Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Gajos wreszcie zaczyna grać na miarę możliwości

KM
Maciej Gajos gra w Lechu coraz lepiej
Maciej Gajos gra w Lechu coraz lepiej Pawel Relikowski / Polska Press
Maciej Gajos wreszcie zaczyna się spłacać. Ofensywny pomocnik Lecha jest ostatnio najlepszym zawodnikiem drużyny, bo gra na swojej nominalnej pozycji.

Jeszcze niedawno kibice mieli prawo narzekać na jego dyspozycję. Przyczyn było kilka: trudno było mu odnaleźć się w drużynie pogrążonej w kryzysie, w międzyczasie złapał też kontuzję. Trzeba jednak przyznać, że ostatnie dni to dobry czas dla Macieja Gajosa.

- Chcę pomóc drużynie zdobywać punkty - mówił zaraz po przyjściu do Poznania. Jego słowa wreszcie stają się ciałem. 52 dni musieli czekać fani Kolejorza na pierwszą bramkę Gajosa w niebiesko-białych barwach. Kiedy już jednak się udało trafić do sieci przeciwko Fiorentinie (2:1), były zawodnik Jagiellonii złapał wiatr w żagle - zaliczył asystę w spotkaniu z Legią i strzelił bramkę Śląskowi Wrocław. Bez wątpienia wielki wpływ na taką przemianę 24-letniego piłkarza miał fakt, że wreszcie gra na swojej nominalnej pozycji - ofensywnego pomocnika. Wcześniej grał na skrzydle, co wyraźnie mu nie służyło. - To, co wcześniej się działo nie było łatwe nie tylko dla mnie, lecz dla wszystkich. Mam nadzieję, że zwycięstwem we Florencji i Warszawie zażegnaliśmy już kryzys - stwierdził po spotkaniu z Legią.

Wygląda na to, że zainwestowanie 500 tys. euro w zakup tego piłkarza było najlepszym letnim transferem Kolejorza. Niestety, na razie w aż tak pochlebnych słowach nie można wypowiadać się na temat Abdula Tetteha (kosztował 300 tys. euro), Marcina Robaka (100 tys. euro), a tym bardziej Denisa Thomalli (400 tys. euro). Gajos dziś ratuje ocenę letnich transferów przeprowadzonych przez szefów klubu.

W meczu ze Śląskiem, chociaż Gajos zagrał przez 80 minut, najczęściej strzelał na bramkę rywali, bo aż pięć razy. Był aktywny, należał do wyróżniających się graczy drużyny trenera Jana Urbana. Śmiało można powiedzieć, że to właśnie Gajos najwięcej zyskał na zmianie trenera.

- Nie ma co patrzeć na to, jak ktoś zagrał, bo piłka to sport zespołowy. Indywidualne wyczyny cieszą, gdy drużyna wygrywa, a my nie przywieźliśmy do Poznania trzech punktów - przyznał zaraz po zakończeniu meczu Gajos, który podobnie jak inni gracze Lecha, podkreślał, że zespół przespał pierwszą połowę spotkania ze Śląskiem. Wobec kiepskiej formy Darko Jevticia i faktu, że Lechowi brakuje napastników, więc grać musi w ataku Kasper Hamalainen, pozycja Gajosa powinna być niezagrożona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski