17 miejsce, 14 zdobytych punktów, 4 zwycięstwa, 2 remisy i aż 11 porażek. Gdy zespól jest w strefie spadkowej, tracąc dwa punkty do bezpiecznego miejsca, jego ocena chyba nie może być pozytywna?
Rafał Ulatowski: Myślę, że mogliśmy zdobyć cztery punkty więcej. Nie powinniśmy przegrać w Lublinie, była szansa zremisować z Błękitnymi Stargard, Olimpią Grudziądz i Olimpią Elbląg. Gdyby dodać te punkty, moglibyśmy powiedzieć, że wykonaliśmy plan i moim zdaniem pokazywałoby to też naszą realną siłę. Zakładaliśmy miejsce nad strefą spadkową, tak nie jest, ale nie rozdzieram szat z tego powodu, bo zdaję sobie sprawę z korzyści, jaka wynika z grania w II lidze. W tym sezonie jeszcze wyżej ustawiliśmy sobie poprzeczkę, bo występuje młodszy zespół niż rok temu. W Akademii zawsze jest tak, że runda jesienna służy do tego, by się zaaklimatyzować się i by ci młodzi chłopacy zaadoptowali się na tym poziomie. Zwykle na początku są kłopoty, ale po pół roku grania w tej lidze, runda wiosenna jest zawsze łatwiejsza, bo piłkarze już wiedzą jak tu się gra i z jakimi wymaganiami się to wiąże.
Czy zgodzi się pan z opinią, że jednak w poprzednim sezonie skład był silniejszy niż w tych rozgrywkach?
Ta drużyna na pewno jest mniej doświadczona na tym szczeblu. To też jest jedna z przyczyn tego, że zajmujemy 17. miejsce. Powtarzam, że to było celowe działanie, bo szukamy następców Puchacza, Modera, Kamińskiego
Z punktu szkoleniowego zrealizowaliście swoje cele?
Tak, bo wyłoniliśmy grupę kilku młodych zawodników, którzy znaleźli się w orbicie zainteresowań sztabu pierwszego zespołu. Byli oni zapraszani na treningi przy Bułgarskiej. Nauczyli się szybko piłki seniorskiej. Przed nimi na pewno jest otwarta droga, by piąć się w górę w klubowej hierarchii.
Każdy zespół miał swoje kłopoty. Jakie były największe problemy pana zespołu?
W tym roku głównym problemem były nasze warunki fizyczne, graliśmy bardzo młodym składem przeciwko doświadczonym zawodnikom. Ci młodzi piłkarze muszą nauczyć się grać w dorosłej piłce. Naszym problemem jest, że na co dzień nie możemy trenować z doświadczonymi piłkarzami. Mamy tylko dwóch takich zawodników - Wojtkowiaka i Marciniaka. Gdy rywalizuje się z zespołami, w których jest 8-9 ligowych wyjadaczy, często widać, że jesteśmy słabsi fizycznie. Przegrane pojedynki i wynikające z tego błędy, biorą się z tego, że jesteśmy słabsi w tym elemencie. Proces dojrzewania musi trochę trwać. Zanim 16-latek będzie grał jak 18-latek musi upłynąć trochę czasu. To jest też kwestia nabrania masy mięśniowej i naturalny proces biologiczny chłopaków.
Dokąd zmierza Lech Poznań? Szukamy odpowiedzi z Piotrem Reissem
W poprzednim sezonie II liga była zwariowana. Zawsze mówiło się, że 40 punktów wystarczy do utrzymania, wy mieliście kilka więcej i do końca trzeba było bronić się przed degradacją. Spodziewa pan podobnego finiszu w tej rundzie wiosennej?
Teraz jest trochę inaczej, bo jest jednak drużyna więcej i jedna mniej spada. Nie liczę, ile punktów będzie teraz potrzebnych do zajęcia bezpiecznej lokaty, bo jestem przekonany, że się utrzymamy. Będziemy wiosną zdobywali więcej punktów, bo tak wynika z historii tego zespołu. Wiosna jest zawsze dla nas łatwiejsza, bo procentuje doświadczenie zdobyte jesienią
Czy liczy pan na to, że wiosną więcej zawodników z pierwszego składu pomoże w utrzymaniu?
Nie wolno zapomnieć, że zmianie uległy przepisy dotyczące rundy wiosennej. Zawodnik z kadry pierwszego zespołu, który nie jest młodzieżowcem, po trzech występach w pierwszym zespole nie może schodzić już do rezerw. Ekstraklasa rusza pod koniec stycznia, a więc do momentu, kiedy my wznawiamy rozgrywki, czyli 27 lutego, będą już cztery kolejki. Jak ktoś zagra w trzech meczach, nie może zejść do rezerw. Jestem mega szczęśliwy, jak do nas schodzą tacy zawodnicy jak Klupś, który jest mocnym punktem na skrzydle, bardzo dobrą rundę miał Krzysiek Bąkowski, 17-letni bramkarz, choć on swoje błędy będzie musiał jeszcze popełnić. Liczę na to, że Szymczak będzie zdrowy i wtedy będzie fajna rywalizacja między nim a Hubertem Sobolem.
