Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Marnowanie szans i potencjału staje się wizytówką Kolejorza

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Problemem Lecha są nie tylko  wyniki. Wielu piłkarzy nie potrafi  grać tak jak w poprzednich klubach
Problemem Lecha są nie tylko wyniki. Wielu piłkarzy nie potrafi grać tak jak w poprzednich klubach Lucyna Nenow
Lech Poznań od dłuższego czasu zawodzi, ale nic się nie zmieni, jeśli piłkarze i trener nie przypomną sobie, co oznacza reprezentowanie barw tego klubu.

Lech jest mistrzem w marnowaniu szans, które dają im rywale, by odzyskać zaufanie kibiców, po pełnej rozczarowań rundzie jesiennej. Po remisie Legii i wielce prawdopodobnej stracie punktów przez Koronę pojawiła się szansa, by po 18. kolejce Kolejorz znów wdrapał się na podium ekstraklasy i zbliżył się do najgroźniejszych rywali. Znów jednak została ona koncertowo zmarnowana w Gliwicach. Wystarczyło nawet minimalne zwycięstwo i nastroje wszystkich dobrze życzących Lechowi byłyby odrobinę lepsze. Tak się nie stało. Na dodatek zdjęcie zadowolonych na ławce rezerwowych Skandynawów (tak jakby wynik 0:0 był powodem do śmiechu) spodowowało, że krew u wielu sympatyków Kolejorza znów się zagotowała. A przecież tyle się mówiło przed meczem o pełnej koncentracji, zaangażowaniu, mentalnym przygotowaniu i chęci przełamania wyjazdowej niemocy.

Niestety, wiele rzeczy jest w drużynie Lecha postawionych na głowie. Pozornie szeroka kadra wcale nie gwarantuje rywalizacji w zespole, bo zmiennicy tych, którzy najbardziej zawodzą, przeważnie są jeszcze gorsi. Jaką konkurencję ma nieskuteczny odbijający się od obrońców i w większości spotkań bezproduktywny Christian Gytkjaer, skoro walczący z nim o miejsce w składzie Nicki Bille rzadziej trafia do bramki niż trener Bjelica wylatuje na trybuny? Długo czekali na swoje szanse Radut czy Barkroth. Gdy się pojawiali na boisku, nie zrobili nic godnego uwagi. Jedyną niewiadomą jest, czy są oni rzeczywiście tacy słabi, czy jak wielu poprzedników, po przyjściu do Lecha nie potrafią pokazać, na co ich stać.

Prezes Karol Klimczak latem z dumą opowiadał, że na Bułgarską będą przychodzili coraz lepsi i drożsi zawodnicy. Sprawdza się tylko to drugie. Piłkarze dobrze rokujący szybko zaliczają ogromny spadek formy, kilku z nich leczy urazy praktycznie od momentu podpisania kontraktu. Wrażenie pogubionego sprawia też trener Nenad Bjelica, który rok temu wydawał się wręcz idealnym szkoleniowcem dla klubu z Bułgarskiej. Lech od wielu tygodni gra siermiężną piłkę, popełnia te same błędy, a sprowadzeni przez niego zawodnicy wtopili się w szarą rzeczywistość naszej ligi.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że gubimy punkty i marnujemy nasze szanse. Ale trudno znaleźć na to lekarstwo. Pracujemy ciężko na treningach, wierzymy, że w końcu przyjdzie taki przełomowy mecz, w którym dopisze nam szczęście. Wydawało się, że to zwycięstwo z Wisłą Płock nas podbuduje. Gra w Gliwicach, moim zdaniem, wyglądała nieźle, więc jestem przekonany, że w trzech ostatnich meczach tej jesieni uda nam się odrobić część strat - powiedział w lechtv Maciej Gajos.

Wielkich nadziei na metamorfozę w Lechu nie należy sobie jednak robić. Tyle szans zostało już zmarnowanych, że sukcesem będzie to, że strata do czołówki, po meczach z Cracovią, Zagłębiem i Termaliką, nie pogłębi się.

Tak dopingują kibice Lecha Poznań:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski