Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Kolejny pokaz bezradności

Maciej Lehmann
Artiom Rudniew otoczony przez trzech rywali. To był częsty obrazek we wczorajszym meczu
Artiom Rudniew otoczony przez trzech rywali. To był częsty obrazek we wczorajszym meczu Marek Zakrzewski
To była piąta porażka Lecha i piąty mecz z rzędu, w którym Kolejorz nie potrafił strzelić gola. Liczba minut strzeleckiej indolencji jest porażająca - 476. To blisko osiem godzin! Była szansa, by w tej kolejce odrobić straty do drużyn z czoła tabeli. Niestety, znów oglądaliśmy popis bezsilności i bezradności naszej drużyny.

"Guantanamera trzeba wy...ć Bakera" - skandowali jeszcze przed ostatnim gwizdkiem sędziego kibice rozczarowani tym, co prezentuje Lech. Spora grupa wyjęła białe chusteczki. Ale czy właściciel klubu Jacek Rutkowski zdecyduje się zdymisjonować Hiszpana? Do tej pory trener miał olbrzymi kredyt zaufania i jeszcze niedawno mówiło się, że Bakero przedłuży kontrakt do 2014 roku.

CZYTAJ TEŻ:
Sport w Głosie Wielkopolskim
Lech Poznań przegrał 0:1 z Widzewem Łódź
Siergiej Kriwiec: Nie wiemy w Lechu co robić

- Kryzys? Kryzys jest w Grecji. My jesteśmy w dołku - twierdził kilka dni temu dyrektor sportowy Andrzej Dawidziuk. Bakero natomiast brak wygranej w pięciu ostatnich meczach i fatalną skuteczność, tłumaczył brakiem... szczęścia.

- Fortuna nam nie sprzyja. Mamy okazje, ale piłka nie chce wpaść do siatki. Jesteśmy bardzo źli na nasz dorobek punktowy, ale z gry zespołu jestem zadowolony - tłumaczył Bakero.

To wszystko można włożyć teraz między bajki. Na tle równie nieskutecznego do tej pory Widzewa, Lech wczoraj prezentował się wręcz tragicznie. Już po godzinie widać było, że nasi piłkarze nie są w stanie z siebie nic więcej wykrzesać. A przecież grali wolno, w jednostajnym tempie, z setką bezsensownych podań do tyłu i wszerz boiska.

A miało być tak pięknie.
- Wracamy do domu. Mój plan na ostatnie trzy mecze jesieni jest prosty. Musimy zdobyć komplet dziewięciu punktów. Gramy u siebie i to zobowiązuje - mówił Bakero.

Hiszpan jednak znów zaklinał rzeczywistość. Bo Lech znów grał po prostu koszmarnie. Mecz można przegrać. Nikt nie miałby pretensji, gdyby stało się to po walce, gdyby nasi piłkarze dali z siebie wszystko, gdyby Widzew musiał wydrzeć to zwycięstwo poznaniakom z gardła.

Brak koncepcji taktycznej idzie jednak w parze z brakiem zaangażowania. Symbolem frustracji i bezsilności był brzydki faul Semira Stilicia w 71. minucie. Niewiele brakowało, by Bośniak złamał nogę Abbesowi.

Najnowsze informacje z Wielkopolski wprost na Twoją skrzynkę - zapisz się do newslettera

Im dłużej trwał mecz, z tym większym zniecierpliwieniem patrzyło się na to, co robią na boisku lechici. W pierwszej połowie kilka razy udało im się nawet dobrze dośrodkować. Osamotniony Rudniew przegrywał jednak powietrzne pojedynki z rosłymi obrońcami Widzewa albo nie sięgał piłki.

Tak było, kiedy w pole karne wpadł Wojtkowiak i starał się dokładnie zagrać do Łotysza. Niestety, najlepszy strzelec ekstraklasy, choć próbował uderzać szczupakiem, nie dotknął nawet futbolówki.
Przed meczem Bakero mówił, że pomocnicy za rzadko próbują strzałów z dystansu. Wczoraj druga linia Kolejorza próbowała nadrabiać zaległości. Niestety, celowniki Kriwca, Injaca i Murawskiego były fatalnie ustawione. Lechici ostrzeliwali pierwsze piętro trybun.

Łodzianie też mieli problemy z grą do przodu, ale przecież oni startowali do sezonu z zupełnie innego pułapu. Widzew ma budżet na przetrwanie. W drużynie nie ma gwiazd, a celem jest utrzymanie w ekstraklasie.

