Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań gubi punkty w meczu z Zagłębiem Lubin. Premierowe trafienie Artura Sobiecha w tym sezonie, Mikael Ishak jako rezerwowy

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Lech Poznań przegrał piąty mecz w tym sezonie na własnym stadionie.Zobacz zdjęcia z meczu Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin --->
Lech Poznań przegrał piąty mecz w tym sezonie na własnym stadionie.Zobacz zdjęcia z meczu Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin --->Adam Jastrzębowski
Lech Poznań po raz kolejny w tym sezonie przegrywa na własnym stadionie. Tym razem lepsze od Kolejorza okazało się Zagłębie Lubin, które wygrało z niebiesko-białymi 2:1 i przywozi do domu cenne trzy punkty, które mogą mieć kluczowe znaczenie w walce o utrzymanie. Teraz lechici muszą się skupić i wymazać ten wynik z pamięci. W czwartek przyjeżdża bowiem norweskie Bodo/Glimt.

Kolejorz po zremisowanym meczu z Bodo/Glimt (0:0) w Lidze Konferencji Europy, w niedzielne popołudnie na własnym stadionie podejmował Zagłębie Lubin. Goście rozpoczęli rundę wiosenną z przytupem, wygrywając ze Śląskiem Wrocław 3:0, jednak ich ostatnie mecze, to dwie porażki z Rakowem (1:2) oraz Legią (1:2), czyli liderem i wiceliderem tabeli. Tak więc Miedziowi do Poznania przyjechali nieco rozdrażnieni z ogromną ochotą na poprawienie swojego dorobku punktowego. A ten do pokaźnych nie należy. Zaledwie 20 "oczek" na koncie i miejsce w strefie spadkowej.

Zobacz relację z 65. Enea Bal Sportowca:

od 16 lat

Lech natomiast podbudowany dobrym wynikiem w Norwegii oraz mocną trzecią lokatą musiał zwyciężyć w spotkaniu, by utrzymać kontakt z czołówką tabeli. Na ten mecz szkoleniowiec niebiesko-białych postanowił dokonać, uwaga, aż 8 zmian w podstawowym składzie w porównaniu do ostatniego pojedynku Kolejorza w europejskich pucharach. W środku pola mieliśmy okazję przyglądać się Nice Kwekweskiriemu oraz Afonso Sousie. To ta dwójka w meczu z lubinianami zastępowała Jespera Karstroema i Radosława Murawskiego, którzy musieli pauzować za kartki. W ataku natomiast zamiast Mikaela Ishaka Holender postawił na Artura Sobiecha, dla którego był to pierwszy mecz w lidze w tym sezonie od pierwszych minut.

Lech Poznań tworzył sytuacje, a Zagłębie je wykorzystywało

Pierwszy kwadrans to przede wszystkim wzajemne "badanie" umiejętności przeciwnika. Większe posiadanie piłki mieli goście, jednak nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia pod bramką Filipa Bednarka, a pierwszy celny strzał w tym meczu oddał Lech, a konkretnie Artur Sobiech. Napastnik Kolejorza otrzymał podanie na głowę od Kristoffera Velde, piłka odbiła się jeszcze od dwóch graczy Zagłębia i została sparowana przez Dioudisa Sokratisa.

Z czasem lechici częściej witali w szesnastce greckiego bramkarza, jednak za każdym razem brakowało odpowiedniej finalizacji. Tak jak w 22. minucie, kiedy norweski skrzydłowy Kolejorza znalazł się oko w oko ze Sokratisem, i mając praktycznie pustą bramkę, trafił w bramkarza Zagłębia. Ta sytuacja momentalnie się zemściła, bo kilkanaście sekund później goście cieszyli się z prowadzenia, a gola strzelił były zawodnik Lecha, Dawid Kurminowski, ładnym, precyzyjnym strzałem po długim słupku pokonał Bednarka.

W 35. minucie lubinianie po raz kolejny wypunktowali Kolejorza. W środku pola nieodpowiedzialnie zachował się Nika Kwekweskiri, który stracił piłkę. Jego błąd próbował naprawić Dagerstal, jednak nieskutecznie. Zagłębie przeprowadziło kontratak 3 na 2, a całą akcję sfinalizował Łukasz Łakomy, który ze stoickim spokojem przelobował Bednarka, który drugi raz w tym dniu musiał wyciągać piłkę z siatki.

Lech w żaden sposób nie zareagował na te ciosy i tylko ostra rozmowa w szatni mogła cokolwiek zmienić. I kiedy już wszyscy myśleli, że Kolejorz będzie schodził do szatni z dwubramkową stratą, w 45. minucie do bramki trafił Artur Sobiech, który wykorzystał ładne podanie Afonso Sousy.

Nie pomógł nawet Ishak

Po przerwie optyczną przewagę mieli gospodarze. Dobrą okazję mieli, chociażby Filip Szymczak, czy Filip Marchwiński, jednak piłka nie chciała znaleźć drogi do bramki. Szanse na drugiego gola miał także Artur Sobiech, jednak doświadczony snajper również nieznacznie się pomylił. Zagłębie coraz bardziej było spychane do defensywy i ich jedynym marzeniem było, aby ten mecz zakończył się jak najszybciej.

Kolejorz natomiast musiał uważać, bo lubinianie skupili się wyłącznie na kontrataku. W 71. minucie gry na boisku zameldował się kapitan niebiesko-białych, Mikael Ishak. To on miał zapewnić poznaniakom minimum jeden punkt. Chwilę później mógł popisać się asystą, ale jego dobre podanie zmarnował Afonso Sousa, który minimalnie chybił, posyłając futbolówkę obok prawego słupka bramki.

Lechici potwierdzali już jednak w tym sezonie, że potrafią grać do samego końca, zmieniając rezultat meczu w jego końcówce. Kolejorz napierał, Kolejorz naciskał, Kolejorz był groźniejszy, ale tak jak i w poprzednich spotkaniach w tym roku, zawiodła skuteczność, lecz emocji nie brakowało.

W 88. minucie stadion w Poznaniu eksplodował z radości, po tym, jak gola strzelił Ishak, choć sędzia momentalnie odwołał tę bramkę. W powtórkach było widać, że Szwed przy przyjęciu futbolówki pomógł sobie ręką. Kilka chwil później doskonałą okazję miał Filip Szymczak. Młodzieżowiec Kolejorza miał na nodze praktycznie piłkę meczową, ale i on zmarnował swoją sytuację.

Kolejorz przegrywa na własnym stadionie po raz pierwszy od 30 października 2021. Wówczas z Poznania trzy punkty wywiózł Raków Częstochowa, który wygrał 1:0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski