Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
3 z 7
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Zresztą wspomniany brak decyzyjności u „Gajtka” dał o sobie...
fot. M. Kawka

Lech Poznań: Krzysztof Gajtkowski - człowiek anegdota. Wspominamy czasy i historie "Gajtka" przy Bułgarskiej

Zresztą wspomniany brak decyzyjności u „Gajtka” dał o sobie znać jeszcze nie raz, o czym wspomina Piotr Reiss. Tym razem sytuacja z szatni, gdzie trenerem Lecha był wówczas Czesław Michniewicz.

- Pamiętam taką sytuację, że ja i Piotrek Świerczewski spóźniliśmy się na trening, a Czesław Michniewicz nie chciał nas wpuścić do szatni. Na odprawie część zespołu wstawiła się za nami, ale nie Tomek Iwan (wówczas najstarszy w szatni) i mówi: „No to w takim razie ja też nie trenuje” i zaczął się przebierać w normalne rzeczy. Krzysiek był skonsternowany i nie wiedział, co zrobić. Najpierw wstał i zaczął się ubierać jak Tomek Iwan. Na to Czesław Michniewicz krzyczy do niego: „A Ty Gajtek co robisz?!”. Na to ten się wystraszył i zaczął z powrotem przebierać się w strój treningowy. Po chwili podszedł „Ajwen” i mówi: „No jak, Gajtek z powrotem ubierasz się w ciuchy treningowe?”. Było dużo śmiechu, bo Krzysiek nie wiedział, za kim stanąć – wspomina Reiss.

Zresztą pierwszy przyjazd „Gajtka” na Bułgarską też został zapamiętany. Pod stadion podjechało czarne Audi A3, z którego wysiadło czterech gości. Krzysiek z pełną opalenizną wysiadł w czarnym długim płaszczu, co już było sporym zaskoczeniem dla poznańskich dziennikarzy. Samo wejście do Lecha miał dobre. Na wejście strzelił gola z Odrą Wodzisław Śląski, a tydzień później poprawił bramką z KSZO Ostrowiec Św. Kibicom przy Bułgarskiej roztaczała się już wizja supersnajpera, ale „Gajtek” na kolejne bramki czekał aż dwa miesiące.

Brutto czy netto? „A co za różnica”

Do historii przeszła też opowieść o negocjacjach kontraktowych napastnika urodzonego w Bytomiu. „Gajtek” z Lechem ostatecznie podpisał trzyletni kontrakt. W drugim roku swojej gry w Lechu przyszedł do prezesów i powiedział, że chce zarabiać więcej. Piłkarz argumentował to wtedy dobrą postawą. W swojej pierwszej rundzie w 16 meczach zdobył 7 goli, z czego aż 5 przeciwko Pogoni Szczecin, co niejako przeszło do historii.

W Lechu wówczas kasa świeciła pustkami i „Gajtka” kilka razy udało się udobruchać, ale w końcu do władz klubu przyszedł menadżer zawodnika, którym był Przemek Erdman. Mówił w sumie to samo co Krzysztof, ale przekonywał w innych słowach, że napastnik nie da się zbyć. Dodatkowo niezadowolenie „Gajtka” miało wówczas negatywny wpływ na szatnie, bo chodził i narzekał, że za mało zarabia. W końcu prezes Majchrzak podjął decyzję, że trzeba dać mu więcej. Po negocjacjach kontraktowych Krzysiek wszedł cały zadowolony do szatni. Pierwszy zapytał Piotr Reiss.

- I co, dogadałeś się?

Na co uśmiechnięty „Gajtek”: - A jak, dogodołem się (mówił swoim śląskim akcentem)!

Na co ciekawa drużyna: - To ile ci dali?

Krzysiek zarabiał wtedy ok. 19 tysięcy złotych i taka kwota padła z ust zawodnika. Na co koledzy pierwsze co wystrzelili: - A brutto czy netto?

Zakłopotany „Gajtek” nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć i wypalił: - Co ku**a? Jakie brutto, jakie netto? Znowu mnie w ch**a zrobili? A zresztą… co za różnica.

Szatnia wybuchła śmiechem.

Czytaj dalej --->

Zobacz również

Szalona końcówka spotkania w Wiśniowej

Szalona końcówka spotkania w Wiśniowej

Tak było na 10-lecie Oddziału Kujawsko-Dobrzyńskiego UTW w Wielgiem. Zdjęcia

Tak było na 10-lecie Oddziału Kujawsko-Dobrzyńskiego UTW w Wielgiem. Zdjęcia

Polecamy

Tajemnicza grota z muszli. Nie uwierzysz w to, jak wygląda wewnątrz!

Tajemnicza grota z muszli. Nie uwierzysz w to, jak wygląda wewnątrz!

Maraton Londyński "na bani". Co mila lampka winka. Na rauszu wzdłuż Tamizy [WIDEO]

Maraton Londyński "na bani". Co mila lampka winka. Na rauszu wzdłuż Tamizy [WIDEO]

Assassin's Creed Hexe to nowa, mroczna odsłona serii. Co już wiemy?

Assassin's Creed Hexe to nowa, mroczna odsłona serii. Co już wiemy?