- Na pewno nie będziemy grali z nastawieniem, że może uda się wywieźć 0:0 - zapowiadał trener łodzian Radosław Mroczkowski i jego zawodnicy od 20. minuty starali się wyprowadzać groźne kontry i realizować plan wywiezienia trzech punktów. Bardzo podbudowała ich przepiękna interwencja Macieja Mielcarza. Stilić dośrodkował z rzutu rożnego.

Najwyżej w polu karnym wyskoczył Kamiński, który uderzył głową z czterech metrów. Golkiper Widzewa fenomenalnie odbił futbolówkę. To był jedyny celny strzał Lecha w pierwszej połowie. To wystarczy za cały komentarz.
Jeszcze przed przerwą po wrzutce Tonewa i uderzeniu głową Stilicia piłka o metr minęła bramkę. Nieznacznie pomylił się też Bieniuk.

Początek drugiej odsłony był nawet obiecujący. Tonew wywalczył piłkę w narożniku pola karnego i próbował zaskoczyć Mielcarza strzałem w krótki róg. Pomylił się nieznacznie.

Rozstrzygająca okazała się 58. minuta. Pinheiro dostał piłkę około 30 metrów przed bramką, łatwo uwolnił się spod opieki Murawskiego oraz Injaca i mocno uderzył w dolny róg. Burić nie sięgnął sunącej po ziemi piłki i było 0:1. Lech tradycyjnie już nie potrafił się otrząsnąć po otrzymanym ciosie. Dopiero w 75. minucie sygnał do ataku dał Tonew. Bułgar kropnął potężnie z dystansu, ale Mielcarz zdołał odbić piłkę na rzut rożny.

Od tego momentu Lech sprawiał wrażenie pogodzonego z losem. Grał bez polotu, bezmyślnie, co oczywiście potęgowało zdenerwowanie kibiców. "Poznańska Lokomotywa" wjechała na bocznicę i nic nie zapowiada, że szybko z niej wyjedzie. Przydałby się potężny wstrząs, bo widać, że Bakero nie potrafi wydobyć drużyny z kryzysu.

STRONA GŁÓWNA GŁOSU WIELKOPOLSKIEGO

Sport - Protokół
Lech - Widzew 0:1
Bramka: Pinheiro 58
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 11 125
Lech: Burić - Wojtkowiak, Wołąkiewicz (46. Bruma), Kamiński, Henriquez - Injać (76. Ubiparip), Murawski - Tonew, Stilić, Kriwiec (64. Wilk) - Rudniew. Trener: Jose Maria Bakero
Widzew: Mielcarz - Bartkowski, Ukah, Bieniuk, Dudu - Budka (89. Mroziński), Bruno Pinheiro, Abbes, Panka, Ostrowski (46. Okachi)- Grzelczak (90+1 Stępiński). Trener: Radosław Mroczkowski

Powiedzieli po meczu:

Jose Mari Bakero
Pierwsza połowa mogła się podobać, jeśli chodzi o piłkarskie aspekty. Brakowało ostatniego podania i skuteczności.
W drugiej połowie było już znacznie gorzej i byłem tym mocno zaskoczony. Po przerwie Widzew z pierwszej akcji, którą stworzył, strzelił bramkę. Wybiło nas to zupełnie z rytmu. Jesteśmy bardzo rozczarowani. To nie jest jeszcze koniec, nie uważam, że przegraliśmy już ten sezon. Jesteśmy jeszcze w grze i walczymy dalej.
Trzy kolejki temu, po remisie z Legią, mówiono, że jesteśmy najlepszą drużyną w Polsce, a teraz, że już jest wszystko stracone. Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.

Radosław Mroczkowski
Jesteśmy bardzo szczęśliwi z trzech punktów zdobytych na trudnym terenie w Poznaniu. Na pewno nam te punkty się przydadzą.
Nie ukrywam, że mieliśmy trochę szczęścia na początku spotkania, gdzie Lech przeprowadził dużo akcji i miał kilka stałych fragmentów gry. My się jednak tego spodziewaliśmy.
Udało się przetrwać i do końca graliśmy konsekwentnie. Szkoda, że po zdobyciu bramki, przy kontrach zabrakło nam jakości, bo wówczas końcówka meczu nie byłaby taka nerwowa.

W środę ocenimy nieudaną rundę jesienną
Siódme miejsce w połowie rozgrywek nikogo w Poznaniu nie satysfakcjonuje. W środę ocenimy nieudaną rundę jesienną. Czy pracę powinien stracić trener Bakero? Kibice domagają się zwolnienia Hiszpana. Zbierają podpisy pod petycją do właściciela klubu. Lech ostatnio gra skandalicznie słabo, a Bakero prowadzi klub do kolejnej katastrofy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski