- Nasz prawie monopolista, czyli Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, kupuje gaz z Rosji według kontraktu take-or-pay. Jeśli nie wykorzystamy całego gazu, to i tak musimy za niego zapłacić - wyjaśnia dr Ryszard Stefański z Uniwersytetu Ekonomicznego.
CZYTAJ KOMENTARZ:
WOJNA O DUTKI I NASZ INTERES MALUTKI
I dodaje:
- Margines błędu to 15 procent, gdy zejdziemy poniżej tej granicy, to PGNiG i tak będzie musiało płacić, a nie otrzyma gazu, bo nie będzie on potrzebny.
Co to oznacza dla zwykłego odbiorcy? Gazowy gigant nie może upaść, więc możliwe, że bardzo łagodna zima w przyszłości przyczyni się do podwyżki ceny błękitnego surowca.
Cieszyć mogą się również odbiorcy ciepła z cieplików miejskich. Firmy nimi zarządzające nie ukrywają, że przez grudzień działały na pół gwizdka. Szykują się jednak na lutowe mrozy.
Dzięki pogodzie mniej wydajemy na ogrzewanie, utrzymanie dróg i ubrania
Zima na razie nie daje się we znaki. Temperatury w grudniu tylko kilka razy za dnia spadły poniżej zera, a i nocą nie ma trzaskającego mrozu. Dzięki temu oszczędzamy na rachunkach za ogrzewanie. W skali roku w naszych portfelach może zostać nawet kilkaset złotych.
- Gazu, prądu, węgla zużywa się przy tej pogodzie mniej i konsumenci na tym zyskują. Tego się nie da ukryć. Zaoszczędzą też różnego rodzaju instytucje - podkreśla dr Ryszard Stefański z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, który zajmuje się rynkiem surowców energetycznych.
Oszczędności może jednak pokrzyżować nagła zmiana pogody.
W domkach zacierają ręce i przechodzą na kominki
W ocieplonym domu jednorodzinnym o powierzchni około 130 m2 w 2011 roku czteroosobowa rodzina zapłaciła za gaz zużyty w zimowych miesiącach ok. 2,5 tys. złotych. Rok później rachunek był niższy o ok. 200 zł. Teraz liczą, że kwota ta będzie jeszcze mniejsza.
- Gaz włączyłam w grudniu tylko kilka razy, żeby dogrzać dom. Wiosną zdecydowaliśmy się wstawić do domu zwykły kominek i przy tych temperaturach w zupełności wystarcza - opowiada Dorota Styperek.
Przez łagodną pogodę możemy oszczędzić nawet kilkaset złotych. Najlepiej grzać kominkiem
Zmianę widać od razu w rachunkach. Gaz w październiku i listopadzie potrzebny był tylko do podgrzania wody i wyniósł niecałe 100 zł w porównaniu z 300 w ubiegłym roku.
- Palimy tylko drewnem. Teraz nie było poważnych mrozów i nawet nie zużyliśmy grubego drewna - opowiada Katarzyna Lurka z Murowanej Gośliny.
Na cały sezon potrzebne jest 10-12 kubików. Drewno kupione latem kosztowało ok. 120 zł za kubik. Łatwo więc policzyć, że przy domach o podobnej kubaturze, ogrzewając kominkiem można zaoszczędzić nawet ponad tysiąc złotych.
W blokach czekają na zimę
- Od jesieni nie włączyłam ogrzewania ani w pokoju, ani w kuchni - mówi Danuta Sandorska mieszkająca na jednym z poznańskich osiedli, a takich osób jest więcej.
- Po ostatniej zimie mój rachunek był o 307 zł mniejszy, niż to wynikało z wyliczeń. Mam nadzieję, że w tym będzie podobnie - dodaje. Mieszkańcy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych na razie nie odczuwają ulgi w portfelach. Dopiero po podliczeniu całego okresu grzewczego wyjdzie, czy zima należała do tych lekkich.
- Ciepły grudzień nie musi oznaczać, że rachunki będą niższe. Oby nie, ale może jeszcze najgorsze mrozy przed nami. Zależy też jak długo będzie trwał sezon grzewczy. Czasem jest tak, że kończymy dopiero w maju - tłumaczy Iwona Ossowska.
W składach się nie martwią
Choć 550 tys. gospodarstw domowych w Wielkopolsce ma dostęp do gazu, to nadal w wielu domach pali się węglem.
Handlarze węgla na razie nie martwią się na zapas i czekają na przełom stycznia i lutego, kiedy powinny pojawić się mrozy.
- Nie odczuwamy na razie, że zima jest słaba. Sprzedajemy podobne ilości węgla jak przed rokiem. Szczyt w interesie mamy latem. Polacy przyzwyczajeni są do czasów PRL-u i robią zapasy na zimę - mówi Aleksander Frankiewicz, ze składu opału w Poznaniu.
Pogoda się zmienia. Kiedy przyjdzie mróz?
Według najnowszych prognoz pogody ataku prawdziwej zimy możemy spodziewać się dopiero w drugiej połowie stycznia Przyzwyczaimy się do braku zimy
O sytuacji w pogodzie mówi dr Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu:
- Zimę jeszcze odczujemy i to bezwzględnie, bo nadejdzie, ale nie spodziewałbym się strasznych mrozów i śnieżyc w Wielkanoc. Najbardziej mrozy odczują rośliny, które przy tych temperaturach zaczęły już się rozwijać. Styczeń i luty będą dość chłodne, a potem wróci do nas ta wiosna za oknem. Trzeba się oswoić z myślą, że na świecie robi się coraz cieplej. W tym kontekście, ta lekka zima, nie zaskakuje, bo w ciągu ostatnich dziesięciu lat zdarzały się podobne. Wyższa temperatura niesie ze sobą jednak większą zmienność pogody. I na to trzeba się przygotować.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?