Hit kolejki w pierwszej odsłonie rozczarował. Krótko mówiąc - z dużej chmury mały deszcz. Sprawdziło się to, co mówił przed meczem o rywalach Maciej Skorża, trener Lecha Poznań.
- Raków ma wysoką kulturę gry, dyscyplinę taktyczną, świetne przygotowanie motoryczne. Ich atutem jest też przygotowanie fizyczne i wzrost zawodników.
Kolejorz długo nie mógł znaleźć swojego rytmu. Raków stosował wysoki pressing, z którym poznaniacy nie bardzo sobie radzili. Długie piłki adresowane na skrzydła, zwykle padały łupem piłkarzy Rakowa. Kiedy już lechici przechwytywali futbolówkę, szybko ją tracili, bo o pomstę do nieba wołała dokładność ich podań.
Zupełnie nie radził sobie z rywalami Amaral. Portugalczyk, albo podejmował złe decyzje, albo robił techniczne błędy, w wyniku których łatwo tracił piłkę. Chaotyczny był też Velde. Problemy z dograniem piłki mieli też środkowi pomocnicy.
Raków był kompaktowo ustawiony w defensywie, ale też był bezzębny w ofensywie. W efekcie okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Przez wiele fragmentów ten mecz wyglądał jak starcie ligowych średniaków. Wiele było fauli, fizycznej walki, brakowało finezji oraz jakości.
Serca kibiców Lecha mocniej zabiły tylko w 35 minucie. Jakub Kamiński w swoim stylu urwał się obrońcom, ściął do środka, lecz strzelił wprost w Kovacevicia.
Zobacz galerię zdjęć z meczu:
Druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Po dośrodkowaniu Tudora na długi słupek zaspali Filip Bednarek i Joel Pereira. Wykorzystał to Ivi Lopez, który głową umieścił piłkę w siatce.
Kolejorz znalazł się w trudnej sytuacji. Goście bowiem jeszcze bardziej zwarli szyki w defensywie i czekali na to, co zrobią gospodarze. A tym na nowej murawie, po której piłka toczyła się dziwnie, szło jak po grudzie. Z dystansu próbował uderzać Jakub Kamiński, ale podobnie jak w pierwszej odsłonie trafił w sam środek bramki.
Na ładną, składną akcję Lecha czekaliśmy aż do 72 minuty. W pole karne wpadł Dawid Kownacki, zmylił Niewulisa i Petraska, ale uderzył obok słupka.
Kolejorz wreszcie podkręcił tempo. Coś drgnęło w ofensywie. Ożywienie wniósł Tiba. Niecelnie strzelali Salamon, Kamiński oraz Ba Loua. Poznaniakom czas jednak uciekał, a Raków bronił się desperacko i momentami szczęśliwie. Kapitalnie w polu karnym zagrał Rebocho, ale do lecącej wzdłuż linii bramkowej piłki nikt z lechitów nie wystartował.
O porażce Kolejorza zadecydował jeden błąd w defensywie i brak skuteczności pod bramką rywali. Przy tak wyrównanym poziomie rywali o sukcesie decydują detale. Raków jedyną okazję wykorzystał. Lechici swoje szanse zmarnowali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?