Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań. Paweł Tomczyk: "W Piaście było czuć jedność w drużynie, czego brakowało w Lechu"

Maciej Lehmann
Maciej Lehmann
Paweł Tomczyk w eliminacjach do Euro strzelił gola m.in reprezentacji Danii
Paweł Tomczyk w eliminacjach do Euro strzelił gola m.in reprezentacji Danii Przemysław Świderski
Podczas zgrupowania kadry U-21 w Grodzisku, mieliśmy okazję chwilę porozmawiać z Pawłem Tomczykiem. 21-letni napastnik zimą został wypożyczony do Piasta Gliwice, z którym nieoczekiwanie zdobył tytuł mistrza Polski. W drużynie trenera Waldemara Fornalika zdobył dwa gole i co ważne wywalczył sobie powołanie na finały mistrzostw Europy. - Mogłem zostać w Piaście - przyznaje wychowanek Kolejorza. Wracam do Lecha, znając smak mistrzostwa i to doświadczenie chcę wykorzystać w przyszłym sezonie - powiedział nam przed wyjazdem do Włoch na turniej, o którym marzył.

Co sobie pomyślałeś, gdy trener Czesław Michniewicz zapowiedział na początku roku, że będzie wysyłał powołania tylko tym, którzy regularnie grają w swoich klubach?

Paweł Tomczyk: Pierwsze co przyszło mi do głowy, to że mistrzostwa Europy zobaczę tylko w telewizji. Wiedziałem, że nie mam okazji, by się pokazać trenerowi. Czesław Michniewicz zresztą do mnie zadzwonił i jasno przedstawił moją sytuację. Można powiedzieć, że w tamtym momencie byłem poza samolotem. Ciężko mi było się z tym pogodzić, bo marzyłem o tym, by pojechać na ten turniej. Byłem w tej kadrze od dwóch lat, wspólnie walczyliśmy o awans, przeżyliśmy piękne momenty i rozczarowania jak choćby remisy z Wyspami Owczymi.

Gdy Michniewicz mówił o kryteriach, jakie muszą spełnić jego kadrowicze, byłeś dopiero trzecim wyborem trenera Fornalika. On z kolei mówił, że nie chce burzyć hierarchii w zespole, Parzyszek i Papadopulos są dłużej w Gliwicach, a Ty trafiłeś do nich już po okresie przygotowawczym, więc musisz cierpliwie czekać na swoją szansę.

To była dla mnie ciężka szkoła, także w sferze mentalnej. Musiałem uzbroić się w gruby pancerz cierpliwości, by się nie załamać. Zanim pojawiła się propozycja z Piasta, byłem już przecież prawie dogadany z Arką. Tam była od razu szansa na granie, bo mieli duży problem z napastnikami. Z kilku powodów nie udało się doprowadzić do tego wypożyczenia, na którym, nie kryję, bardzo mi zależało, bo po prostu chciałem grać. Powiedziałem sobie "trudno, spróbuję w Piaście". Gdyby spojrzeć na jesienne liczby Parzyszka czy Papadopulusa, to też nie rzucały one na kolana, bo mieli chyba po trzy bramki, więc z moimi dwoma golami strzelonymi w pierwszej rundzie w Lechu, mając nieco ponad 200 minut na boisku, mogłem chyba liczyć na to, że dam radę. Trener Fornalik przedstawił zresztą sprawę w ten sposób, że jak nie przegrają dwóch pierwszych spotkań, to nie będzie zmieniał składu. Piast świetnie wystartował, a to zmniejszało moja szanse na grę. Pozostało mi tylko ciężko pracować na treningach. Najgorzej było, gdy wracałem do domu. Pozostawałem sam na swoimi myślami, bo w Gliwicach nie miałem nikogo, z którym mogłem podzielić się swoimi frustracjami. Często dzwoniła do mnie mama i podtrzymywała na duchu. To były trudne momenty, bo bardzo chciałem grać, a skład się oddalał.

Sprawdź też:

Kiedy przyszedł ten przełomowy moment?

Dopiero w połowie kwietnia, kiedy wysoko prowadziliśmy z Koroną i trener dał mi szansę zagrać w końcówce. Wszedłem na boisko i szybko strzeliłem bramkę.

Wszystko świetnie się skończyło, ale także w Lechu przeżyłeś pewnie duże rozczarowanie, kiedy po meczu z Zagłębiem, w którym zdobyłeś dwie bramki, znów usiadłeś na ławce rezerwowych. Pytałeś Ivana Djurdjevicia o powody tej decyzji?

Tak, trener potem powiedział, że to było niesprawiedliwe. Cóż, często w Lechu miałem wrażenie, że nie jestem równo traktowany z innymi. Niektórzy po słabszych meczach dostawali szybko drugą szansę, ja po dobrym meczu na następną prawdziwą szansę czekałem prawie miesiąc.

Wydaje Ci się, że może to zmienić się w przyszłym sezonie? Lech znowu chce Ciebie w zespole, ale jeśli zostanie Gytkjaer, to znów będzie numerem 1 w hierarchii napastników.

Rozmawiałem na ten temat zarówno z trenerem Żurawiem jak i dyrektorem Rząsą. W Piaście bardzo chcieli, abym został. Władze klubu złożyły nawet propozycję Lechowi w sprawie mojego transferu. Została ona odrzucona, co też jest dla mnie pozytywnym sygnałem. Myślę, że mam już odpowiednie doświadczenie, by być ważnym piłkarzem obecnej drużyny Lecha. Ten sezon wiele mnie nauczył, ale także pokazał, że skoro mogę z powodzeniem walczyć o miejsce w wyjściowym składzie mistrza Polski, a jak wchodzę na boisko to gram dobrze i strzelam bramki, to tym bardziej, kurcze, powinienem przebić się w Lechu. W każdym razie trener mnie zapewnił, że będę traktowany na równi z napastnikami, którzy będą przy Bułgarskiej. To w zupełności mi wystarczy, bo po takim sezonie wracam bez kompleksów i widziałem jak powinna funkcjonować drużyna, która chce odnieść sukces.

Masz na myśli atmosferę w szatni Lecha?

Szczerze mówiąc, atmosfera w szatni Piasta była dużo lepsza. Tam zespół był bardziej zżyty ze sobą. Często wychodziliśmy na wspólne kolacje, było czuć jedność w drużynie, czego brakowało w Lechu. Było bardziej rodzinnie, po dwóch tygodniach w Gliwicach czułem się, jakbym był tam już pół roku. Już na pierwszym treningu kapitan Gerard Badia, zaprosił mnie do siebie na obiad. Bardzo szybko zakolegowałem się z Patrykiem Dziczkiem, który był jedynym piłkarzem, jakiego znałem, gdy przyjechałem do Gliwic. Każdy chciał mi pomóc i to było sympatyczne. Dzięki kolegom szybko znalazłem też mieszkanie. Dla mnie szokiem było też to, że koledzy tyle o mnie wiedzieli, choć teoretycznie powinienem być dla nich anonimowym piłkarzem. Mogłem też z bliska zobaczyć, jak w najważniejszych momentach sezonu zachowują się liderzy zespołu, jak wszyscy się mobilizują, jak chęć zdobycia mistrzostwa wszystkich zbliża.

Dużo trzeba zmienić, by pod tym względem też tak było w Lechu?

Bez dobrej atmosfery nie da się odnieść sukcesu. To dotyczy każdego klubu, nie tylko Lecha. Moim zdaniem to jest klucz do tego, by zdobywać tytuły. Na finiszu sezonu, choć nie byłem podstawowym zawodnikiem, czułem, że jestem tam ważnym piłkarzem, koledzy mi ufają, wierzą, że im pomogę, pytali o moje zdanie. W Lechu zawsze byli dobrzy zawodnicy, ale czegoś brakowało, by odnieść taki sukces jak Piast. Różnica w tabeli między Piastem i Lechem wynosiła 17 punktów. Każdy, kto interesuje się ekstraklasą, przyzna, że nie jest ona adekwatna, jeśli chodzi o czysto piłkarską jakość.

Nie da się jednak pominąć roli trenera. W Lechu mieliśmy do czynienia z chaosem powstałym po tym, jak zmieniała się koncepcja gry i prowadzenia drużyny. W Piaście była stabilność i szkoleniowiec, który potrafi z piłkarzy, których ma wykrzesać to, co najlepsze.

Nie będę oceniał trenerów, bo to nie jest moja rola. Trener Fornalik doskonale wiedział, że ta drużyna dobrze będzie funkcjonowała, jak będzie razem. Dlatego starał się nas zintegrować, nie miał nic przeciwko wyjściom do kina, czy na kolacje. Nie musieliśmy spędzać po kilkanaście godzin w klubie, po to, by się jak najlepiej poznać. Były na to inne sposoby.

Trener kadry U-21 Czesław Michniewicz nie ukrywa, że jesteś u niego "zadaniowcem", czyli piłkarzem, który gdy wejdzie na boisko, ma urwać się obrońcom, wykorzystać swoja szybkość i skuteczność.

W meczach eliminacyjnych wychodząc z ławki, strzeliłem kilka ważnych bramek. Trener liczy, że we Włoszech też będę potrafił pomóc w ten sposób drużynie. W kadrze taką rolę akceptuję, bo wiem, jaka jest hierarchia. Jeśli chodzi o Lecha, to patrzę na to inaczej. Chcę być numerem 1 i taki jest mój cel. Uważam, że mogę być ważną postacią w szatni zespołu.

Jak reagujesz na krytykę, że masz braki techniczne. Kibice Lecha są surowi, nie mają litości nawet dla wychowanków.

Wiadomo, że mam swoje wady, staram się je poprawić. W tych opiniach jest często dużo niekonsekwencji. Ludzie piszą na przykład, że chcą napastnika, który gra dobrze tyłem do bramki. Uważam, że dobry napastnik powinien przede wszystkim strzelać gole, bo bez tego nie da się wygrywać. Nie dostawałem wielu minut, ale jeśli chodzi o moją średnią w ekstraklasie, to potrzebuję 72 minuty na gola. To chyba nie jest zły wynik.

Twój cel na mistrzostwa Europy?

Zdobyć gola, bo z tego rozlicza się napastników, dobrze się zaprezentować, a jeśli chodzi o drużynę, to wyjść z grupy. Jedziemy na mistrzostwa bez kompleksów.

Rozmawiał: MACIEJ LEHMANN

Zobacz też:

W Lechu Poznań nie zostali oficjalnie pożegnani przed ostatnim meczem w niebiesko-białych barwach. Po fatalnym sezonie władze klubu obawiały się, że gdy będą wręczać im koszulki oprawione w antyramy, rozczarowani ich postawą w tym i poprzednim sezonie kibice, będą po prostu przeraźliwie gwizdać. By zaoszczędzić odchodzącym piłkarzom, kolejnych, nieprzyjemnych przy Bułgarskiej momentów, postanowiono przenieść tę ceremonię do szatni. Na filmach w klubowym kanale Youtube, można też zobaczyć ostatnie spotkanie prezesów Lecha Poznań Karola Klimczaka oraz Piotra Rutkowskiego z byłymi już kapitanami Łukaszem Trałką, Maciejem Gajosem i Jasminem Buriciem. Tylko ten ostatni pożegnany został brawami po meczu z Lechią Gdańsk. Pozostali zawodnicy odchodzili z Kolejorza bez towarzyszących zwykle w takich chwilach emocji.Czy równie chłodno przywitano ich w nowych klubach? Zobacz --->

Lech Poznań: Jak w nowych klubach powitani zostali byli piłk...

Sprawdź też:

Skandaliczna decyzja sędziego podczas meczu Kotwicy Kołobrzeg z rezerwami Lecha Poznań - zobacz wideo:

źródło: Press Association

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski