szalę na stronę zwolenników pozostania w Unii Europejskiej. Niestety, tak się nie stało. Pierwsze skutki zagłosowania za Brexitem zobaczyliśmy natychmiast na rynkach walutowych. Złoty jest bardzo osłabiony, co odbije się na właśnie rozpoczynających się wakacyjnych wyjazdach oraz kredytobiorcach.

Polska niewątpliwie znajdzie się w trudnej sytuacji. Przedstawiciele partii rządzącej w Parlamencie Europejskim należą do tej samej frakcji, co brytyjscy konserwatyści. Znacznie straci ona na sile po odejściu tych ostatnich. Nie znamy jednak odpowiedzi na pytanie, kiedy to nastąpi. Czy pozostaną deputowanymi do końca formalnego procesu wychodzenia z Unii? Takich pytań i niewiadomych jest mnóstwo. Chociażby o to, do kiedy Brytyjczycy będą płacić unijne składki. Nawet jeśli jeszcze przez dwa lata, bo tyle mają czasu na opuszczenie UE, potrzebna będzie weryfikacja rozdziału pieniędzy w ramach nowej perspektywy finansowej, bo ona potrwa do 2020 roku. Stracą wszystkie państwa członkowskie.

Niestety, Brexit może również wywołać wśród nich efekt kuli śniegowej. Mogą być kolejne referenda. Nie wiadomo, jak zachowa się np. Dania, Holandia czy Kraj Basków. Jedynym plusem wyjścia Wielkiej Brytanii może być impuls do rzeczywistej debaty o przyszłości Unii i przyspieszenie jej reformy. Scenariusze są dwa – albo we Wspólnocie pozostaną ci, którzy naprawdę tego chcą i wspólnie stworzą nowy traktat i nową Unię, albo największe państwa jeszcze bardziej wybiją się na niepodległość i całkowicie zdominują resztę, rozdając karty.