Mecz zaczął się fatalnie, bo od ręki Tomasza Dejewskiego i rzutu karnego Pizziego. Wydawało się, że pierwsza bramka "uciszy" Lecha Poznań i rozpocznie się kanonada Benfiki. Goście jednak po strzeleniu gola ewidentnie zwolnili i udało się to lechitom wykorzystać. Niestety rywale potrafili w pewnych momentach uwolnić swoje wielkie pokłady jakości piłkarskiej i to ona zaważyła o końcowym wyniku.
- Rozpoczęliśmy naszą przygodę z fazą grupową Ligi Europy od porażki, ale myślę, że zagraliśmy dobry mecz. Benfica strzelała bramki po pięknych akcjach i było widać ich wysokie umiejętności. Też mieliśmy swoje sytuacje i strzeliliśmy dwa gole. Grając z takim przeciwnikiem i mieć posiadanie 50 na 50, stworzyć więcej sytuacji niż tak klasowy zespół, to wielka sztuka. Pomimo tej porażki możemy być podbudowani naszą grą i patrzeć z optymizmem w przyszłość - rozpoczął trener Żuraw.
Artur Wichniarek: "Lech Poznań nie stoi na straconej pozycji"
Czytaj tez: Co za mecz w Lidze Europy przy Bułgarskiej! Kolejorz walczył, ale szczęście sprzyjało gościom
Więcej strzałów i sytuacji po stronie Lecha
Sama gra i pomeczowe statystyki napawają optymizmem. Sceptycy stwierdziliby, że przecież nie ma za co chwalić, bo Dariusz Żuraw zanotował właśnie ze swoim zespołem drugą porażkę z rzędu. Cały czas trzeba patrzeć, z kim mierzył się Lech. Dzisiejszą Benfikę spokojnie można porównać do Juventusu czy Manchesteru City, a były to najlepsze ekipy, jakie w XXI wieku przyjechały do Poznania. Kolejorz z Portugalczykami miał 46 proc. posiadania piłki, miał więcej sytuacji bramkowych (19 do 17) i celniej oraz więcej strzelał (9 do 7).
W trenerze po meczu ewidentnie siedziała sytuacja z początku drugiej połowy.
- Jest jedna sytuacja, którą cały czas mam przed oczami. To początek drugiej połowy, kiedy Michał Skóraś wychodzi sam na sam i jest faulowany. Oglądaliśmy tę sytuację z kilku kamer i to jest ewidentna czerwona kartka. Wydaje mi się, że Benfica jest tak dobrym zespołem, ze sędziowie nie powinni jej pomagać. To powinna być kluczowa sytuacja w tym meczu, ale sędzia nie zareagował i puścił grę. Mimo wszystko jestem zadowolony z moich piłkarzy. Był moment, że zamknęliśmy Benfikę w polu karnym i myślę, że nie jednemu zespołowi się to nie uda.
"To zdarzyło mi się pierwszy raz"
Grą Lecha przeciwko Benfice, która na rynku transferowym była szóstym klubem, jeśli chodzi o wydatki na transfery w letnim oknie, zachwyceni byli dziennikarze i eksperci. Po meczu zapytaliśmy trenera Dariusza Żurawia, czy on jest dumny, że jego zespół wyszedł, pokazał swoje atuty, grał w piłkę i nie położył się przed tak utytułowanym rywalem.
- Momentami to był dobry mecz w naszym wykonaniu i trzeba patrzeć na to, z kim się mierzyliśmy. Jestem dumny z postawy moich zawodników, bo potrafiliśmy grać jak równy z równym. Mieliśmy sytuacje, żeby strzelić kolejne bramki. Potrafiliśmy stworzyć więcej sytuacji podbramkowych i to napawa mnie optymizmem - po czym trener przerwał tłumaczowi i wtrącił jeszcze jedno zdanie. - To jest niesamowite, że po porażce u siebie 2:4, dostaje od dziennikarza pytanie, czy jestem dumny ze swojego zespołu. To zdarzyło mi się pierwszy raz - odpowiadał na nasze pytanie Dariusz Żuraw.
Zobacz też:
"Straciliśmy 4 gole, ale mogliśmy stracić więcej"
Nie da się jednak ukryć, że czegoś zabrakło. W końcówce Lech gonił wynik i Benfika musiała się bronić. Wyszła z kontrą i strzeliła na 4:2. Kibice zarzucali trenerowi kolejny raz kiepskie zmiany, bo faktycznie może dziwić wprowadzenie Muhara za Ramireza i tak szybkie ściągniecie Jakuba Kamińskiego.
- Benfica miała miej okazji i strzałów, ale jakość piłkarska wzięła górę. Oczywiście, zawsze jest coś do poprawy i można zrobić to lepiej. Natomiast nie mogę mieć pretensji do zawodników. Cieszę się, że te sytuacje były. Nie graliśmy topornego futbolu i nie szukaliśmy okazji z kontry. Straciliśmy 4 gole, ale mogliśmy stracić więcej. Przy naszej eksperymentalnej linii obrony i umiejętnościach Benfiki trzeba było się z tym liczyć - komentował trener.
Czwartkowy wieczór może natchnąć optymizmem, a już za tydzień kolejne spotkanie w Glasgow z Rangers. Trener jednak słusznie zauważył, że pełna koncentracja na niedzielnym meczu z Cracovią, bo w lidze trzeba odrabiać aż 8 punktów straty do Rakowa.
Follow https://twitter.com/dobraszd?ref_src=twsrc%5EtfwZobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?