Kibice zarzucają często Lechowi i jego akademii, że potrafi wychować dobrych obrońców i pomocników, ale zupełnie nie umie wychować bramkarza. Tym pierwszym będzie Bąkowski?
Ma spokój, opanowanie, dobre umiejętności techniczne, do jego zalet należy też gra nogami. Do poprawy na pewno jest komunikacja z zespołem i obrońcami. Choć trudno od 17-latka wymagać, by mówił Wojtkowiakowi, kogo ma kryć przy stałym fragmencie. On się musi tego nauczyć. Krzysiek za dwa lata powinien być pierwszym bramkarzem w Lechu. Na pewno jesienią był mocnym punktem rezerw.
Kogo jeszcze może pan wyróżnić?
Największy postęp w tej rundzie zrobili Jacenko, Sobol, którzy dali nam punkty i bramki, Bąkowski, Borowski z pierwszego zespołu. Fajnie w końcówce sezonu prezentował się Palacz.
Tacy piłkarze jak Ławrynowicz, Kozubal mają szansę na debiut w pierwszym zespole?
To zależy tylko od nich. Na Bułgarską zostało zaproszonych siedmiu graczy z Akademii. To jest ta nasza sztafeta pokoleń. Wychowujemy zawodników, by nabrali doświadczenia w rezerwach, a potem pukali do drzwi pierwszego zespołu. Dalsza ich kariera zależy już tylko od nich.
Czy rezerwy miały w poprzednim sezonie więcej utalentowanych piłkarzy niż teraz, czy jest odwrotnie?
Dobrą odpowiedzią jest chyba to, że w tym sezonie więcej młodych zawodników musi radzić sobie z presją meczową. Poprzednio mieliśmy bardziej doświadczony zespół, bo schodziło po 3-4 graczy z "jedynki". To od nich wymagano, by błyszczeli i rozstrzygali mecze. Teraz młodzi nie mają się za kogo "schować". Jeśli 17-latek jest w bramce, dwóch 17-latków na bokach obrony, 17-latek na środku pomocy, 17-latek w ataku, to jest to obraz skali tego przedsięwzięcia. Dla tych młodych chłopaków jest to duże wyzwanie. Tylko ci najsilniejsi, tylko ci, którzy poradzą sobie z presją i potrafią ją udźwignąć, przebiją do dorosłego futbolu. Też o tym wiemy.
Warto jeszcze dodać, że ta siódemka, która trafiła kilka dni temu na treningi przy Bułgarskiej, to bardzo różni zawodnicy, na różnym poziomie. Jedni są lepsi piłkarsko, inni lepsi mentalnie i technicznie, jeszcze inni bardziej rozwinięci fizycznie. Do każdego trzeba znaleźć odpowiedni kod, by go za wcześnie nie spalić. Znamy wielu zawodników, którzy w wieku 16 lat zapowiadali się bardzo dobrze, zaczęli rywalizować z piłkarzami na poziomie ekstraklasy i potem zatrzymali się w rozwoju. Było to dla nich za wcześnie, był to ich szczyt możliwości. Mentalność nie pozwoliła im rozwijać się dalej, bo zadowolili się tym, co osiągnęli, czyli samymi treningami z pierwszym zespołem.
Czy trener też czuje presję wyniku, mając taki młody skład?
Oczywiście. Zdaję sobie sprawę, w jakim jestem miejscu. Nasze wtorkowe spotkania w dziale sportowym, czyli z trenerami pierwszego zespołu, wiceprezesem, dyrektorem sportowym, szefem skautingu, dyrektorem akademii często rozpoczynają się od analizy, jak zagrały rezerwy. Czasem są to burzliwe dyskusje, dlaczego zagrał ten, dlaczego tak rozegraliśmy to a nie inaczej. Choć jesteśmy na drugim planie, jesteśmy ważną częścią klubu, gdyż stanowimy ostatnim etap do tego, by wprowadzić młodych zawodników do pierwszego zespołu. Dlatego wszystkie drużyny Lecha mają grać w podobnym stylu jak pierwsza drużyna. Do tego też przywiązujemy ogromną wagę. Wyzwań jest więc dużo, ale też cieszymy się, że możemy grać na tym szczeblu i chcemy to kontynuować.
Sprawdź też:
- Te restauracje upadły po "Kuchennych rewolucjach"
- 7 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Poznaniu
- Poznaniacy przyłapani przez Google. Jesteś wśród nich?
- Sprawa powiększenia ust skończy się w sądzie
- Te obrzydliwe rzeczy ludzie robią w samolocie [zdjęcia]
- Modowe stylizacje poznaniaków potrafią zadziwiać!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?