Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech - Belenenses 0:0: Bez goli, bez dopingu. Kolejorz jeszcze się nie przebudził [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech - Belenenses
Lech - Belenenses Waldemar Wylegalski
W pierwszym meczu grupy I Ligi Europy, lechici pokazali pazur. Goli jednak nie było. Oba zespoły, które mają kłopoty w swoich ligach są na bakier ze skutecznością.

Nastroje przed tym meczem były fatalne. Prezes Lecha Karol Klimczak dał jasno do zrozumienia trenerom i piłkarzom, że w tej chwili priorytetem jest ekstraklasa. Trener Skorża, by nie podpaść swoim szefom na pierwszy mecz Ligi Europy wystawił jedenastkę, w której brakowało pięciu podstawowych graczy: Kędziory, Douglasa, Pawłowskiego, Hamalainena i Linettego. Mieli odpocząć przed niedzielnym pojedynkiem z Jagiellonią.

- Uratowanie sezonu w ekstraklasie jest kluczowe. Moje trenerskie ambicje, bo nie kryłem, że gra w Europie to największe wyzwanie, nie są teraz ważne. Najważniejsze jest dobro klubu - mówi trener Maciej Skorża.

Tak mocno przemeblowany Lech, będący w psychicznym i fizycznym dołku, nie mógł oczywiście porwać swoją grą. Było wiele nieporozumień, akcje się nie kleiły, ale nie można było odmówić naszym piłkarzom zaangażowania. Robili co mogli, ale niewiele z tego ciekawego wynikało.

Niespełna 8 tysięcy widzów, oglądających w piknikowej atmosferze spotkanie, które przypominało sparing, a nie mecz mający w puli nagród 1,5 mln złotych, sytuacje podbramkowe mogło policzyć na palcach jednej ręki.

W 21 min na indywidualną akcję zdecydował się Dariusz Formella, ale jego uderzenie było zdecydowanie za lekkie, by zaskoczyć Hugo Venturę. Chwilę później strzelał Thomalla, ale niecelnie.

Przyczajeni na swojej połowie Portugalczycy byli w pierwszej połowie groźni tylko przy stałych fragmentach gry. W 37 min lechitów po strzale głową Rosy uratowała poprzeczka!

Niestety w końcówce pierwszej odsłony poznaniacy stracili swojego kapitana. Łukasz Trałka podkręcił staw skokowy i musiał opuścić murawę. Chwilę wcześniej Trałka miał po błędzie Ventury pustą bramkę i piłkę na 18 m. Nieczysto jednak w nią trafił i do przerwy było 0:0.

Mecz trochę ożywił się po przerwie. W 48 min Lechowi znowu dopisało szczęście. Andre Geraldes wyłożył piłkę Carlosowi Martinsowi, a ten trafił w słupek!

Wejście Linnetego, Hamalainena i Pawłowskiego spowodowało, że gra nabrała jakości. Kebba Ceesay w 65 min wypracował idealną sytuację Thomalli. Niemca jednak w ostatniej chwili uprzedził Joao Amorim i omal nie wpakował piłki do własnej bramki. Uratowała go tylko świetna interwencja Ventury!

Lech przyspieszył tempo, do końca miał przewagę, widać było, że nasi piłkarze bardzo chcą strzelić zwycięską bramkę, ale niestety więcej dobrych sytuacji już sobie nie wypracowali.

W drugim meczu "naszej" grupy I Fiorentina przegrała u siebie z FC Basel 1:2.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski