Rafał Janicki po dwóch spędzonych sezonach w Lechu Poznań przenosi się do Krakowa. W nowym sezonie będzie zawdnikiem Wisły. Lech Poznań nie był zainteresowany podpisaniem z nim nowej umowy, także w Lechii Gdańsk nie widziano dla niego miejsca.
- Nie czuję się jak piłkarz niechciany - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" były obrońca Lecha Poznań. - Wiedziałem już od dłuższego czasu, że w Lechu nie będą chcieli, żeby grał tam dalej, a powiem szczerze, że po tych wszystkich zawirowaniach z minionego sezonu, nawet ja sam nie chciałbym chyba zostawać w Poznaniu. Nawet gdyby taka propozycja się pojawiła. Jeśli natomiast chodzi o Lechię, to była decyzja trenera Stokowca. Nie widział mnie w swojej drużynie, a ja na siłę nie chciałem zostawać i grać w drugiej drużynie. Szukałem nowych wyzwań i ucieszyłem się, że trener Maciej Stolarczyk do mnie zadzwonił. Jasno dał mi do zrozumienia, że chce mnie w swoim zespole. Wisła nie była jedynym klubem, który zabiegał o mnie. Wychodzę jednak z założenia, że gra się dla kibiców. Dla mnie to jest ogromna przyjemność, gdy występuję przed pełnymi trybunami, gdy jest głośno na stadionie. Parę razy grałem już na Wiśle i dało się odczuć, że na Reymonta jest bardzo fajna atmosfera – mówi nowy piłkarz „Białej Gwiazdy”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jakub Rzeźniczak o grze w Lechu Poznań. "Wolę sprzątać kible"
26-letni obrońca nie uważa się za "piłkarza po przejściach", jeśli spojrzeć na to, co działo się w ostatnim sezonie w Lechu Poznań?
- Od początku sezonu w Lechu nie szło to wszystko tak, jak miało wyglądać - zdradza Janicki. - Pamiętać też trzeba jednak po jakich zmianach był zespół. Myślę, że tak naprawdę czkawką w Lechu odbiły się jeszcze poprzednie rozgrywki, które nie zakończyły się tak, jak wszyscy w Poznaniu oczekiwali. Doszło do zmiany trenera, później kolejnych dwóch. To też nie wpływało dobrze na zespół. Nie określiłby jednak siebie jako piłkarza po przejściach. Raczej jako takiego, dla którego ostatni rok był ciężki - twierdzi Janicki.
Zapytany o cele sportowe, jakie przed sobą stawia, Janicki nie ukrywa, że przychodzi do Wisły, by regularnie występować w podstawowym składzie.
- Bardzo mi się podoba styl Wisły. Grała w minionym sezonie bardzo widowiskowo. Dyrektor sportowy Arkadiusz Głowacki powiedział mi przed podpisaniem umowy, że będę musiał dostosować się do tego stylu, ale też, że przychodzę do Wisły po to, żeby traciła ona mniej bramek niż w poprzednim sezonie, bo to był rzeczywiście problem tego zespołu. Trener, zarząd zdali sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić. Jeśli natomiast chodzi o grę do przodu, to „Biała Gwiazda” nie miała sobie równych. Wiem, że w obronie jest duża rywalizacja. Trzeba więc zasuwać na treningach i udowadniać, że zasługuje się na miejsce. Ja przychodzę do Wisły z takim nastawieniem, że będę grał regularnie, ale muszę też na to zasłużyć swoją postawą w okresie przygotowawczym.
POLECAMY TEŻ:
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?