Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Hiszpan prowadzi do kolejnej katastrofy

Maciej Lehmann
Jose Bakero
Jose Bakero Marek Zakrzewski
Lech po fatalnym meczu zremisował 0:0 z Podbeskidziem. To był czwarty pojedynek, w którym poznaniacy nie odnieśli zwycięstwa i nie zdobyli bramki. Kolejorz nie trafił do siatki rywali od 386 minut, czyli ponad sześć godzin. Przy tej przygnębiającej statystyce, prawdziwą tragedią wydaje się dopiero informacja, że zarząd Lecha planuje przedłużyć kontrakt z trenerem Jose Bakero do 2014 roku.

To nie żart! Hiszpan, który przegrał wszystko co było do przegrania w poprzednim sezonie, a teraz prowadzi "Poznańską Lokomotywę" do kolejnej katastrofy, cieszy się wręcz nieograniczonym zaufaniem właścicieli klubu.

CZYTAJ TEŻ:
http://www.gloswielkopolski.pl/sport/475168,orzel-wraca-na-koszulki-pilkarskiej-reprezentacji,id,t.html:Orzeł wraca na koszulki piłkarskiej reprezentacji
Oceniamy piłkarzy Lecha po meczu z Podbeskidziem
Lech poważany w Europie
Jose Bakero rozmawiał z uczniami

Dlaczego tak się dzieje, nikt nie potrafi logicznie wytłumaczyć.

Kiedy w poprzednim sezonie Lech przegrywał walkę o europejskie puchary na boiskach Warszawy, Lubina, Krakowa, Gdańska i w końcu Bydgoszczy, Bakero był krytykowany nie tylko przez dziennikarzy i kibiców, ale także przez swoich współpracowników, którzy nie pojmowali jego irracjonalnych decyzji.

Przed właścicielami klubu najbardziej narzekał właśnie na atmosferę wewnątrz drużyny. Był skłócony nie tylko z Semirem Stiliciem, ale także z Bartoszem Bosackim i innymi czołowymi piłkarzami, którzy dostrzegali jego niekompetencję. Nie mógł zdzierżyć też uwag i rad, które udzielali mu jego bezpośredni przełożeni.

Gdyby Hiszpan miał taki talent trenerski jak w pozbywaniu się krytyków, Lech byłby dzisiaj na czele tabeli. W klubie latem nastąpiły ogromne czystki, po to tylko, by Bakero mógł pracować w spokoju z ludźmi, którzy będą mu tylko przytakiwać. Co więc teraz mu przeszkadza w osiąganiu wyników na miarę ambicji wszystkich sympatyków Lecha?

Odpowiedź jest prosta. Hiszpan jest marnym strategiem i chyba człowiekiem o ograniczonych możliwościach, jeśli chodzi o naukę. Świadczy o tym choćby to, jak trudno przychodzi mu przyswojenie sobie kilku polskich słów. Nasz język w stopniu znakomitym opanowali Stilić, Djurdjevic czy Injać. Nie ma żadnych problemów z udzielaniem wywiadów po polsku Rudniew. Nawet Manuel Arboleda czy Luis Henriquez nie boją się stanąć przed mikrofonami i powiedzieć kilka zdań.

W Lechu tylko Bakero, choć jest w naszym kraju już od dwóch lat, potrzebuje tłumacza, by porozumieć się z otoczeniem. Czy to wynik lenistwa, brak dobrej woli, szacunku dla ludzi, dzięki którym zarabia kilkakrotnie więcej niż mógłby dostać w Hiszpanii? A może po prostu brak zdolności...

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Bo to, że pamięć ma dobrą można się było przekonać w poniedziałek. Trener Lecha sądził, że powiedzie mu się w Bielsku-Białej ten sam manewr, który zastosował pół roku temu w półfinale Pucharu Polski. Nic jednak dwa razy się nie zdarza.

Wtedy Lech wygrał bardzo szczęśliwie, wykorzystując naiwność i brak doświadczenia piłkarzy Podbeskidzia. Trzeba być naprawdę wielkim optymistą, żeby liczyć na to, iż rywal dwa razy nabierze się na ten sam numer.

- Nie było do tej pory rywala, którego mielibyśmy tak dobrze rozpracowanego jak Lecha - wyznał z rozbrajającą szczerością trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk. Nie jest on pierwszym szkoleniowcem, dla którego taktyka poznańskiej drużyny jest czytelna jak elementarz. - Chcieliśmy grać blisko siebie w środkowej strefie i to nam się udawało. W ofensywie swoją siłę oparliśmy na dynamicznych skrzydłowych - tłumaczył Kasperczyk, ale dokładnie tak samo z Lechem grał Górnik Adama Nawałki, Śląsk Oresta Lenczyka, Lechia Tomasza Kafarskiego i Polonia Warszawa Jacka Zielińskiego.

Kolejorz w starciach z tymi drużynami ugrał dwa punkty. Piękny wynik jak na zespół dysponujący najwyższym budżetem w Polsce. Lecz tak to jest, kiedy cała taktyka jest uzależniona od dyspozycji jednego piłkarza - Artioma Rudniewa. Lech nie potrafi zmienić ustawienia, w zależności od boiskowych sytuacji płynnie przechodzić z jednego systemu na drugi.

Tak samo przewidywalny jest, gdy prowadzi 1:0 jak i przegrywa. Dlatego prawie nigdy Lechowi prowadzonemu przez Bakero nie udało się odrobić strat.

Bakero jednak sprawia wrażenie człowieka, który niczego nie rozumie i żyje w innej rzeczywistości. Pomeczowy komentarz:
- Podbeskidzie miało 15 dni, by dobrze się do meczu przygotować. Widać było, że bardzo dobrze przepracowało ten okres - ma szanse wygrać konkurs na najgłupszą wypowiedź sezonu, choć największym rywalem może być zdanie wypowiedziane przez Hiszpana kilkadziesiąt sekund później, że "remis to jednak nie porażka".

Tak błyskotliwemu szkoleniowcowi zarząd Lecha chce powierzyć drużynę na następne trzy lata. Jak może zakończyć się projekt "Bakero 2014"? Naszym zdaniem 2014 widzami na trybunach. Bo autorskiego Lecha trenera Bakero, niewielu kibiców chce oglądać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski