Lech Poznań: Kolekcja biletów na pucharowe mecze - od Duisburga do Fiorentiny. Tęsknimy już za stadionem i wejściówkami...

Radosław Patroniak
Radosław Patroniak
W zbiorach Piotra Podolczaka znajduje się ponad 350 biletów. Które są najcenniejsze?Przejdź do kolejnego zdjęcia --->
W zbiorach Piotra Podolczaka znajduje się ponad 350 biletów. Które są najcenniejsze?Przejdź do kolejnego zdjęcia --->Fot. Radosław Patroniak
W czwartek, 26 listopada o godz. 21 (relacja w TVP 2 i Polsacie Sport Premium) Lech Poznań zmierzy się w Lidze Europy w meczu wyjazdowym ze Standardem Liege. To już kolejne spotkanie bez udziału publiczności. Kibice tęsknią już za wizytami na stadionie i za biletami, które są dla wielu z nich niezapomnianą pamiątką. Przed kolejnym "cichym" pojedynkiem postanowiliśmy przypomnieć jak wyglądały wejściówki na spotkania Kolejorza w europejskich pucharach, korzystając z muzealnych zasobów Piotra Podoczaka. Jego kolekcję uzupełnił bilet Roberta Rataja, znanego poznańskiego biegacza i kibica piłkarskiego, sprzed pięciu lat, kiedy Lech grał w LE z Fiorentiną.

Sensacyjna wygrana i długie czekania na wyjście ze stadionu

- To był wyjątkowy mecz, bo mało kto się spodziewał, że Kolejorz wygra 2:1. Wówczas bramki zdobyli rezerwowi, czyli Dawid Kownacki i Maciej Gajos. Jedynym zgrzytem z wizyty na Stadio Artemio Franchi było długie oczekiwanie na opuszczenia obiektu po końcowym gwizdku. Włoska policja dopiero po dwóch godzinach wypuściła nas ze stadionu, a mimo że mecz odbywał się w połowie października, to akurat w tym dniu aura kompletnie nie dopisała - wspominał Rataj.

W jego włoskiej eskapadzie wziął udział n.in. były kierownik Lecha Poznań, Tomasz Szymański. - Jego wspomnienia szatni i budynku klubowego ubarwiły nasz wyjazd. Tak samo zresztą jak trzydniowe zwiedzanie Rzymu. Sporą atrakcją był także sam wyjazd na mecz. 300-kilometrową trasę ze stolicy Włoch do Florencji pokonaliśmy Pendolino w nieco ponad godzinę - dodał Rataj.

Wejściówki to wycinek historii klubu, miasta i poznańskich kibiców

Piotr Podolczak to znany kolekcjoner sportowych gadżetów i kibol Kolejorza, jak sam o sobie mówi - od 1969 roku. Poznaniak ma świetną "statystykę" meczów drużyny z Bułgarskiej, zwłaszcza rozgrywanych na własnym stadionie. W jego muzealnych zbiorach w mieszkaniu przy ul. Śniadeckich w Poznaniu znajdują się koszulki, zdjęcia, programy meczowe, autografy i właśnie bilety. Postanowiliśmy zobaczyć, jak wyglądają te, które wszystkim fanom Lecha Poznań kojarzą się z pucharowymi czy towarzyskimi meczami z udziałem zagranicznych ekip.

- Wejściówki to wycinek historii klubu, miasta i poznańskich kibiców. Najbardziej cenię sobie te papierowe, z czasów kiedy nie było jeszcze czytników. Nie chodzi o to, że są najstarsze, tylko kojarzą się z meczami bez burd i szczegółowych kontroli. Wtedy kibice przychodzili na stadion dwie godziny przed meczem, grali w karty, o wszystkim rozmawiali i rozgrzewali się mocniejszymi trunkami. Mimo to nie było właśnie pijaństwa i niekulturalnych zachowań. Była za to sielankowa atmosfera, pasująca do życia bez nadmiernej presji i pośpiechu. Dlatego z większym sentymentem wspominam mecze na starym stadionie przy Bułgarskiej - tłumaczy 63-letni kibic Kolejorza.

Zobacz też: Najcenniejsze koszulki piłkarzy Kolejorza w zbiorach Piotra Podolczaka

Bilety internetowe zabiły ducha tamtych czasów

Jego zdaniem era biletów internetowych zabiła ducha tamtych, spokojniejszych czasów. - Wtedy sercem stadionu był środkowy sektor na obecnej trzeciej trybunie. Jego układ znałem na pamięć, ponieważ w latach 80-tych pracowałem w służbie porządkowej. Wpuszczałem na stadion nie tylko kibiców, ale również dziennikarzy na czele z Andrzejem Kuczyńskim, Wojciechem Michalskim, Markiem Lubawińskim oraz nieżyjącymi już Stanisławem Garczarczykiem, Zbigniewem Kubiakiem i Wiesławem Łuczakiem - wspomina kustosz nieoficjalnego muzeum Lecha Poznań.

Sprawdź też:

W jego zbiorach znajduje się ponad 350 biletów. Równie imponująco wygląda jego kolekcja programów meczowych, choć w ostatnim czasie nie jest ona systematycznie uzupełniana.

- Program jest dla mnie częścią składową biletu i wizyty na stadionie. Niestety w ostatnich sezonach klub poszedł w kierunku powiększenia formatu programu. To moim zdaniem zły pomysł, bo większość kibiców była przyzwyczajona do wygodniejszych programów, przypominających wielkością notatnik lub kalendarz - dodał Podolczak.

ZOBACZ TEŻ:

Na mecze Lecha Poznań chodzi regularnie od 1969 r. Sam o sobie mówi, że jest wiernym kibolem Lecha Poznań i właścicielem pierwszego muzeum z pamiątkami jego ukochanego Kolejorza. 63-letni Piotr Podolczak zaprezentował nam kilka dni temu najcenniejsze koszulki piłkarzy poznańskiej drużyny z jego wyjątkowej kolekcji.

Lech Poznań: Najcenniejsze koszulki piłkarzy Kolejorza. Zoba...

Sprawdź też:

Interesujesz się sportem? Tu znajdziesz najciekawsze, najnowsze, najważniejsze informacje:
Interesujesz się sportem? Tu znajdziesz najciekawsze, najnowsze, najważniejsze informacje

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

“Bodyguard” lekiem na hejt?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie