Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lalek nie traci pracy, a zarząd cierpliwości

Radosław Patroniak
O zwolnieniu trenera nie ma mowy
O zwolnieniu trenera nie ma mowy W. Wylegalski
W Pile kibice siatkówki nie mogą się oswoić z przeciętnością, więc każda porażka PTPS w ekstraklasie jest dla nich zaskoczeniem. Podobnie jak siódme miejsce drużyny po dziewięciu kolejkach. Niektórzy tęsknią za Jerzym Matlakiem, a inni sugerują, że Wojciech Lalek nie jest jego godnym następcą. Na takie komentarze odporny jest na razie zarząd pilskiego klubu.

- O zwolnieniu trenera nie ma mowy. O stawianiu ultimatum także, bo nie widzę powodów do paniki. Zespół przed sezonem miał postawione trzy zadania - awans do II rundy Pucharu CEV, awans do finałowego turnieju Pucharu Polski oraz zajęcie miejsca w pierwszej czwórce ligi na koniec sezonu. Pierwsze z nich już zrealizował, a pozostałe dwa wciąż są w jego zasięgu. Spotkałem się z trenerem, ale my co tydzień rozmawiamy, więc nie było w tym nic szczególnego - tłumaczył wiceprezes PTPS, Radosław Ciemięga.

Jego zdaniem gra siatkarek pozostawia jednak wiele do życzenia. - Ze stylu nie jesteśmy zadowoleni. Ten zespół ma potencjał, żeby być wyżej w tabeli. Szukamy przyczyn niepowodzeń, ale daleki jestem od obwiniania trenera, skoro przegrywamy sety, w których prowadzimy 24:20. Zdaję sobie sprawę, że huśtawka formy może być efektem słabej psychiki, ale ja nie jestem od jej naprawiania. Od wzmacniania morale jest głównie trener, a nie zarząd - mówił Ciemięga.

Według niego niedzielnej porażki w Białymstoku z AZS (1:3) nie można usprawiedliwiać męczącymi podróżami autokarem. Przed wyprawą do stolicy Podlasia siatkarki pokonały trasę Piła - Zurych - Piła.

- Takie argumenty absolutnie mnie nie przekonują. Gramy w europejskich pucharach od dziesięciu lat i na zagraniczny mecz nie po raz pierwszy jechaliśmy autokarem. Swego czasu mieliśmy do pokonania znacznie dłuższą trasę, kiedy trafiliśmy na RC Cannes. Nie odbijało się to wtedy na wynikach, więc nie sądzę, że teraz może mieć to też wpływ na przebieg zdarzeń. Naprawdę dużo zależy od samych zawodniczek. To one głównie muszą wyciągnąć wnioski z porażek - dodał wiceprezes.

Słaba postawa w LSK pilskiego zespołu nie zniechęciła do współpracy sponsorów. Pieniądze do budżetu klubu wpływają zgodnie z podpisanymi umowami. Nie ma również nacisków personalnych. - Kibice też nie wywierają nadmiernej presji, bo ja osobiście nie słyszałem, żeby kiedykolwiek przed, w trakcie lub po meczu ktoś krzyczał "Jurek wróć". Fani w Pile znają się na siatkówce i wierzę, że im też nie zabraknie cierpliwości - zauważył Ciemięga.

Potwierdził on również słowa trenera Lalka o tym, że do pierwszej czwórki można awansować również z piątego lub szóstego miejsca. Nie zgodził się natomiast z opinią, że po przebudowie i odmłodzeniu drużyny nie jest ona zdolna do walki o wysokie cele. - Nie uważam, że mamy skład, który nie pozwala myśleć o strefie medalowej. Inne drużyny nie mają lepszych nazwisk, a spisują się lepiej. Nie jestem jednak w gorącej wodzie kąpany. Pozwólmy więc trenerowi w spokoju popracować z zespołem. Na pierwszą weryfikację będzie czas po rundzie zasadniczej. Na razie jesteśmy dopiero na jej półmetku - zakończył wiceprezes PTPS.

O kolejne zwycięstwo nie będzie raczej trudno, bo pilanki w najbliższy weekend wybierają się do Żukowa na pojedynek z czerwoną latarnią ligi, czyli Gedanią. Potem jednak, a więc w nowym roku, zaczną się schody, bo PTPS zagra ze Stalą Mielec (walczy o utrzymanie) i z potentatami ligi - Aluprofem Bielsko-Biała i Muszynianką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski