Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Byle przetrwać do finału Pucharu Polski

Maciej Lehmann
Lech Poznań w meczu z Piastem nie potrafił utrzymać prowadzenia, bo przy szybszej grze rywali się gubi
Lech Poznań w meczu z Piastem nie potrafił utrzymać prowadzenia, bo przy szybszej grze rywali się gubi Grzegorz Dembiński
W piątek Lech Poznań stracił szanse na mistrzostwo, we wtorek na drugie miejsce w tabeli. Czy w Szczecinie pożegna się z podium?

- Dostaliśmy dzięki reformie drugie życie - cieszył się jeszcze niedawno Dawid Kownacki. Po podziale punktów miejsce na podium wydawało się w zasięgu ręki. Niestety, straty w dwóch kolejkach fazy mistrzowskiej spowodowały, że droga Lecha do europejskich pucharów przez ligę bardzo się wydłużyła. Nie ma się co oszukiwać, Kolejorz w obecnej formie wiele nie ugra. Póki co, koncertowo marnuje szanse, jakie otrzymał dzięki systemowi rozgrywek.

Z pięciu ostatnich spotkań Kolejorz wygrał tylko jedno, ze słabym Górnikiem Łęczna. Po podziale dorobku - dopisał tylko jeden punkcik. Gorzej pod tym względem wypada tylko Zagłębie Lubin. W walce o puchary poznaniaków wyprzedziła Lechia. Zespół Piotra Nowaka nie przegrał od ośmiu kolejek. Jest na fali wznoszącej w przeciwieństwie do ekipy Jana Urbana. Dobre wyniki napędzają gdańszczan. Piłkarze czują się mocni, podkreślają, że są dobrze przygotowani, a trener nie boi się ryzyka i stawia na piłkę ofensywną.

Lech Poznań z kolei zmaga się ze swoimi słabościami, wynikającymi z intensywności meczów. Drużyna jest w wyraźnym dołku fizycznym, widać, że wielu zawodników jest wyraźnie zmęczonych sezonem, stąd błędy takie jak Arajuuriego i Tetteha w Warszawie, które nie przystoją na tym poziomie i ospałe tempo w meczu z Piastem.

Gdy gliwiczanie przyspieszyli grę w drugiej połowie, lechici byli bezradni. Pomoc niemal bez walki oddała środek boiska, rywale wjeżdżali na połowę Kolejorza jak w masło i pewnie gdyby nie czerwona kartka dla Kamila Vacka, który rządził, rozgrywał, asystował i napędzał ataki wicelidera, ten mecz pewnie zakończyłby się porażką poznaniaków, bo gra się wyrównała dopiero, gdy goście zaczęli grać w dziesiątkę.
Trener Jan Urban nie ukrywał po meczu, że jest wkurzony postawą swoich podopiecznych, bo prowadząc 2:0 nie powinni sobie dać wydrzeć zwycięstwa. Sam jednak, wiedząc, że jego podopiecznych zwyczajnie nie stać na walkę z otwartą przyłbicą, zalecił drużynie, by oddała inicjatywę i broniła korzystnego rezultatu.

Motywy tej taktyki łatwo zrozumieć. Kontuzje i choroby sprawiły, że kluczowi piłkarze albo nie są jeszcze przygotowani do gry na pełnych obrotach przez 90 minut, albo „oddychają skarpetkami”, bo jakość piłkarska dublerów jest tak niska, że wpuszczenie ich na murawę, przypomina zabawę odbezpieczonym granatem. Urban sam to zresztą przyznał, mówiąc po meczu, że niektórzy zawodnicy nie zregenerowali się dobrze po spotkaniu z Legią.

Można wiele zarzucać trenerowi, że Lechowi brakuje stylu, motoryki, mentalności zwycięzców, ale na pewno potrafi on trafnie ocenić, na co stać obecnie jego zawodników. Czasem nawet sam musi ugryźć się w język, by nie powiedzieć słowa za dużo, co myśli o aspiracjach klubu, przy tak fatalnie dobranej kadrze.

Urban wybrał więc taktykę - trzeba jakoś przetrwać do 2 maja i finału Pucharu Polski, a jeśli nie uda się go wygrać, to dopiero wtedy postawić wszystko na jedną kartę. Ociera się to o hazard, ale w tym zwariowanym sezonie kilka razy dopisało mu już szczęście, więc może znowu los się do Lecha uśmiechnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski