Lech Poznań miał gonić Legię, która w piątek zremisowała z Widzewem, ale niestety sam wypisał się z walki o mistrzostwo przegrywając z ostatnim zespołem ekstraklasy Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2. Oba gole zdobył Fabian Pawela w 20. i 45. min. O porażce zadecydowała fatalna gra obrony oraz zatrważająca nieskutecznoć pod bramką "Górali"
Polecamy:
Lech Poznań! Kolejorz! - informacje, zdjęcia wywiady
- Trzeba będzie dużo pobiegać bez piłki i nastawić się, że będzie to dla nas ciężki mecz. Wiemy, że trudno będzie się utrzymać, ale nie chcemy zepsuć tego dobrego wrażenia, które Podbeskidzie zrobiło na wiosnę - mówił przed meczem trener Podbeskidzia Czesław Michniewicz. I rzeczywicie gocie od początku imponowali odwagą, zadziornością i ambicją. Grali zupełnie bez kompleksów i chyba zaskoczyli tym lechitów.
Poznaniacy biegali po murawie niemrawo i nie trzeba było długo czekać na pierwszą bramkową okazję gości. W 3. min. błąd popełnił młody Tomsz Kędziora, który źle obliczył lot piłki i przepuścił ją pod nogi Wodeckiego. Pomocnik Podbeskidzia uderzył z woleja, na szczęcie nie trafił w światło bramki. Chwilę później w polu karnym Kolejorza mocno się zakotłowało. Piłka trafiła do Chmiela, który z bliska trafił w nogi obrońców.
Sygnał do ataku w Lechu dał po 10 minutach Tonew. Bułgar uderzył z 30 metrów, tuż nad poprzeczką. Od tego momentu akcje Lecha zaczęły się wreszcie zazębiać. Goście wcale nie mieli zamiaru murować bramki, co sprawiało, że poznaniacy mieli okazję wyprowadzać groźne kontry. Szybkocią znów imponował Tonew, ale niestety akcjom lechitów brakowało wykończenia. Soczyście strzelali Lovrencsics oraz Teodorczyk, lecz albo pewnie bronił Zajac, albo nasi piłkarze nie trafiali w bramkę.
Wydawało się, że lechici odzyskali kontrolę nad rywalem, podkręcą jeszcze tempo i szybko pozbawią złudzeń ambitnych gości. Tymczasem przeżylimy zimny prysznic. W 20. min. Podbeskidzie objęło prowadzenie. Po niepewnym wybiciu piłki przez Kotorowskiego efektowne nożyce zaprezentował Bartłomiej Konieczny. Do zagranej w kierunku bramki piłki wyskoczył Fabian Pawela i głową wpakował ją do siatki. Ładny gol, niestety... nie dla Lecha.
Nie była to ostatnia szansa gości. W 29. min. gdyby nie świetna interwencja Kotorowskiego, lechici przegrywaliby wyżej. Rozgrywający bardzo dobry mecz Damian Chmiel miał wręcz kapitalną okazję, by wpisać się na listę strzelców. Uderzył jednak minimalnie za słabo i bramkarz Lecha zdołał dosięgnąć piłkę.
Górale widząc, że obrona Kolejorza nie jest monolitem nie zamierzali się wcale bronić i w 34. minucie znów byli bliscy pokonania Kotorowskiego. Po strzale Wodeckiego piłka o centymetry minęła prawy słupek bramki rozpaczliwie interweniującego Kotorowskiego.
Lech przebudził się dopiero pod koniec pierwszej częci. Przerażająca była jednak skutecznoć pod bramką Podbeskidzia. Jak Teodorczyk mógł zmarnować sytuację w 37. min., wie tylko on sam. Od napastnika z reprezentacyjnymi ambicjami można wymagać, że w sytuacji sam na sam z bramkarzem zdoła oddać strzał. Tymczasem napastnik Lecha starał się wjechać z piłką do bramki i.. .staranował Zajaca.
O ile Teodorczykowi zabrakło zwyczajnie umiejętności, o tyle Gergo Lovrencsicsowi wybitnie nie dopisało szczęcie, kiedy chwilę póniej huknął na bramkę gości. Strzał Węgra zatrzymał się na poprzeczce. Obrońcy Podbeskidzia mogli głęboko odetchnąć.
Niestety po dobrym fragmencie gry, lechici znów popełnili fatalny błąd w obronie. Demjan jak dzieci ograł Wołąkiewicza oraz Kędziorę. Młody lechita ratował się faulem, a że wszystko działo się w polu karnym, Hubert Siejewicz podyktował "11". Do piłki podszedł Fabian Pawela i strzałem pod poprzeczkę pokonał Kotorowskiego. 0:2! Tego nikt w Poznaniu się nie spodziewał.
Liczyliśmy jednak, że po przerwie lechici pokażą "lwi pazur" i zaatakują Podbeskidzie ze zdwojoną energią. Początek drugiej odsłony był nawet obiecujący, bo po ładnej akcji Kamińskiego z Hamalainenem, Fin pięknie strzelił z woleja.
To jednak był tylko dobry złego początek. Zupełnie niewidocznego po zmianie stron Teodorczyka żegnały gwizdy. Niewiele wnieśli do gry Linetty i Ubiparip, choć Serb w 80. min popisał się efektownym strzałem z przewrotki.
Potem przeżylimy chwile grozy kiedy Zajac i Linetty zderzyli się głowami przed polem karnym. Lechita z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu odwieziony został do szpitala.
Chwilę później arbiter zakończył ten bardzo słaby w drugiej połowie pojedynek. Lech niestety zawiódł na całej linii i zasłużenie przegrał z ambitnie walczącymi "Góralami".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?