Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Czy Bakero stracił kontakt z rzeczywistością?

Redakcja
W piątkowym meczu Lecha Poznań z Wisłą Kraków nie zawiódł tylko Krzysztof Kotorowski.
W piątkowym meczu Lecha Poznań z Wisłą Kraków nie zawiódł tylko Krzysztof Kotorowski. Grzegorz Dembiński
Wystarczyło, by Jose Bakero znów poczuł się na tyle mocny, by sięgnąć do arsenału swoich niezrozumiałych pomysłów z ubiegłego sezonu i natychmiast powróciły stare koszmary. Mecz z Wisłą udowodnił, że Hiszpan niewiele wie o możliwościach swoich piłkarzy, a pod jego wodzą zespół kompletnie się nie rozwija.

Bezsensowne roszady, brak stylu i wyników, niewykorzystywanie potencjału Lecha i bezradność w sytuacji, kiedy trzeba odrabiać straty - za to kilka miesięcy temu krytykowaliśmy Jose Bakero. Dziś lista zarzutów nie jest krótsza. Prowadzony przez niego poznański zespół nadal nie potrafi wygrywać, kiedy przeciwnik gra agresywnie i wystarczy strzelić gola, by kompletnie podciąć mu skrzydła.

Czytaj także:
Lech Poznań - Wisła Kraków 0:1 [ZDJĘCIA]
Jose Bakero: Nie wypuścić tego, co trzyma się w garści

Mecz z Wisłą miał odpowiedzieć na pytanie, czy budowa silnego zespołu Lecha, idzie w dobrym kierunku. Niestety, z optymizmu, który pojawił się na początku sezonu, po spotkaniach z ligowymi słabeuszami, nie pozostało ani śladu. "Biała Gwiazda" brutalnie sprowadziła ekipę Kolejorza na ziemię, a nikła porażka 0:1 tylko zaciemnia smutny obraz. Gdyby krakowianie wygrali w takich rozmiarach, jak wynikało to z przebiegu meczu, Bakero nie miałby argumentów, by usprawiedliwiać się "fantastycznym początkiem" czy "zabójczą końcówką". Musiałby przyznać, że jego Lech na tle Wisły wyglądał tragicznie zarówno pod względem taktycznym, organizacji gry jak i motorycznym.

Z obrony, która jeszcze niedawno była najsilniejszą formacją Kolejorza, pozostały ruiny. Wystarczy zaopiekować się Stiliciem i Rudniewem, by siła ofensywna zmalała do zera. Najbardziej przerażające jest jednak to, że Lech nie potrafi odbierać rywalom piłki w środkowej strefie boiska. Efekt jest taki, że przeciwnicy z łatwością dochodzą do sytuacji strzeleckich.

Kolejorz w meczu z Wisłą był fatalnie ustawiony. Trzymanie Rafała Murawskiego na ławce rezerwowych to jawny sabotaż, który porównać można tylko to bezsensownych gierek z Semirem Stiliciem w poprzednim sezonie. "Muraś" twierdził, że czuł się dobrze... Zresztą argument, że mógł czuć się zmęczony po meczu z Niemcami, jest równie nieprofesjonalny, jak i dyskwalifikujący cały system przygotowań do sezonu. Zawodowy piłkarz, któremu nie wystarczą trzy dni na regenerację? Trudno to zrozumieć, tym bardziej że akurat Murawski był bardzo podbudowany swoim występem w Gdańsku i palił się do gry w takim ważnym pojedynku jak starcie z Wisłą.

Kolejna niezrozumiała decyzja to wystawienie Grzegorza Wojtkowiaka na lewą stronę obrony. Na tej pozycji kapitan nie grał chyba trzy lata. Wojtkowiakowi na pewno łatwiej ze środka defensywy byłoby pomagać Djurdjevicowi bądź Kamińskiemu niż na odwrót. Bakero potrzebował 70 minut, by skorygować swój błąd. Do tego czasu Ivica Iliev jak dzieci ogrywał naszych piłkarzy.

Czytaj także:
Wisła brutalnie zweryfikowała marzenia Lecha Poznań
Nowa rzeczywistość na trybunach Stadionu Miejskiego [FILM]

Dyskutować też można o tym, jaki cel miała decyzja wystawienie Jakuba Wilka na prawej stronie pomocy. Wydawało się, że Hiszpan wyleczył się już z tego pomysłu, tak jak wyleczył się ze swojej fascynacji Tomaszem Mikołajczakiem. Zaproszenia do Canal +, teorie o "małej Barcelonie" sprawiły, że trener znów stracił kontakt z rzeczywistością. Następny dowód? Jacek Kiełb. Bakero pozbył się go lekką ręką, wmówił wszystkim, że nie ma szans na grę jesienią. "Ryba" wyszedł w Kielcach na boisko i prezentował się o wiele lepiej niż jego konkurenci w Poznaniu.

- Czy oglądał pan mecz z poprzedniego sezonu, kiedy Lech pokonał Wisłę 4:1? - zapytano Bakero na konferencji przed meczem. - Historia i mecze, w których nie prowadziłem Lecha mnie nie interesują - arogancko odpowiedział szkoleniowiec. A może ktoś na Bułgarskiej wreszcie pokaże Hiszpanowi, jak ta drużyna, z tymi samymi piłkarzami grała, kiedy go w Poznaniu jeszcze nie było. Tamten mecz, mimo Ligi Europy, co kosztowało kibiców sporo wyrzeczeń finansowych, obserwowało blisko 25 tysięcy widzów. W piątek na Bułgarską przyszło tylko 18 tysięcy, choć przecież Kolejorz był liderem ekstraklasy. Może kibicom po prostu nie odpowiada to, co proponuje im Bakero?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski