Lech Poznań. Matus Putnocky: Chciałem pokazać Lechowi, że zrobił błąd, bo nie podpisał ze mną nowej umowy - mówi bramkarz dla Weszło
O meczu z Lechem:
Matus Putnocky bardzo szybko miał okazję zmierzyć się ze swoim byłym klubem i to jeszcze przy Bułgarskiej. Matus chciał udowodnić Lechowi, że popełnił błąd nie podpisując z nim nowej umowy.
– Jak przyszedłem tutaj (do Śląska Wrocław przyp. red.), pierwsze co zrobiłem, to popatrzyłem, kiedy gramy z Lechem. Ale nie nastawiałem się na ten mecz jako na jakąś zemstę, jako okazję do pokazania Lechowi, że zrobił błąd, bo nie podpisał ze mną nowej umowy. Podszedłem do tego spotkania spokojne.
O poznańskich dziennikarzach:
Matus zarzuca także dziennikarzom tworzenie nadmiernej presji na Lechu Poznań. Jest to kuriozalny zarzut. W wywiadzie Słowak mówi, że w Poznaniu jest bardzo duża presja i obwinia za nią dziennikarzy.
Swego czasu trener Bjelica mówił o tym, że dziennikarze powinni pomagać Lechowi wygrać mistrzostwo. 34-letni Słowak podziela tę opinię.
– Tak, zgadzam się. Dziennikarze mają wpływ na atmosferę, jaka tworzy się wokół klubu. Ale uważam też, że klub powinien przygotować piłkarzy na mierzenie się z takimi oczekiwaniami. Już sprowadzając zawodników, Lech powinien sprawdzać, czy są gotowi, by zetknąć się z tak ogromną presją.
O polityce władz Lecha:
Matus Putnocky odniósł się także do polityki klubu, której nie rozumiał. Brakowało mu jasnego postawienia celu przez Lecha Poznań.
- Wydaje mi się, że to też klub podejmuje bardzo dziwne decyzje, jeżeli chodzi o sprawy kadrowe. Moim zdaniem Lech jeszcze nie umie się zdecydować, czy chce sprzedawać młodych, czy chce mistrzostwa, czy chce zarabiać dużo… Wszystko to było dziwne. Ludzie rządzący klubem chcieli i mistrzostwa, i wygranej w Pro Junior System. To jest moim zdaniem bardzo ciężko pogodzić. Bardzo, bardzo ciężko. A oprócz tego chcą zarabiać duże pieniądze na młodych. Czasami wręcz z góry mówią, że musi grać młody, bo chcą go sprzedać.
O zwolnieniu Bjelicy
Słowak neguje także styl i samo zwolnienie Nenada Bjelicy z Lecha Poznań na dwie kolejki przed końcem sezonu. Z perspektywy czasu różnie to można oceniać, bo chwilę po odejściu z Lecha Bjelica znalazł się w Dinamie Zagrzeb i awansował z nim do Ligi Mistrzów. Dodaje także, że jemu się świetnie pracowało z chorwackim szkoleniowcem, któremu nic nie może zarzucić.
– Nie wiem dlaczego, ale zwolnili go i teraz pokazuje, że w Zagrzebiu potrafi osiągać sukcesy natychmiast po przyjściu. Życie zwróciło mu z nawiązką, tu go zwolnili, tam został mistrzem i zdobywcą pucharu w pierwszym sezonie. Super mi się z nim pracowało. Dla mnie to był jeden z trzech trenerów, którym zawdzięczam najwięcej w całej mojej karierze, którzy byli najlepsi w swojej robocie. Byliśmy poukładani, każdy wiedział, co ma robić w obronie, w ataku. Ja lubię, jak nie ma chaosu na boisku, a u niego na nic takiego nie było miejsca.
O tym, dlaczego Lech nie zdobył mistrzostwa:
Putnocky próbował także zdiagnozować, dlaczego Lech nie zdobył mistrzostwa Polski w sezonie 2017/18.
– Długo o tym myślałem. O tym sezonie, dlaczego on się tak dla nas skończył. Nie wiem, co tam się takiego wydarzyło. Zastanawiałem się nad tym, czy nie za bardzo wsłuchaliśmy się w to, co mówili o nas dziennikarze. Liczono nam, jak długo nie przegraliśmy meczu u siebie, wychodził tego ponad rok. Wszyscy uważali, że w takim wypadku mecz u siebie to mecz wygrany, cokolwiek by się działo. Może jako zawodnicy popełniliśmy błąd, że za bardzo braliśmy to pod uwagę. Zakiełkowała w nas bardzo groźna myśl – że wszystko przyjdzie już samo. Kurczę, byliśmy tak blisko, a skończyliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Było nam bardzo ciężko, głowa miała dość.