Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krystyna Łybacka: Ponad 20 lat w SLD zobowiązuje [WYWIAD]

Paulina Jęczmionka
Krystyna Łybacka
Krystyna Łybacka archiwum Polskapresse
Z Krystyną Łybacką, posłanką SLD, która startuje z pierwszego miejsca wielkopolskiej listy do Parlamentu Europejskiego, rozmawia Paulina Jęczmionka.

Od dawna zarzekała się Pani, że nie jest zainteresowana Parlamentem Europejskim. Dlaczego zmieniła Pani zdanie?
Po wymuszonej nagłym pogorszeniem stanu zdrowia rezygnacji ze startu Józefa Oleksego, wielkopolski SLD znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Na dzień przed zarządem krajowym zostaliśmy bez lidera listy. A jako że Wielkopolska jest atrakcyjnym okręgiem, nagle pojawiło się wielu chętnych na "jedynkę" spoza regionu. O ile jednak bez trudu mogliśmy Wielkopolanom wytłumaczyć kandydaturę Józefa Oleksego, bo bronił się merytorycznym przygotowaniem i znajomością polityki europejskiej, o tyle trudno byłoby już wytłumaczyć inne nazwisko spoza regionu. Zwłaszcza, że te chętne osoby niczym nie wyróżniały się na tle naszych polityków w regionie. Nie mogłam w tej sytuacji przedkładać swoich racji ponad racje formacji. 20 lat w ugrupowaniu zobowiązuje. Zwłaszcza w sytuacjach trudnych.

Leszek Miller początkowo sugerował, że Oleksego powinien zastąpić Grzegorz Napieralski, szef zachodniopomorskiego SLD.
Władze wielkopolskiego Sojuszu zadały jednak słuszne pytanie: mamy powiedzieć działaczom, że szef struktur z sąsiedniego województwa jest lepszy niż ich własny? Start Grzegorza Napieralskiego na to by wskazywał. I rzutowałby na odbiór całej listy, która jest przecież jedną z najsilniejszych w kraju. Są na niej naprawdę mocne, rozpoznawalne nazwiska, np. Tadeusz Tomaszewski, Romuald Ajchler, Leszek Aleksandrzak, Wiesław Szczepański, Elżbieta Streker-Dembińska czy Katarzyna Kretkowska.

Dlaczego zatem, skoro Pani już wcześniej odmówiła startu, żadna z tych osób nie zajęła pierwszego miejsca listy?
Każda z tych osób powiedziała, że jest gotowa wystartować z "jedynki", ale może też z dowolnego, innego miejsca. Cel jest bowiem wspólny: wygrać wybory. Taka postawa wzbudziła mój ogromny szacunek. I uświadomiła, że jeśli odmówię startu, a coś w wyborach pójdzie nie tak, nie będę mogła spojrzeć im w oczy. Zwłaszcza, że choć nie byli zadowoleni, to szanowali moją wcześniejszą decyzję. I nie wracali do tematu.

Ktoś jednak musiał Panią namówić do startu.
To była wyraźna prośba przewodniczącego SLD Leszka Millera. On pokazał mi, co może dać liście i całej partii moje nazwisko na pierwszym miejscu oraz jakie istniałyby zagrożenia, gdybym nie startowała. Po tej rozmowie musiałam szybko podjąć decyzję. I podjęłam ją dla dobra ugrupowania.

Mimo że wcześniej sama Pani mówiła, że nie czuje się przygotowana do pełnienia mandatu w Parlamencie Europejskim.
Będę musiała zupełnie zmienić sposób i orientację swoich działań. Po 23 latach w Sejmie, gdzie znałam każdy zakamarek, każdą procedurę, jeśli dostanę się do Parlamentu Europejskiego, zostanę posłem "kotem". Przyznaję: będę musiała wielu rzeczy się nauczyć. Ale w 1991 roku też przesiedziałam wiele godzin w bibliotece, czytając stenogramy z posiedzeń Sejmu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski