Choć rywale zajmują dopiero 15. miejsce i walczą o utrzymanie się w T-Mobile Ekstraklasie, nie można ich lekceważyć. To wyjątkowo niewygodny dla Kolejorza rywal. I wiosną jeszcze nie przegrał.
W Lechu znowu szykują się zmiany w składzie. W Łodzi poznaniacy nie tylko stracili punkty, ale też Szymona Pawłowskiego oraz Łukasza Trałkę. Ten pierwszy zszedł w poniedziałek z boiska już w 21. minucie. Ma uraz mięśnia przywodziciela. W piątek raczej nie będzie gotowy do gry. Szkoda, bo ostatnio znajdował się w niezłej formie i został nawet uznany graczem 24. kolejki. Na pewno nie zagra też ukarany w Łodzi ósmą żółtą kartką Łukasz Trałka.
Zmiany szykują się także w defensywie. Trudno sobie wyobrazić, by po tak słabym występie jak w Łodzi szansę dostał Manuel Arboleda. Co prawda szkoleniowiec twierdzi, że nie ma w zwyczaju publicznie krytykować swoich piłkarzy i nie chce z nikogo robić "kozła ofiarnego" porażek, ale los Kolumbijczyka jest już przesądzony.
Jest bardzo prawdopodobne, że w piątek zadebiutuje w ekstraklasie Paulus Arajuuri
Klub zrezygnował z przedłużenia z nim kontraktu i co ważniejsze, ma już jego następcę. To Paulus Arajuuri. Fin długo leczył kontuzje najpierw mięśni, a potem kolana, ale wreszcie jest już w pełni sił.
- To bardzo sympatyczny chłopak i dobry piłkarz. Strzelił nam gola i co tu dużo mówić zdecydowanie wyróżniał się na tle wszystkich graczy w tym meczu - mówił po pucharowym meczu Fogo Luboń z rezerwami Lecha, trener gospodarzy Jarosław Araszkiewicz.
Arajuuri zapewne doczeka się debiutu w ekstraklasie, trener Rumak natomiast będzie musiał zdecydować się kto będzie jego partnerem na środku obrony. Do wyboru ma Huberta Wołąkiewicza oraz Marcina Kamińskiego. Ten drugi wyleczył już przeziębienie i trenuje na pełnych obrotach. Szkoleniowiec Lecha teoretycznie mógłby wystawić Wołąkiewicza na prawej stronie obrony, a do środka w miejsce Trałki przesunąć Mateusza Możdżenia, ale ten wariant nie był testowany w grach kontrolnych, więc jest mało prawdopodobne, by doczekał się realizacji w meczu z Podbeskidziem.
Tym bardziej, że ekipa Leszka Ojrzyńskiego to dla Lecha wyjątkowo niewygodny rywal. Bardzo zacięte pojedynki stoczyły oba zespoły w 2011 roku w półfinale PP. Bielszczanie grający wtedy jeszcze w I lidze zremisowali w Poznaniu 1:1, a w rewanżu do 73. minuty prowadzili nawet 2:0. Dopiero w końcówce, dzięki bramkom Stilica i Rudniewa, lechitom udało się zmienić losy tego meczu.
Podbeskidzie w poprzednim sezonie wygrało w Poznaniu 2:0 i było to wyjątkowe cenne zwycięstwo, bowiem zapewniało pozostanie w ekstraklasie. Teraz "Górale" też bronią się przed spadkiem i tak jak w ubiegłym roku walczą z dużym poświęceniem. Wiosną jeszcze nie przegrali i jak zapowiadają, chcą przedłużyć tę serię też przy Bułgarskiej.
Lech - Podbeskidzie: Kolejorz w piątek bez Trałki i Pawłowskiego. Komentujcie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?