Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Legia, czyli mecze podwyższonych emocji! - pisze Maciej Lehmann

Maciej Lehmann
Lech Wisła już w niedzielę o 18
Lech Wisła już w niedzielę o 18 Grzegorz Dembiński
Dla Lecha będzie to rewanż za przegrane w maju mistrzostwo Polski. Na meczach Kolejorza z Legią nie może być nudno. W niedzielę znowu dojdzie do starcia odwiecznych rywali. Mamy nadzieję, że o pojedynku Lech Legia będzie się mówiło przez lata - pisze Maciej Lehmann

Sto meczów rozegrały do tej pory w lidze drużyny Lecha Poznań i Legii Warszawa. Który pojedynek był najlepszy? W ogłoszonym na naszej stronie internetowej konkursie bezapelacyjnie (54 procent głosów) wygrało starcie z 2004 roku, lecz nie z ekstraklasy, a z Pucharu Polski. To był pierwszy mecz finałowy.

ZOBACZ TEŻ:
KEBBA CEESAY - PRZED MECZEM LECH LEGIA NIE MYŚLI O REWANŻU NA KOSECKIM

Przy Bułgarskiej dopingowany przez 28 tysięcy widzów Kolejorz wygrał 2:0 po dwóch golach Piotra Reissa. Emocji przy pojedynkach Lecha z Legią nigdy nie brakowało. Oto najbardziej pamiętne mecze między odwiecznymi rywalami

Pierwszy mecz Lech - Legia i... najwięcej goli

Historia pojedynków Lecha z Legią rozpoczęła się ponad 65 lat temu. W 10. kolejce sezonu 1948 roku, 19 czerwca na Dębcu beniaminek, KKS pokonał Wojskowych 5:4. W tym meczu gole zdobyli: Tadeusz Polka (2), Zygfryd Słoma, Teodor Anioła oraz Edmund Białas. Potem już nigdy w meczach Lecha z Legią nie padło aż tyle goli. Trzy lata później Kolejorz wygrał 4:1 i było to jedno z najwyższych zwycięstw poznaniaków w historii. Za tę klęskę warszawiacy zrehabilitowali się w 1956 roku.

Między 1961 a 1963 rokiem poznaniacy powrócili do I ligi, ale Wielkopolskę dopiero w 1972 roku ogarnęło szaleństwo na punkcie Lecha.

Dwa miesiące po tragicznych wydarzeniach 28 Czerwca na oddanym do użytku po gruntownym remoncie Stadionie 22 lipca, Lech uległ Legii aż 0:6. To był szok dla 38 tysięcy widzów, najwyższa porażka KKS w swoim mieście. Trzeba jednak podkreślić, że Legia była wtedy zdecydowanie najmocniejszą drużyną w Polsce. Swoją siłę opierała na kaperowaniu do wojska najlepszych piłkarzy z całego kraju. To wtedy do Legii trafił z Piasta Gliwice Lucjan Brychczy, największa legenda klubu z Łazienkowskiej po Kazimierzu Deynie. Brychczy strzelił trzy gole. Legia była na fali, Lech odmładzał skład i niestety rozpoczynał się okres 15 chudych lat w historii Kolejorza.

Co prawda między 1961 a 1963 rokiem poznaniacy na krótko powrócili do I ligi, ale dopiero w 1972 roku Wielkopolskę ogarnęło szaleństwo na punkcie Lecha, co zaowocowało awansem do elity w niesamowitych okolicznościach i przy niespotykanej frekwencji na trybunach!

Lech Legia - Wielki debiut!

26 lipca 1972 - w pierwszym meczu po wejściu do ekstraklasy po latach tułaczki po niższych ligach Kolejorz zmierzył się z naszpikowaną reprezentantami Polski Legią - z Ćmikiewiczem, Deyną czy zwanym "warszawskim ferrari" niezwykle szybkim Tadeuszem Nowakiem.

Trudno oszacować dziś, ile widzów było wtedy na trybunach. Stadion Warty wypełniony był do ostatniego miejsca, ludzie siedzieli w przejściach między sektorami, na koronie stadionu utworzyło się kilka rzędów kibiców, którzy wypatrywali to, co działo się na murawie. Świadkowie mówią, że na mecz przyszło ponad 60 tysięcy widzów, choć być może jest to liczba odrobinę zawyżona, bo niektóre źródła mówią "tylko" o 45 tysiącach widzów. Na to spotkanie skomponowano piosenkę, która do dziś pozostaje hymnem poznańskiego klubu - "W górę serca niech zwycięża Lech".

Autorem słów do melodii z przeboju Beatlesów "Żółta łódź podwodna" był Andrzej Sobczak. Drugą połowę meczu pokazywała w paśmie ogólnopolskim TVP i właśnie po przerwie złotą bramkę zdobył specjalista od strzelania rzutów wolnych Roman Jakóbczak. W 72. minucie z ponad 30 metrów "Jakób" sieknął nie do obrony. Tak mocnego i celnego uderzenia nie miał od tego czasu w Lechu jeszcze nikt!

ZOBACZ TEŻ:
LECH LEGIA - W JAKIM SKŁADZIE ZGRA KOLEJORZ

Popis jednego aktora

Tak jak na zawsze w historii Lecha zapisał się strzał Romana Jakóbczaka, tak wszyscy kibice zawsze pamiętać będą o wyczynie Piotra Reissa 6 czerwca 1998 roku, kiedy Lech pokonał Legię 3:0 i 18 maja 2004, kiedy Lech wygrał z Legią 2:0. To dwa historyczne zwycięstwa w ekstraklasie oraz finale Pucharu Polski, w których bohaterem był wieloletni kapitan, strzelec wszystkich goli.

Piotr Reiss zapewnił w tym pierwszym meczu utrzymanie drużynie spektakularnym hat-trickiem. To był jego pierwszy hat-trick w barwach Kolejorza. Po meczu kibice do białego rana bawili się na Starym Rynku. "Rejsik" rozłożył na łopatki Legię także sześć lat później. Był nie do zatrzymania, kiedy dobijał strzał Golińskiego oraz gdy po jego drugiej asyście zdobył drugą bramkę.

Te dwa mecze (odpowiednio miejsce 3. oraz 1.) nasi internauci wybrali do pierwszej trójki najlepszych w historii starć Lecha z Legią. Numerem 2. wybrano mecz z 2010 roku, w którym zwycięską bramkę dla "poznańskiej lokomotywy" zdobył Semir Stilić. To był triumf, który przybliżył Kolejorza do mistrzostwa Polski. Kolejorz wygrał 1:0 po kapitalnym golu Bośniaka z rzutu wolnego. Był to najniższy wymiar kary, jaki mógł tego dnia spotkać Legię. Poznaniacy grali bowiem fenomenalnie. Całkowicie zdominowali rywali, którzy momentami zmuszeni byli do desperackiej obrony. Nasza drużyna miała mnóstwo sytuacji, atak sunął za atakiem, raz prawą, raz lewą stroną, gdzie błyszczeli Peszko i Kriwiec. Świetnie jednak bronił Mucha. Inna sprawa, że sędzia Siejewicz nie podyktował "jedenastki" za faul na Robercie Lewandowskim. Mecz mógł się skończyć nokautem, Legia utrzymała jednak pion, ale punkty jak najbardziej zasłużenie zostały w Poznaniu.

Po końcowym gwizdku w Poznaniu zapanowała euforia. Podobne uczucia towarzyszyły też pojedynkowi z 5 czerwca 1983 roku. Po klęsce 0:6 w Krakowie, wydawało się, że Lech stracił szanse na pierwsze w historii upragnione mistrzostwo. Do rozegrania zostały cztery kolejki, ale to rywale Widzew i Ruch grali skuteczniej i bardziej widowiskowo. Lech się jednak przełamał. Wygrał z Legią 1:0 po heroicznym boju i wielkich emocjach do ostatniego gwizdka sędziego. Bramkę zdobył dopiero w 90. minucie po strzale głową Józefa Adamca. Stadion przy Bułgarskiej wręcz oszalał ze szczęścia, a zdobywca gola obiegł całe boisko z podniesionymi do góry rękoma.

Wielkie dramaty

W starciach Lecha z Legią nie brakowało też dramatycznych wydarzeń. Tragiczny był finał Pucharu Polski w 1980 roku. Lech przegrał w Częstochowie 0:5, ale ten wynik był mało istotny wobec tego, co działo się przed i w czasie meczu na ulicach tego miasta. W krwawych zamieszkach były setki rannych, oficjalnie nikt nie mógł napisać o ofiarach, ale świadkowie twierdzą, że były też ofiary śmiertelne.

Niezwykle dramatyczny był też mecz 17 listopada 1995 roku. Lechici prowadzili po golu Piotra Prabuckiego. Krótko przed końcem mieli rzut karny, ale go nie wykorzystali. W ostatniej akcji Legia wyrównała po bramce Podbrożnego. Pseudokibice Lecha nie wytrzymali. "Po meczu doszło do gorszących scen poza stadionem" - można przeczytać w kronice Lecha. Były starcia z policją, stadion został zamknięty przez PZPN na cztery mecze.

Sportowy dramat Lech przeżył 20 marca 2000 roku. Dla broniącego się przed spadkiem Kolejorza starcie z Legią było jednym z kluczowych w boju o utrzymanie. Lechici wyszli na murawę w bojowych nastrojach i... włosami pomalowanymi na niebiesko. Kiedy w 82. minucie Kolejorza na prowadzenie wyprowadził Suchomski, na trybunach zapanowała olbrzymia radość.

Końcówka jednak należała do Legii. Kilkadziesiąt sekund później wyrównującą bramkę strzelił Bartosz Karwan, a w 88. minucie samobója zapakował Michał Goliński. Ta porażka podcięła Lechowi skrzydła i ostatecznie zakończył sezon na ostatnim miejscu.

8 lat bez porażki
Po powrocie do ekstraklasy w 2002 roku lechici mają u siebie dodatni bilans pojedynków z Legią. Przegrali co prawda w kwietniu 2004 roku, ale potem aż do 2012 roku pięć razy wygrali i trzy razy zremisowali. Pojedynkom z Legią zawsze towarzyszyły wspaniałe oprawy. To, co się działo na trybunach, to była absolutna Liga Mistrzów. Nie zawsze przekładało się to na poziom na murawie, jak choćby w październiku 2008 roku, kiedy to Lech wyczerpany zwycięskim bojem z Austrią Wiedeń, bronił remisu 0:0, ale była to strata punktów, za które absolutnie nikt nie miał pretensji do naszych piłkarzy, bo naprawdę dali z siebie wszystko.

Dobrą serię przy Bułgarskiej przerwała dopiero porażka 1:3 sprzed roku.
- Emocje wzięły górę nad głowami - mówił po tamtym meczu trener Mariusz Rumak. Lech dostał bolesną lekcję, która nie może się powtórzyć. Oby w niedzielę Kolejorz zachował zimną krew, bo na trybunach na pewno będzie gorąco od wrażeń.

WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski