Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań jest teraz mocniejszą drużyną - mówi Karol Klimczak

Maciej Lehmann
Z Karolem Klimczakiem, prezesem Lecha Poznań, rozmawia Maciej Lehmann.

Czy sytuacja finansowa Lecha w ostatnim roku się poprawiła?
Karol Klimczak: Wykonaliśmy w ostatnich latach mnóstwo roboty, aby być w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Nasza sytuacja jest już lepsza, ale i tak czeka nas jeszcze ogromna praca do wykonania. Każdą złotówkę kilkukrotnie oglądamy z każdej strony zanim ją wydamy. W tym roku odnieśliśmy kilka sukcesów. Pozyskaliśmy sponsora strategicznego, firmę STS oraz sponsora nazwy stadionu, firmę Inea.

Sprawdź koniecznie:

Lech Poznań na GłosWielkopolski.pl

Z czym ma w tej chwili Lech największe problemy?
Karol Klimczak: Mówmy o zadaniach, jakie czekają Lecha. Nadrzędnym projektem jest zbudowanie drużyny, co do której mielibyśmy pewność, że co roku będzie grała o najwyższe cele w lidze i będzie występowała w europejskich pucharach. Kolejne zadanie to lepsze wykorzystanie Inea Stadionu. Między innymi dzięki współpracy z firmą Inea otworzymy się w większym stopniu na Wielkopolan. Chcemy też lepiej go wykorzystać pod względem komercyjnym. Koszty utrzymania stadionu wynoszą 8 mln złotych. Na to utrzymanie trzeba zarobić.

Negocjacjom ze sponsorem i podpisaniu aneksu do umowy z miastem na wynajem stadionu towarzyszyły spore kontrowersje. Zresztą wywołały je Pana słowa...
Karol Klimczak: Wypowiedziałem się nieprecyzyjnie, stąd to całe nieporozumienie. Miasto wiedziało, że od wielu, wielu miesięcy prowadzimy rozmowy z różnymi podmiotami. I te negocjacje mogły zakończyć się tuż przed podpisaniem aneksu, tuż po tym, albo nawet i za rok. Nie miało to bowiem znaczenia dla warunków tego aneksu. Już w grudniu, gdy rozpoczynaliśmy rozmowy o zmianach umowy sygnalizowaliśmy, że aby koszty utrzymania stadionu wynoszące, jak już wspomniałem, 8 milionów złotych się zrównoważyły, musimy wynegocjować inne warunki. Chodziło albo o dopłatę do kosztów utrzymania w wysokości 50 procent czyli 4 mln, albo inne elementy, z których jednym była konieczność rezygnacji z procentu do nazwy stadionu. Wiedzieliśmy, że inaczej budżet na utrzymanie stadionu nam się nie domknie i operator będzie musiał ogłosić upadłość. Efekt byłby taki, że miasto zostałoby z kosztami. Śmiem twierdzić, że wyższymi niż 8 mln złotych, bo w czasach, gdy stadionem zarządzał POSiR, to była kwota około 12 mln. Chcę podkreślić, że mimo ogromnych oszczędności nadal potrzebujemy dwóch, trzech lat i wielkiego nakładu pracy, bo obiekt przy Bułgarskiej nie przynosi zysków. Musimy skomercjalizować i wynająć znajdujące się tutaj powierzchnie i organizować jeszcze więcej eventów, takich jak choćby piknik z okazji Dnia Dziecka, kiedy na Inea Stadionie pojawiło się około 10 tysięcy poznaniaków.

Jakim w tym roku budżetem dysponuje Kolejorz?
Karol Klimczak: To 45 mln złotych. Co jednak ważne, chcemy nasz budżet na koniec roku zrównoważyć, to znaczy chcemy osiągnąć sytuację, w której pierwszy raz od trzech lat nie będzie straty. Już wcześniej mówiłem, że pracujemy od kilku lat nad redukcją kosztów. To reorganizacja struktury wewnętrznej klubu, reorganizacja sposobu wynagradzania piłkarzy. Większa część ich apanaży zależy teraz od wyników. Szansą, by na koniec roku zrównoważyć budżet, było też pozyskanie sponsorów..

Sprawdź koniecznie:

Lech Poznań na GłosWielkopolski.pl

Poprzedni sezon zakończyliście z niezłą średnią 22,5 tysięcy widzów i sporym wzrostem frekwencji aż o 7 tysięcy. Czy możliwe jest poprawienie tych statystyk?
Karol Klimczak: Oczywiście. Frekwencję na trybunach chcemy jednak budować systematycznie, krok po kroku. Lech musi grać coraz bardziej atrakcyjną piłkę. Mówiąc wprost, kibic musi dostać jeszcze lepszy produkt, a stadion musi stać się miejscem, gdzie panować będzie świetna atmosfera i fajnie będzie przyjść na niego z rodziną, by obejrzeć ciekawe widowisko. A atrakcyjne ceny karnetów, czy ich nowe funkcjonalności na pewno nie przeszkodzą w budowaniu frekwencji.

Jak została skalkulowana cena karnetów?
Karol Klimczak: W tym sezonie musieliśmy brać pod uwagę przede wszystkim większą ilość meczów, jakie rozegramy. Po reformie rozgrywek czeka nas 37 kolejek ligowych i właśnie dlatego zdecydowaliśmy się wyjść naprzeciw oczekiwaniom wielu kibiców. Po pierwsze po raz pierwszy zaoferowaliśmy karnety na cały sezon zasadniczy, po drugie do karnetów dołączono sporo funkcjonalności, jak możliwość oddania karnetu 3 razy w rundzie znajomemu, jeśli nie może się przyjść na mecz, czy zaproszenie znajomego na mecz za 10 złotych za wyjątkiem meczu z Legią i Wisłą. Ceny było konsultowane z kibicami i zyskały akceptację. Co istotne, relacja między ceną biletów na pojedyncze mecze, a karnetów jest dużo korzystniejsza. W niektórych przypadkach wynosi nawet 36 procent. Niektóre kategorie znacznie potaniały. Po tygodniu sprzedaży karnetów mamy bardzo pozytywne sygnały.

Jakich zysków spodziewacie się w tym roku z Ligi Europy? Będzie tragedia, jeśli Lech znów nie zakwalifikuje się do fazy grupowej? Trener Rumak bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę mówiąc, że faza grupowa to plan minimum. W ubiegłym roku zespół nie dotarł do ostatniej rundy kwalifikacji.
Karol Klimczak: Lech jest teraz inną, dużo mocniejszą drużyną. Jesteśmy na innym etapie budowy. Wymieniliśmy poważnie skład, ale w międzyczasie nowi zawodnicy zdążyli się już zaaklimatyzować, duże postępy zrobiła nasza młodzież, która nabiera rutyny i coraz lepiej radzi sobie na boiskach ekstraklasy. Dlatego także uważam, że faza grupowa jest w naszym zasięgu. A jeśli chodzi o sprawy finansowe, proszę być spokojnym. Brak awansu może nie być tragedią, ale spowolni rozwój klubu.

Ile Lech chce lub może przeznaczyć na transfery?
Karol Klimczak: To nie jest tak, że zarząd przeznacza jakąś kwotę na transfery i jest to nieprzekraczalny limit przy poszukiwaniu zawodników. Pracę nad transferami rozpoczynamy od drugiej strony. Najpierw określamy, na jakie pozycje potrzebujemy piłkarzy, a potem szukamy zawodników spełniających kryteria jakościowe, ale też oczywiście odpowiednich do naszych możliwości finansowych. Najpierw jest ocena pod względem sportowym, potem dopiero poruszane są kwestie finansowe. Cały czas prowadzimy rozpoznanie rynku.

Sprawdź koniecznie:

Lech Poznań na GłosWielkopolski.pl

Ilu piłkarzy w Europie obserwuje Lech?
Karol Klimczak: Co najmniej kilkudziesięciu. Po kilku, jeśli nie kilkunastu na każdą pozycję. Naszych obserwacji nie ograniczamy zresztą tylko do Europy. W tej chwili na przykład dosyć intensywnie przeszukujemy też rynek Ameryki Północnej. Jeśli już kogoś sprowadzamy do Lecha, to wiemy o nim wszystko. Już dawno skończyliśmy z testowaniem piłkarzy do pierwszej drużyny.

Czy możliwy jest powrót Semira Stilicia? Bośniak podobno zaoferował swoje usługi Lechowi, a jego menedżer szuka dla niego klubu w Polsce.
Karol Klimczak: Semir Stilić to piłkarz bardzo zasłużony dla Lecha. Nasza obecna polityka kadrowa obecnie jednak jest inna. Stawiamy raczej na zawodników młodych i walecznych. Szukamy takich, którzy nie boją się włożyć głowę tam, gdzie inni boją się wsadzić nogę.

Czy na reformie rozgrywek ekstraklasy Lech zarobi?
Karol Klimczak: Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero za rok. Jeśli chodzi o wpływy bezpośrednie, to nie będzie znaczącej różnicy. Liczymy jednak na to, że poprawi się produkt jakim jest Ekstraklasa, przyciągnie większą uwagę sponsorów i zwiększy się wartość marketingowa i medialna.

Czy nie ma Pan ochoty prowadzić bardziej agresywnej polityki medialnej?
Karol Klimczak: Mistrzostwa nie zdobywa się dzięki błyskotliwym wypowiedziom prezesa. Nie jest się prezesem klubu po to, żeby pokazywać się na salonach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski