Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchnia: I Regionalny Festiwal Smakosza w Łowyniu

Elżbieta Sobańska
Mistrz Scheller twierdzi, że kuchnia to nie apteka, kalorii liczyć nie trzeba
Mistrz Scheller twierdzi, że kuchnia to nie apteka, kalorii liczyć nie trzeba Paweł Miecznik
O pierwszym Regionalnym Festiwalu Smakosza, gdzie w malowniczej scenerii, pod okiem słynnego mistrza Kurta Schellera przygotowywano wielkopolskie pyszności - pisze Elżbieta Sobańska

Pięknie położone miejsce, smakowite dania, dobre towarzystwo - tak można w skrócie powiedzieć o I Regionalnym Festiwalu Smakosza, który odbył się w Tamarynowej Osadzie w Łowyniu, niedaleko Międzychodu.

Polecamy: Przepisy i porady kulinarne na GłosWielkopolski.pl

Głównym elementem festiwalu był konkurs kulinarny dla mieszkańców siedmiu pobliskich miejscowości: Dormowa, Głażewa, Gralewa, Łowynia, Lewic, Świechocina oraz Stołunia. W szranki stanęły najlepsze gospodynie, przygotowując dwudaniowe obiady oraz deser.

Panie walczyły bardzo dzielnie, wspomagane dobrymi radami przez przewodniczącego jury Kurta Schellera. Nie tylko zagrzewał je do boju, pokazywał, jak mają najlepiej zaprezentować swoje potrawy jurorom, ale też udzielał konkretnych kulinarnych porad. W jury zasiadali nie tylko profesjonaliści, ale także przedstawiciele patronów i sponsorów przedsięwzięcia.

- Kuchnia to nie apteka - twierdzi Kurt Scheller, mistrz kuchni, prowadzący od 2002 roku Akademię kulinarną. - Tu nie trzeba liczyć kalorii, dokładnie wszystkiego odmierzać co do okruszyny. Trzeba też uważać z chemią, choć kostka bulionowa czasem się przydaje. Wszystkiego trzeba dodawać z umiarem.

Mistrz nie tylko tłumaczył, ale też dał pokaz swoich kulinarnych umiejętności, przyrządzając kurczaka w sosie piwnym, risotto z kaszą gryczaną oraz gruszki w polewie karmelowej z sosem malinowym.

Konkurs składał się z dwóch etapów: pierwszego dnia 7 drużyn przygotowywało konkursowe dania, a potem jury wybierało trzy najlepsze, które walczyły w finale.

Panie ze wsi Lewice przygotowały zupę brokułową, faszerowane udka z kurczaka oraz owocowe szaszłyki. Koleżanki z Łowynia podały krupnik oraz zrazy wołowe z ziemniakami i buraczkami, a na deser jabłecznik z bitą śmietaną. Z kolei Anna Badach i Teresa Pietkun - reprezentantki Pszczewa ugotowały letni rosół z groszkiem oraz pulpety ziemniaczane z nadzieniem z mielonej karkówki wieprzowej z dodatkiem tartych buraczków. Na deser - smażone gruszki w polewie malinowej.

Pulpety ziemniaczane wywołały furorę wśród jury. To było prawdziwe danie regionalne, a panie świetnie opowiadały o jego pochodzeniu i historii. Jak zdradził Romuald Jaśkiewicz, właściciel gospodarstwa agroturystycznego "Tamarynowa osada", które szczyci się przepyszną kuchnią, być może ten przysmak na stałe w niej zagości.

- To było ulubione i najczęściej przyrządzane danie w moim rodzinnym domu - zdradza Teresa Pietkun. - Rodzina pochodzi z Kresów i stąd taka potrawa.

- Jesteśmy tylko przedstawicielkami działającego w naszej gminie Klubu Współczesnej Gospodyni - tłumaczy Anna Badach. - Spotykamy się, dyskutujemy o kuchni, ale nie tylko. Przepis wybrany został w głosowaniu.
Panie zaprezentowały się w specjalnie przygotowanych koszulkach z napisem Klub Współczesnej Gospodyni.

Reprezentacja Gralewa stanęła do walki o kulinarne zwycięstwo, mając w swoich szeregach panią sołtys Beatę Mielcarek i Marię Łagódkę oraz Danutę Drożdyńską. Jury smakowało z kamiennymi twarzami zupę jarzynową oraz zrazy wołowe z pyzami drożdżowymi i buraczkami, a także racuchy drożdżowe z jabłkami.

Jako ostatnie zaprezentowały się reprezentantki Głażewa, które przygotowały zgodnie z tradycją rodzinną niedzielnych obiadów: rosół z domowym makaronem oraz skrzydełka smażone z cebulą i surówką z kapusty. Do popicia kompot z gruszek, a dla łasuchów na deser własnej roboty budyń polany sosem malinowym.

Zwyciężczyniami Festiwalu zostały panie z Gralewa za zupę jarzynową i zrazy wołowe, II miejsce zajęła reprezentacja Głażewa (rosół i skrzydełka smażone), a III miejsce zajęła drużyna z Pszczewa (rosół z groszkiem i pulpety ziemniaczane).

- Poziom konkursu był wysoki - twierdzi współorganizator festiwalu Witold T. Zalewski. - Chcemy by ta impreza na stałe wpisała się w kalendarz wielkopolskich imprez. Zależy nam na tym, żeby dziedzictwo kulinarne tych terenów nie zginęło, żeby były kultywowane tradycje. W przyszłym oku zaprosimy do udziału szersze grono pań.

Kto wybrał się na konkurs do Tamarynowej osady był oczarowany nie tylko paniami w nim startującymi i przygotowanymi przez nie potrawami, ale i samym miejscem. Siedlisko ze stawem, po którym można popływać łódką, konie, spokój i cisza, a także znakomite warunki do wypoczynku. Trzymamy kciuki za kolejne edycje Regionalnego Festiwalu Smakosza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski