Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Błąd w sztuce trenerskiej nie może się powtórzyć

Karol Maćkowiak
Czy kibice Lecha powinni obawiać się kompromitacji w europejskich pucharach? Maciej Skorża zapewnia, że nie powieli błędów z pracy w Wiśle.

Sześć lat temu Wisła Kraków prowadzona przez Macieja Skorżę doznała jednej z bardziej wstydliwych porażek w historii polskiego futbolu - dała się pobić w eliminacjach Ligi Mistrzów estońskiej Levadii Tallin. Kolejne podejście do elitarnych rozgrywek niedługo, bo już 14/15 lipca.

Dzisiaj za to piłkarze Poznańskiej Lokomotywy spotykają się na pierwszym treningu po urlopach. Od pracy wykonanej w ciągu najbliższych tygodni zależy, jak zespół będzie się prezentował w grze o Ligę Mistrzów. Kibice Kolejorza mają jeszcze w pamięci wstydliwe przegrane z islandzkim Stjarnan czy litewskim Żalgirisem. Cała ta trójka znajduje się w gronie potencjalnych rywali Lecha w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Trener Maciej Skorża twierdzi, że nie popełni błędu sprzed sześciu lat. Czy wszystko zostało właściwie zaplanowane, by przygotowania przebiegały bez zakłóceń, by obyło się bez strachu przed piłkarskimi anonimami i by piłkarska jesień w Europie nie skończyła się dla Lecha na początku lata?

Nie za krótka kołdra?Wisła trenera Macieja Skorży w 2009 roku przystępowała do dwumeczu z Levadią Tallin osłabiona, a kadra zespołu była na tyle wąska, że na prawej obronie musiał po raz pierwszy w karierze zagrać skrzydłowy, Wojciech Łobodziński. Z kolei na środku bloku defensywnego pojawił się Mariusz Jop, którego forma po kontuzji i powrocie do Polski z wojaży zagranicznych była zagadką (nie zagrał w ani jednym sparingu). Kontuzje leczyli Peter Singlar i Arkadiusz Głowacki. Wcześniej drużynę opuścił Marcin Baszczyński. Obrona Wisły była dziurawa jak ser szwajcarski. Z kolei dziś Skorża ma dyspozycji aż dziesięciu defensorów.
- Lech po raz pierwszy robi to, czego nie robiły inne polskie kluby - nie osłabia się, a podpisuje kontrakty z piłkarzami, którzy wniosą jakość do zespołu - uważa Marek Motyka, były piłkarz reprezentacji Polski oraz Wisły Kraków, doskonale znający trenera Skorżę. - Nie mogłem nigdy zrozumieć, dlaczego nasze kluby nie robią wszystkiego, by dostać się do elity. Uważam, że Lech przełamuje tę tendencję, choćby przez to, że na razie nie kwapi się do wyprzedaży. Co więcej, szefowie klubu z Bułgarskiej dmuchają na zimne, do zespołu trafił Dariusz Dudka, który może zagrać chyba na wszystkich pozycjach oprócz bramkarza - przyznaje Marek Motyka.- To, czy osiągniemy sukces w Europie, w dużej mierze będzie uzależnione od naszej organizacji gry w defensywie - stwierdził Maciej Skorża.

Zapięte na ostatni guzikTrenerzy Lecha jeszcze zimą zapewniali, że latem nie będzie zbyt wiele czasu na przygotowania, więc akcenty zostały tak rozłożone, by to zimą wykonać najcięższą pracę. Zespół był na aż dwóch zagranicznych zgrupowaniach. W ciągu najbliższych tygodni obciążenia nie będą jednak olbrzymie, by nie dopuścić do sytuacji sprzed sześciu lat.

- To, że Wisła odpadła to jest ewidentny błąd w sztuce trenerskiej. To spada na mnie, przeliczyłem się z przygotowaniami, piłkarze w tych meczach dali z siebie tyle, ile mogli. Dla mnie to jest trenerskie Waterloo. Proszę, byście państwo nie krytykowali piłkarzy po tym dwumeczu - mówił podczas konferencji prasowej Maciej Skorża, który liczył, że Estończyków uda się przejść "na zmęczeniu". - Skorża ma dziś to, czego zawsze mu brakowało, czyli doświadczenie. Sześć lat temu popełnił nie błąd, a wielbłąd. Porażka z Levadią na pewno utkwiła mu w pamięci, była dla niego nauką, z której wyciągnął wnioski. Widać, że trener Skorża już wcześniej przeanalizował, na jakich pozycjach będzie potrzebował wzmocnień, porozmawiał z szefami na temat przyszłości niektórych zawodników i wiedział, na czym będzie stał. Odpowiednie rozmowy zostały przeprowadzone z pewnym wyprzedzeniem, dzięki czemu nikt nie powinien mieć zaległości treningowych - komentuje Motyka.

Wspólny celW Wiśle Skorża nie mógł liczyć na wsparcie właścicieli, można było odnieść wrażenie, że oczekiwania trenera i właściciela, Bogusława Cupiała, rozmijały się. W Wiśle brakowało klarownej polityki transferowej i dopiero po pucharowej kompromitacji miało dojść do reorganizacji struktur. W Poznaniu ma być inaczej.
- Trener Skorża to ulubieniec Jacka i Piotra Rutkowskich, kiedy wrócił z Arabii Saudyjskiej, a Lech potrzebował szkoleniowca, było wręcz pewne, że obejmie tę drużynę. Zaufanie szefa to podstawa, w Poznaniu jest bardzo dobry klimat do dużej piłki, a po mistrzostwie Polski atmosfera jest wokół klubu jeszcze lepsza. Ruchy właścicieli świadczą też o tym, że poważnie myślą oni nie tylko o grze w Europie, ale też obronie mistrzowskiego tytułu. - dodaje Motyka.

Mierzyć siły na zamiaryCo ważne, trener Lecha już wie, jak powinna grać jego drużyna w europejskich pucharach.

- Musimy realnie oceniać sytuację. Jeżeli przyjedzie do nas drużyna o dwie klasy lepsza, to granie otwartej piłki z nimi może się skończyć niezbyt ciekawie. To, jak będziemy grali, będzie uzależnione od tego, z jakim rywalem się będziemy mierzyć. Proszę nie oczekiwać, że my w każdym meczu będziemy grać ultraofensywnie - powiedział Skorża. - Nie wierzę, że dopadną nas takie problemy, jakie wówczas miałem w Wiśle, żeby tylu piłkarzy odeszło. To by źle o nas wszystkich świadczyło - podsumował Skorża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski