W piątek wypadną z niej Djordje Crnomarković (pauza za kartki) i Wołodymyr Kostewycz (kontuzja). Problem polega na tym, że wielkiego pola manewru sztab szkoleniowy nie ma. Przeciwko groźnej Jagiellonii wystąpi jednak całkowicie niezgrana defensywa, która nawet w sparingach nie miała okazji wystąpić w takim składzie.
Trener Dariusz Żuraw zdaje sobie sprawę z mankamentów, jakie ma jego drużyna. W rozmowie z klubową stroną internetową, którą opublikowano przed meczem z Lechią, wymieniał z czym jego zespół sobie nie radzi.
- Widzimy, że w defensywie gramy za daleko od siebie oraz brakuje nam agresywności. Za tym idą też błędy indywidualne. Gdybyśmy sobie założyli, że gramy z niskiego pressingu to ta gra w defensywie byłaby zdecydowanie łatwiejsza. Styl w jakim gramy jest trudniejszy, bo musimy być zawsze idealnie ustawieni i odpowiednio agresywni. Musimy często grać na granicy faulu. Trzeba wyćwiczyć te automatyzmy. Jesteśmy w fazie uczenia się takiego stylu, doszło do nas dużo nowych zawodników, więc to normalne, że aktualnie próbujemy to wszystko poukładać. Mamy cały nowy szkielet defensywny, od bramkarza, poprzez dwóch środkowych obrońców, defensywnego pomocnika i musi potrwać, żeby zaczęli oni ze sobą dobrze funkcjonować - mówił trener Kolejorza.
Zobacz też: Lech Poznań: 5 wniosków po porażce Kolejorza z Lechią Gdańsk
Dariusz Żuraw apelował o cierpliwość, a problemy Lecha wydawały się dobrze zdiagnozowane, ale po tym, co zobaczyliśmy w Gdańsku, można powiedzieć, że w najbliższym czasie trudno liczyć na widoczny postęp. Skoro przez dwa tygodnie przerwy, jakie zespół miał, gdy grały zespoły narodowe, nie udało się zbudować nawet fundamentów pod to, co można nazwać strukturą defensywy na ekstraklasowym poziomie, to widoki na przyszłość nie są różowe.
Stoperzy Lecha jak gubili się na początku sezonu, tak się gubią. Szwankuje ustawienie, reakcja na to, co grają rywale, nie ma mowy o żadnej kontroli. Obrońcy Lecha tracąc krycie, często wpadają w panikę. To nie jest przypadek, że w statystykach sytuacji strzeleckich, jakie rywale tworzą pod bramką, Lech jest na szarym końcu ekstraklasy. Prawie nikt nie pozwala przeciwnikom na tyle, na ile pozwala Kolejorz. Bardziej dziurawą defensywę mają tylko Arka, ŁKS, Raków i Zagłębie.
Żuraw mówi, że transferowani piłkarze są z różnych lig, muszą przystosować się do naszych warunków ligowych, większych stadionów, frekwencji i presji.
- Muszą się przyzwyczaić też do sposobu zaproponowanego przez nasz sztab szkoleniowy - podkreśla trener i przypomina to Lecha z poprzedniego sezonu, kiedy Ivan Djurdjević forsował taktykę z trzema obrońcami, ale nie wiedział, jak przekazać to swoim podopiecznym. Oczywiście łatwiej robi się zmiany, gdy dysponuje się odpowiednim materiałem ludzkim. Kolejorz z powodu błędów, które sięgają kilku okien transferowych i ograniczonych możliwościach finansowych dysponuje zawodnikami, o których można dyskutować, czy są minimalnie lepsi, czy minimalnie gorsi, od tych których pożegnano, bo się kompromitowali.
Zobacz też: Lech Poznań: Tym piłkarzom wygasają w czerwcu kontrakty z Kolejorzem. Czy odejdą z klubu za darmo?
W Gdańsku z powodu drobnego urazu nie zagrał Lubomir Satka, zdecydowanie najlepszy piłkarz pozyskany przez Lecha latem. To, że będzie do dyspozycji w piątek na pewno jest światełkiem w tunelu obaw o to, jak tym razem spisywać się będzie defensywa Kolejorza. Najprawdopodobniej jego partnerem będzie Rogne, bo lepszego stopera od Norwega nie ma w odwodzie.
W Gdańsku w trybie awaryjnym debiutował Tomasz Dejewski, ale o jego występie można powiedzieć tylko tyle, że wykonał dobrze swoje zadanie. Lekarstwem na problemy defensywne nie będzie, bo ma umiejętności zbliżone do Orłowskiego czy Wasilewskiego, a jak zakończyła, się ich przygoda z ekstraklasą, wszyscy wiemy.
Nieoczekiwanie gotowość do występów w pierwszym zespole zgłosił Grzegorz Wojtkowiak i jest to opcja, którą Dariusz Żuraw musi też rozpatrzyć. Brzmi to trochę niewiarygodnie, ale "Dyzio" jest w rytmie meczowym, dyryguje z dobrym skutkiem obroną rezerw. Jego doświadczenia nie można lekceważyć, tym bardziej, że Lech od dawna nie ma lidera defensywy z prawdziwego zdarzenia.
Mimo słabego występu w Gdańsku, miejsca w wyjściowej jedenastce raczej nie straci Tymoteusz Puchacz. To on miał być dublerem Kostewycza na lewej obronie, ale niespodziewanie Żuraw przesunął go wyżej i pełnił rolę skrzydłowego. Miał lepsze i gorsze mecze. Trafiały mu się wahania formy, co w jego wieku nie jest zaskoczeniem, raczej potwierdzeniem tezy, że młodzieżowcy często dobre występy przeplatają słabszymi. Teraz będzie miał okazję pokazać swoje walory defensywne i to na tle bardzo wymagających rywali.
Zobacz też: Lech Poznań: Ponad 1000 kibiców wspierało Kolejorza w Gdańsku
Po porażce w Gdańsku, gdzie rozsypała się obrona Lecha, będziemy mieli w piątek prawdziwy test, nie tylko nowej defensywy, ale też charakteru drużyny. Jeśli trener Żuraw, chce dostać kilka tygodni spokoju na pracę z zespołem, musi on zacząć punktować. Trzecia porażka z rzędu będzie już oznaczała zwątpienie, czy Lech w tym sezonie jest w stanie osiągnąć coś więcej niż w poprzednich rozgrywkach.
Sprawdź też:
- Przestępcy z Wielkopolski poszukiwani przez policję. Widziałeś któregoś z nich?
- Poznań: Największa porodówka w Polsce. Jak wygląda w środku?
- 10 najbardziej niebezpiecznych miast w Wielkopolsce
- 10 nieoczywistych rzeczy, którymi zachwyca Poznań
- Najśmieszniejsze teksty usłyszane w aptece
- Zobacz hostessy, które odwracają uwagę od samochodów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?