Lechia Gdańsk w stolicy Wielkopolski nie wygrała 47 lat i w piątek też niewiele miała do powiedzenia. Trener Lecha pytany przed meczem jak odczarować stadion, odpowiadał, że trzeba po prostu dobrze zagrać. I Kolejorz wreszcie zagrał tak jak od dawna czekali na to kibice - szybko, z polotem i skutecznie.
Czytaj także:
Bartosz Ślusarski: Musimy utrzymać nasz poziom
Bohaterem pierwszej akcji był Marcin Kamiński. Młody obrońca w poniedziałek po meczu z Pogonią przeżył tragedię. Dowiedział się o śmierci dziadka. To smutne wydarzenie sprawiło, że jego występ w tym meczu stanął pod znakiem zapytania. - Jestem pewien, że sobie poradzi, jest bardzo mocny psychicznie - mówił trener Rumak. I rzeczywiście "Kamyk" w 4 min. wykazał się sprytem, wyobraźnią i opanowaniem, kiedy po rzucie rożnym Łukasz Teodorczyk strącił piłkę na piąty metr.
Obrońca Kolejorza błyskawicznie do niej wystartował i mocnym strzałem wpakował do siatki. Tuż po zdobyciu gola uniósł głowę i palce wskazując na niebo.
- Wiem, że dziadek stamtąd oglądał tę bramkę. Bardzo zależało mi, by ją strzelić i jemu zadedykować - mówił w przerwie Kamiński.
Lechia nie przyjechała się bronić, ale była bezradna na tle dobrze dysponowanych gospodarzy. Kolejną dobrą partię rozgrywał Lovrencsics, na lewym skrzydle bardzo groźny był Tonew. Bardzo pewnie grała też obrona Lecha, która nie dopuszczała gości do sytuacji strzeleckich.
Drugiego gola też zdobył stoper - Hubert Wołąkiewicz, który jeszcze raz potwierdził, że strzelanie karnych to dla niego bułka z masłem. "11" wywalczył Rafał Murawski, który dopadł do podania Lovrencsicsa, sprytnie puścił piłkę obok Buchalika, ale został sfaulowany przez bramkarza Lechii. Sędzia nie miał wątpliwości, karny był ewidentny.
Na 3:0 podwyższył chwile później bardzo aktywny Lovre-ncsics. Węgier popisał się mocnym strzałem zza pola karnego, a piłka po rękach Buchalika wpada do siatki.
Po zmianie stron apetyt lechitów na gole wcale nie zmalał. Kapitalną okazję tuż po wejściu na boisko miał Bartosz Ślusarski. Po dośrodkowaniu Ceesaya najskuteczniejszy strzelec Lecha, który jest teraz tylko rezerwowym trafił jednak tylko w słupek.
Kolejorz atakował, ale niestety zapomniał o obronie i gościom udało się strzelić honorowego gola. Po dalekiej wrzutce w pole karne zagapił się Wołąkiewicz, wyprzedził go Piotr Wiśniewski i technicznym strzałem pokonał Burica. Końcówka była efektowna. Już w doliczonym czasie 10. gola w sezonie strzelił Ślusarski, a rezultat ustalił Duda. Strata do Legii zmalała do 1 pkt.
Czytaj komentarze trenerów:
Mariusz Rumak: Każda seria musi się kiedyś skończyć
Lech - Lechia 4:2
Bramki: Kamiński 4, Wołąkiewicz 27 k, Lovrencsics 33, Ślusarski 90+1- Wisniewski 71, Duda 90+3
Widzów: 17 141
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Lech: Burić - Ceesayl, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez - Trałkal, Murawski - Lovrencsics, Linettyl(81. Ubiparip) Tonew (66. Możdżeń)- Teodorczyk (59. Ślusarski)
Lechia: Buchalik l- Deleu, Bieniuk, Janicki, Piotr Brożek - Surma, Zyska (68. Kostrzewa), Machaj (55. Ricardinho), Kacprzycki (60. Dudal)- Buzała, Wiśniewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?