Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Jassem został szóstym brydżystą świata

Radosław Patroniak
Krzysztof Jassem (z lewej) w Lyonie zdobył trzeci tytuł brydżowego mistrza świata z rzędu
Krzysztof Jassem (z lewej) w Lyonie zdobył trzeci tytuł brydżowego mistrza świata z rzędu Fot. Archiwum Krzysztofa Jassema
Rozmowa z Krzysztofem Jassemem, 3-krotnym mistrzem świata i szóstym graczem rankingu WBF.

Dwa miesiące temu w Lyonie zdobył Pan trzeci tytuł mistrza świata. Tym razem w konkurencji team transnational, czyli drużyn złożonych z zawodników różnych narodowości. Team Mazurkiewicz w składzie Krzysztof Jassem, Marcin Mazurkiewicz, Piotr Gawryś i Michał Klukowski nie miał pewnie drogi po tytuł usłanej różami?
Zgadza się, bo większość drużyn składała się z sześciu osób. My od początku graliśmy w czwórkę i po udanych eliminacjach mogliśmy wybrać sobie rywala w ćwierćfinale. Postawiliśmy na Belgów, ale po dwóch częściach meczu to przeciwnik był górą i niewiele brakowało, by nasze marzenia o złocie prysły jak bańka mydlana. Finisz należał jednak do nas, podobnie zresztą jak w dwóch kolejnych pojedynkach. A trzeba dodać, że były to już spotkania wagi ciężkiej, bo w półfinale graliśmy przeciwko jednemu z najsłynniejszych brydżystów, Amerykaninowi Zia Mahmoodowi. W finale zmierzyliśmy się z Chińczykami wspieranymi przez Jacka Kalitę i Michała Nowosadzkiego. Sentymentów jednak nie było i po dramatycznej końcówce to my mieliśmy powody do świętowania.


Jakby Pan ulokował ostatni sukces w hierarchii wszystkich swoich osiągnięć?

Najwyżej cenię sobie Bermuda Bowl z 2015 r., czyli złoto w drużynowych MŚ w Madrasie. Na drugim miejscu postawiłbym właśnie ostatni tytuł i ten przed trzema laty na MŚ w Sanya. To była impreza tej samej rangi, choć różniła się formułą rozgrywania zawodów. Nie ukrywam, że dla mnie ważne jest również to, że trzy razy z rzędu zdobywałem tytuł mistrza świata, tak samo zresztą jak mój partner, Marcin Mazurkiewicz.

Dlatego też niektórzy z niedowierzaniem przyjęli informację, że zakończył Pan współpracę z Mazurkiewiczem. Pan też był chyba zaskoczony. Czyżby partner pomyślał, że lepiej zejść ze sceny niezwyciężonym?

Coś może być na rzeczy, bo rzeczywiście weszliśmy na taki pułap sukcesów, że ich powtórzenie w najbliższych trzech latach było praktycznie niemożliwe. Marcin przed turniejem postanowił, że jeśli wygramy, to dla niego będzie to koniec przygody z brydżem. Byłem zdziwiony, ale też nie rozpaczałem. 41-letni Mazurkiewicz to świetny biznesmen. Ma dobrze prosperującą firmę i dużo pomysłów na życie. U niego brydż był częścią życia, w której chciał się zrealizować. U mnie jest natomiast czymś, co potrafię najlepiej robić. Jestem naukowcem, profesorem informatyki na UAM, ale nigdy nie osiągnę w nauce tego, co w brydżu. Gram w niego od 7 roku życia i nigdy z niego nie zrezygnuję.


Szóstemu zawodnikowi w rankingu światowym chyba nie będzie trudno znaleźć partnera?

Jak będzie trzeba jechać na ważną imprezę, to na pewno chętni do współpracy się znajdą. Z drugiej strony budowanie pary nie odbywa się w okamgnieniu. To trochę przypomina zgrywanie się duetu tenisowego. Jeden serwuje mocniej, drugi słabiej, jeden gra dobrze z głębi kortu, a drugi przy siatce. Trzeba się dotrzeć i pamiętać, że nie każdy ma taką mentalność jak Mazurkiewicz, który szybko się uczył i nie próbował mnie przechytrzyć.

Nie jest Pan cudownym dzieckiem brydża jak 21-letni Michał Klukowski, tylko doświadczonym graczem łączącym dwa pokolenia polskich brydżystów. Pamięta Pan więc jak kiedyś fetowano sukcesy brydżystów...
W 1984 r. po złotym medalu na Olimpiadzie Brydżowej moi starsi koledzy znaleźli się na szóstym miejscu w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Teraz może zostalibyśmy sklasyfikowani w drugiej setce. Od tamtego czasu zmieniła się hierarchia dyscyplin, ale mnie to nie martwi, bo brydż jest dyscypliną klasyczną, liczącą sobie ponad sto lat. Może teraz ma gorszy czas, bo pojawiły się inne rozrywki, ale wierzę, że kiedyś wróci do łask.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski