Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Kędziora: Kibice chcą oglądać swoich chłopaków na torze

TS
Lech Kędziora
Lech Kędziora Dawid Stube
Z Lechem Kędziorą, trenerem szkółki żużlowej w Starcie Gniezno, rozmawia Tomasz Sikorski

Jak wygląda praca z młodymi adeptami sportu żużlowego w gnieźnieńskim klubie?
W tej chwili już praktycznie zakończyliśmy sezon. Wiadomo, że w klubie się nie przelewa i na ten moment nie prowadzimy już treningów. Mieliśmy jednak wystarczająco dużo czasu, aby popracować z chłopakami. I uważam, że ten czas w pełni wykorzystaliśmy, bo zawodnicy zrobili postępy. Nie tak dawno, pierwszy z nich - Dawid Wawrzyniak zdał już egzamin na licencję i zdążył już nawet wystartować w kilku imprezach młodzieżowych. Kolejni czekają w kolejce.

Kto wkrótce zostanie prawdziwym żużlowcem?
Do egzaminu są już przygotowani czterej zawodnicy. Są to: Norbert Krakowiak, Mateusz Burzyński, Patryk Cholewiński oraz Patryk Fajfer. Niemal wszyscy są jeszcze bardzo młodzi i dopiero w przyszłym roku będą mogli podejść do zdawania licencji. Dodam tylko, że w szkół-ce mamy jeszcze Piotra Koniecznego.

Jeden z wymienionych przez Pana zawodników ma znane w Gnieźnie nazwisko…
Pewnie chodzi o Patryka Fajfera. To najmłodszy syn Tomasza Fajfera, brat Oskara i Macieja. To zdolny chłopak, który miał okazję trenować także pod okiem swojego taty oraz najstarszego brata. A to jeszcze nie koniec, bo do uprawiania żużla przymierza się również syn Adama Fajfera - Oliwier. On jednak jeszcze nie rozpoczął treningów.

Którzy z tych chłopaków mają papiery na dobrych żużlowców?
O Patryku już wspomniałem. Burzyński i Krakowiak mają po 14 lat i sporo już potrafią. Za nimi stoi też odpowiednia baza sprzętowa, bo mają wsparcie ze strony rodziców. Ten drugi jeździ już od sześciu lat. Wcześniej trenował na motocyklach o pojemności 125 ccm. Moim zdaniem ze wszystkich chłopaków, którzy są u nas w szkółce, Start może mieć w przyszłości pociechę. Oczywiście niczego w tym przypadku przewidzieć nie można, bo po drodze może się wydarzyć jeszcze sporo różnych rzeczy.

Wspomniał Pan o rodzicach. Bez ich wsparcia trudno teraz chyba zrobić karierę?
Bez ich pomocy młody adept może co najwyżej pokręcić kilka kółek po torze. Start i tak sporo robi, by w Gnieźnie praca z młodzieżą była systematyczna i ciągła. Klub zapewnia środki, aby młody chłopak, który przychodzi do klubu, mógł chociaż posmakować co to jest żużel. To wystarczy, aby sprawdzić, czy ktoś się nadaje do tego sportu, czy nie. Później wsparcie rodziców lub sponsorów jest już niezbędne. W innym przypadku o wyniki niezmiernie trudno. Sam talent może nie wystarczyć.

Ostatnio sporo się mówi o tym, że tylko wychowankowie będą mogli jeździć jako juniorzy. To dobry pomysł?
Trudno go jeszcze oceniać, ale moim zdaniem trzeba zrobić wszystko, aby polskie kluby zaczęły szkolić młodzież. Bo, niestety, nie wszyscy to robią. Wystarczy spojrzeć na egzaminy licencyjne, by zobaczyć, gdzie się pracuje z młodzieżą. Druga sprawa, to zapewnienie tej młodzieży okazji do startów. Nie może być tak, że cały czas stawiamy na obcokrajowców, bo w końcu skończymy jak Niemcy, gdzie żużel ledwo zipie, bo nie ma świeżej krwi.

Ten pomysł sprawi jednak, że zawodnicy będą przywiązani do klubów?

To na razie tylko wstępna propozycja. Moim zdaniem, wypożyczanie żużlowców z klubu do klubu powinno nadal się odbywać. Tak jak powiedziałem wcześniej, trzeba zrobić wszystko, aby nasi żużlowcy mieli gdzie startować. Nie może być tak, że zagraniczni zawodnicy jeżdżą w lidze, a nasza młodzież siedzi w parkingu i się temu wszystkiemu przygląda. Kibice chcą zresztą oglądać na torze swoich chłopaków, którzy utożsamiają się z klubem.

A dużo tych chłopaków garnie się do żużla?
Szału nie ma, ale nadal jakoś to wszystko się kręci. Do nas w ostatnim czasie doszedł tylko jeden chłopak ze Skoków, który wcześniej jeździł na crossie. Przed laty chętnych do uprawiania żużla na pewno było więcej, ale nadal jest z kogo wybierać.

Na koniec zapytam o to, jak oceni Pan ekstraligowy sezon w wykonaniu żużlowców Le-chmy Startu. Na początku rozgrywek był Pan przecież trenerem tego zespołu?
Zostałem jednak zwolniony z tej funkcji i moje miejsce zajął Szwed Stefan Andersson. Jak się okazało, nie uratowało to drużyny przed spadkiem. Co o tym zadecydowało? Mam swoje przemyślenia na ten temat, ale wolałbym je zachować dla siebie. Byłoby zresztą nieelegancko, gdybym się wypowiadał na ten temat.

Rozmawiał Tomasz Sikorski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski