Piłkarze Lecha przeprowadzili we wtorek pierwszy trening. W gronie ćwiczących pod balonem, którym przykryto sztuczną murawę byli jeszcze Nicki Bille i Deniss Rakels. To napastnicy, z których Bjelica miał zrezygnować po rundzie jesiennej i którzy dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Zostali jednak w Poznaniu, a niestety brakuje tych, którzy mieli wzmocnić drużynę.
- Pracujemy nad transferami. Mam nadzieje, że w czwartek lub w piątek dojdzie do nas ukraiński napastnik Oleksij Choblenko, zobaczymy jak ułożą się rozmowy z Jagiellonią w sprawie Tomasika. Jak nie przyjdzie teraz to zaczekamy do czerwca - mówi Bjelica.
- Czy to znaczy, że Rakelss i Nicki Bille jednak zostaną? - zapytaliśmy trenera Bjelicę. - Deniss Rakels i Nicki Bille wiedza, że chcemy podpisać kontrakty z dwoma nowymi napastnikami. Jeden transfer jest już na dobrej drodze, drugiego napastnika jeszcze szukamy. Jak będą chcieli zostać to nic nie poradzimy, ale wiedzą, że ciężko będzie im wiosną wskoczyć do kadry meczowej - powiedział szkoleniowiec.
Na pytanie czy ci piłkarze, których w Grecji oglądał Juskowiak, np. Konda to są właśnie zawodnicy, którzy Lecha interesują, Bjelica odpowiedział: - Tak, są w orbicie naszych zainteresowań, ale mamy listę czterech napastników, którzy mogą do nas dołączyć. Zobaczymy kto to będzie.
Zobacz też: Bjelica o zimowych transferach
(Źródło: MJ Media)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?