Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kult Unplugged w Auli UAM. Zobacz filmy i zdjęcia

Jacek Sobczyński
Kazik i jego Kult wypełnili w czwartek Aulę UAM
Kazik i jego Kult wypełnili w czwartek Aulę UAM Grzegorz Dembiński
Tydzień temu, zapowiadając koncert Kult Unplugged w poznańskiej Auli UAM przewidywaliśmy, że będzie to bodaj pierwszy koncert Kazika i spółki, na którym nie będzie zbyt głośno. Nie mieliśmy racji - okazuje się, że nawet bez prądu Kult jest w stanie dać czadu. Tylko czy widzowie akurat tego oczekiwali?

Wydaje się, że tak. W myśl przysłowia inżyniera Mamonia lubimy tylko te piosenki, które już gdzieś słyszeliśmy. W przypadku Kultu ta prawda działa podwójnie. Nie dość, że zespół postawił na zestaw swoich sprawdzonych hitów, to jeszcze zagrał je dokładnie w takiej kolejności i niemal bliźniaczej aranżacji, jak na płycie "MTV Unplugged", dokumentującej jesienny występ formacji w warszawskim Och - Teatrze. A że nie oszczędzał przy tym na decybelach - no cóż, nie każdy grający unplugged zespół ma obowiązek postawienia na delikatne, akustyczne kompozycje, jak choćby uczyniła to Nirvana podczas słynnego koncertu bez prądu dla MTV w 1993 roku.

Zobacz filmy w serwisie glos.tv:
Kult Unplugged w Auli UAM
Kazik życzył miastu ropy

W doborze piosenek zespół kierował się sentymentem do swoich pierwszych wydawnictw - sporą część koncertu stanowiły utwory, nagrane na płyty "Kult" (1986), "Posłuchaj to do Ciebie" (1987) i "Spokojnie" (1988). Ten ostatni krążek zespół nagrywał w poznańskim studiu Giełda, o czym Kazik nie zapomniał podczas czwartkowego koncertu wspomnieć.

Zresztą Staszewski mówił przez cały wieczór gęsto i ciekawie. Tym bezpośrednim podejściem do widzów poznański występ unplugged różnił się od "klasycznych" koncertów Kultu. Familiarny nastrój opanował wypełnioną po brzegi Aulę. Nietrudno było spotkać nawet rodziców z małymi dziećmi, co na koncertach Kultu jest zjawiskiem dość rzadko spotykanym. Atmosferę luźnego spotkania podgrzewał sypiący anegdotami jak z rękawa Kazik. Nie bez przyczyny podczas przedstawiania zespołu zapowiedział siebie jako... konferansjera.

Sam Kult wystąpił w poszerzonym składzie (trzyosobowa sekcja dęta, trzy gitary, perkusja, klawisze i wokal), co jeszcze bardziej wzmocniło siłę prezentowanych utworów. W trzech piosenkach pojawili się goście, ale ani Dr.Yry (zaśpiewał w "Nie dorosłem do swych lat"), ani Tomek Kłaptocz ("Bliskie spotkania" i Zacier ("Gdy nie ma dzieci") nie wnieśli do nich nic nowego. Co ciekawe, jednym z najlepiej zagranych utworów wieczoru była "Gwiazda szeryfa", której wykonanie podczas warszawskiego koncertu unplugged szefowie MTV uznali za... niemrawe.

Trudno jednoznacznie ocenić jakość tak niecodziennego wydarzenia. Być może rację mają ci, którzy krytykują Kult za sprzedawanie tych samych utworów w nowych opakowaniach. Ale z drugiej strony zespół, koncertujący unplugged a "zwykły" Kult to naprawdę dwa inne zespoły... Poza tym rzadko widuje się w nobliwej Auli UAM widzów, którzy aż rwą się, by wyskoczyć z siedzeń i rozpocząć dzikie pogo.

A zresztą... Za Kultem nigdy nie przepadałem, ale od kilku godzin słucham w redakcji płyty "MTV Unplugged" z uśmiechem. "Familiarny" Kazik okazuje się być zjadliwy nawet dla kontestatorów jego twórczości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski