Trener Mamrot z pełnym przeświadczeniem może powiedzieć, że wie, co to jest presja związana z rolą pierwszego szkoleniowca w Jagiellonii Białystok. Twierdzi tak także Piotr Wołosik, dziennikarz Przeglądu Sportowego pochodzący z tamtego regionu Polski, który w swoich tekstach często pisze, że Ireneusz Mamrot jest najczęściej "zwalnianym" szkoleniowcem w lidze. Były trener Chrobrego Głogów w Jagiellonii został zatrudniony 12 czerwca 2017 roku i tylko Marcin Brosz z Górnika Zabrze jest dłużej pracującym trenerem w lidze.
Zobacz też: Lech Poznań: Tym piłkarzom wygasają w czerwcu kontrakty z Kolejorzem. Czy odejdą z klubu za darmo?
Jednak Brosz o ile miał nerwowe momenty, to w jego wypadku nie było tak głośno o ewentualnym zwolnieniu. W tym roku mówiło się o tym już dwukrotnie albo nawet trzykrotnie o zwolnieniu Ireneusza Mamrota. Pierwsze polowanie na "głowę Mamrota" było już w lutym. Wtedy do mediów przedostały się informacje o niezadowoleniu z wyników zarządu Jagiellonii. Zespół wstawił się wtedy za trenerem, a inne kluby zaczęły interesować się losami szkoleniowca, widząc go u siebie. Wywołała się spora burza i będący pod ostrzałem mediów zarząd Jagiellonii nie zdecydował się na zwolnienie trenera. Dodatkowo za za 48-letnim szkoleniowcem wstawiły się trybuny i drużyna, o czym w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego mówi Ivan Runje, obrońca Jagiellonii.
- Jeszcze w poprzednim sezonie wstawiliśmy się za nim (Mamrotem przyp. red.), bo to bardzo dobry trener (...). W pewnym momencie spadła na niego za duża presja. Bez sensu, dlatego w wywiadach dawałem mu wsparcie. Jesteśmy z nim na co dzień. Wiemy doskonale, jakim jest człowiekiem (...). Dlatego poszliśmy z Romańczukiem porozmawiać z prezesem, by dał trenerowi pracować dalej - mówi w wywiadzie Piotra Wołosika Ivan Runje o trenerze Ireneuszu Mamrocie.
Zobacz też: Lech Poznań: "Musimy grać szybciej. Nie będziemy czekać na jedną sytuację" - mówi trener Dariusz Żuraw
Następne ciężkie dni trener Mamrot przechodził po porażce w finale Pucharu Polski (0:1 z Lechią Gdańsk), a potem po zajęciu 5. miejsca w lidze, niedającego przepustki do europejskich pucharów. Trener utrzymał stanowisko, ale już w tym sezonie dało się usłyszeć pomruki niezadowolenia, kiedy to Jagiellonia po udanej inauguracji (3:0 z Arką Gdynia) w trzech kolejnych spotkaniach zdobyła tylko dwa punkty. Ale szkoleniowiec Jagiellonii dobrze zna ten zawód i chyba nauczył się funkcjonować z ciągłym czyhaniem na jego głowę.
W Poznaniu sytuacja jest zgoła odmienna. Trener Dariusz Żuraw ma pełne poparcie zarządu i wydaje się, że nawet bardzo niekorzystne wyniki nie spowodują wyrzucenia szkoleniowca. Jedynie spontaniczna decyzja Jacka Rutkowskiego może zmienić tę pozycję. Inaczej wygląda to u kibiców, gdzie trener Żuraw musi cały czas pracować na zaufanie, bo da się wyczuć, że trener nie może jeszcze liczyć na pełne poparcie trybun.
Zobacz też: Lech Poznań zaprasza kibiców z dziećmi na odnowiony sektor rodzinny. Będą dodatkowe atrakcje
I to jest podstawowa różnica między oboma szkoleniowcami. O ile Mamrot może liczyć na pełne poparcie trybun, o tyle zarząd bardzo patrzy na ręce trenerowi i w przypadku kilku porażek ten może się zastanawiać, czy jego dni są policzone. Zupełnie inaczej jest w Poznaniu, gdzie zarząd daje trenerowi zdecydowanie większe poparcie niż kibice z trybun. Obaj trenerzy są pod dużą presją, pracując w topowych klubach w Polsce, jednak płynie ona z dwóch różnych stron. Zobaczymy po piątkowym spotkaniu, kto umocni swoją pozycję na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny. A że w Polsce zwalniają (za) szybko, to o tym nie trzeba chyba przekonywać.
ZOBACZ TEŻ:
Zobacz "Piątą Trybunę przed meczem Lech - Jagiellonia:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?