Trener Dariusz Żuraw zaczął rotować składem. Odpoczywał Tiba, a Kamiński, Ishak oraz Puchacz rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych. Bez kilku ważnych graczy przyjechała do Poznania Cracovia.
- Mamy problemy związane z COVID-em, nie ma co tego ukrywać - mówił trener Cracovii. W drużynie Pasów zabrakło kapitana Hancy, Rivaldinho, Pestki, Siplaka, Fiolicia oraz Wdowiaka, który nie chce przedłużyć kontraktu i występuje w rezerwach.
Magazyn "Wokół Bułgarskiej" po meczu z Cracovią: "Rezerwowi zagrali poniżej poziomu"
Szybko okazało się, że piłkarze drugoplanowi w Lechu jakością nie dorównują tym, którzy występują w wyjściowej jedenastce. Brak Tiby spowodował, że akcje Kolejorza prowadzone były w dosyć jednostajnym tempie i brakowało im elementu zaskoczenia. Cracovia, której taktykę łatwo było przewidzieć, czekała na własnej połowie na to, co zrobią poznaniacy i przy każdej nadarzającej się okazji próbowała kontrować.
Kolejorz głównie atakował lewym skrzydłem, ale dośrodkowania Krawecia były niecelne. Kaczarawa, który zastępował Ishaka, był statyczny, co prawda w 20 min. zdołał opanować piłkę przy linii końcowej, ale beznadziejnie odegrał ją do Ramireza. Poza tym napastnik Kolejorza był niewidoczny.
Receptą Lecha na zmasowaną defensywę gości miały być strzały z dystansu. Niemczyckiego pierwszy zatrudnił Skóraś, a w 27. min. młody bramkarz Pasów sparował uderzenie Ramireza na poprzeczkę.
Chwilę później Pasy po jednej z nielicznych w tej części akcji objęły prowadzenie. Z prawej strony dośrodkował Milan Dimun, Pelle van Amersfoort poradził sobie z Czerwińskim i strzelił z woleja. Piłka po rękach Filipa Bednarka wpadła do siatki.
Kolejorz po stracie gola niewiele zrobił, by doprowadzić do wyrównania. W 40. min. strzał Krawecia znów świetnie obronił bramkarz i na tym emocje w tej części się skończyły.
Po zmianie stron Kolejorz nadal grał zbyt wolno i zbyt czytelnie. Cracovia przede wszystkim starała się wybić poznaniaków z rytmu, podopiecznym Dariusza Żurawia, choć na boisku pojawili się Kamiński i Ishak, gra zupełnie się nie kleiła.
Symptomatyczna była akcja Marchwińskiego w 66. min., kiedy próbował wymusić rzut karny. Pokazywała bezsilność naszych piłkarzy. Dopiero w 80. min. Kolejorz wyprowadził pierwszy groźny kontratak. Strzał Puchacza obronił Niemczycki.
Kiedy wydawało się, że trzy punkty pojadą do Krakowa, w 85. min. Jakub Kamiński zacentrował w kierunku Ishaka, odbita od obrońców piłka trafiła pod nogi Awwada, który z 5 metrów doprowadził do wyrównania.
Kilkadziesiąt sekund później Lech mógł już prowadzić. Czerwiński świetnie dograł do Ishaka, ale Szwed źle uderzył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?