Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łazarz: Małżeństwo wyrzucone na bruk znalazło mieszkanie

Błażej Dąbkowski
Janina i Jan Wielgoszowie znaleźli mieszkanie w kamienicy przy ul. Matejki
Janina i Jan Wielgoszowie znaleźli mieszkanie w kamienicy przy ul. Matejki Błażej Dąbkowski
Janina i Jan Wielgoszowie, którzy w czwartek zostali wyrzuceni z wynajmowanego mieszkania w kamienicy przy ul. Mottego 7 w poniedziałek znaleźli nowe lokum.

– W weekend na Facebooku przeczytałem o problemach tego małżeństwa i zaoferowałem mieszkanie w budynku, który należy do mojej rodziny – mówi Mieszko Wojtkowiak, syn właściciela jednej z kamienic przy ul. Matejki. W poniedziałek para 60-latków obejrzała oferowany lokal i postanowiła, że zacznie przenosić swój dobytek z podwórka, gdzie od kilku dni zalega.

Wojtkowiak zadeklarował, iż ze względu na problemy jakie ich spotkały, pierwszy miesiąc będą mogli mieszkać za darmo.

– Chcemy gdzieś zakotwiczyć na dłużej, po tym co nas spotkało – mówi Janina Wielgosz. O dramatycznej sytuacji małżeństwa poinformowała w sobotę "Gazeta Wyborcza”. Wielgoszowie w czwartek zostali wyrzuceni na bruk, przez osobę podającą się za właściciela mieszkania.

Aż do poniedziałku koczowali pod oknami kamienicy przy Mottego, pilnując swoich mebli, tapczanu, lodówki, odkurzacza. Jak do tego doszło? Z relacji pary wynika, że mieszkanie znaleźli w kwietniu, jednak po tym, jak zdecydowali się je wynająć właściciel nie chciał przekazać im kopii umowy najmu. – Podpisaliśmy ją na rok z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Kiedy 25 czerwca zaczęliśmy naciskać, by dał nam ten dokument, usłyszeliśmy, że mamy się wyprowadzać. Wtedy też zażądałam zwrotu kaucji. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła osoba podająca się za administratora, który powiedział, że mamy wyp... - opowiada pani Janina.

Zarówno kaucja i czynsz jak twierdzą Wielgoszowie wynosiły 1,1 tys. W czwartek rano para usłyszała kopanie w drzwi, następnie do mieszkania weszło kilku mężczyzn. – Wyrzucono nas i nie pozwolono zabrać wszystkich naszych rzeczy. Od tego czasu tam nie weszliśmy, by je zabrać, choć prosiliśmy o mediację policję – wyjaśnia kobieta. Wtedy w pomoc małżeństwu zaangażowała się radna Osiedla Św. Łazarz Agnieszka Glapa. Z osobą, która podawała się za właściciela nie udało się nam skontaktować. Miała wyłączony telefon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski