18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Włodarczyk obronił tytuł MŚ! [ZDJĘCIA]

Radosław Patroniak
Krzysztof ,,Diablo" Włodarczyk obronił w piątek w Moskwie tytuł mistrza świata w wadze junior ciężkiej federacji WBC, pokonując w VIII rundzie zawodnika gospodarzy, Rachima Czakijewa. To była wspaniała, pełna zwrotów akcji, walka, w której Polak pokazał niesamowity hart ducha i żelazną kondycję.

W hali Dynama na trybunach zasiadło 5 tys. osób. Z 45-minutowym opóźnieniem na ring weszli bohaterowie wieczoru. Najpierw pretendent, czyli Rachim Czakijew (oprócz rosyjskiej flagii towarzyszył mu symbol Inguszetii, czyli republiki, z której pochodzi), a po nim niezwykle skoncentrowany "Diablo".

Wydawało się, że to, co mówił przed walką, sprawdzi się w stu procentach. - Jestem skupiony, poważny, zdeterminowany. Największe oczekiwania mam wobec siebie. Od Czakijewa nie oczekuję niczego. Nie chcę dać ponieść się emocjom, tylko realizować założenia, które ustaliłem z trenerem Fiodorem Łapinem - przyznał 31-letni Polak.

Tymczasem początek należał do Rosjanina, który rzucił się do szaleńczych ataków i nie oszczędzał Włodarczyka. Przez pierwsze trzy rundy był on schowany za podwójną gardą. W III rundzie sędzia liczył "Diablo" . W narożniku przydała się nie tylko reprymenda trenera, ale również maść na krwawiący łuk brwiowy Polaka.

Od następnej rundy Czakijewowi zaczęło jednak brakować amunicji. Włodarczyk przetrwał trudne chwile i w szóstym starciu po raz pierwszy posłał rywala na deski. W VII rundzie mistrz świata ponownie "wystrzelił" lewym sierpowym i ulubieniec miejscowej publiczności znowu znalazł się w potężnych opałach. W dodatku lekarze z jego obozu mieli problem z zatamowaniem krwotoku nosa.

VIIIrunda okazała się końcowym przystankiem dla Czakijewa, który w równym stopniu słynie z nokautów, co kiepskiej wytrzymałości. Włodarczyk spokojnie poczekał na chwiejącego się na nogach przeciwnika. Najpierw wyprowadził prawy sierp, po chwili lewy, a dziesięć sekund poźniej świętował już wygraną razem ze swoim obozem. Odniósł w ten sposób 48. zwycięstwo w zawodowej karierze (34. przed czasem).

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski