Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1: Typowa ligowa kopanina [ZDJĘCIA]

Maciej Lehmann
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1 Grzegorz Dembiński
- Jestem zadowolony z tego, że zespół się nie podłamał i podjął walkę - powiedział po meczu tymczasowy trener Lecha Krzysztof Chrobak. Jedynym pozytywem z tego meczu jest fakt, że poznaniacy go nie przegrali. Styl jaki zademonstrowali był znów tragiczny. Oglądaliśmy typową ligową kopaninę. Za kilka dni nikt nie będzie o tym meczu pamiętał.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1

Bramki: 0:1 Marcin Robak (22), 1:1 Szymon Pawłowski (74).

Lech: Kotorowski – Kędziora, Wołąkiewicz (27.Wilusz) , Kamiński, Henriquez – Linetty (66. Kownacki) , Jevtić (z)– Lovrencsics (77. Douglas) , Hamalainen, Pawłowski – Teodorczyk (z).

Pogoń: Janukiewicz – Rudol (z) (53.Murayama) , Golla, Hernani, Lewandowski – Dąbrowski (z), Murawski – Frączczak, Okuno (84. Matras), Małecki (z)– Robak (46. Zwoliński).

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)

ZOBACZ: Lech Poznań - Pogoń Szczecin. Wynik 1:1 [RELACJA, ZDJĘCIA]

Kolejorz grał tak jak nauczył go Mariusz Rumak - mnóstwo wrzutek w pole karne. Niestety zwykle piłka lądowała tam, gdzie nie było żadnego zawodnika w niebieskiej koszulce. A jeśli już lechici jakimś cudem przejmowali piłkę, byli wręcz irytująco niedokładni i nieskuteczni.

Słabo dysponowany był Kasper Hamalainen, fatalne decyzje podejmowali na boisku Szymon Pawłowski oraz Gergo Lovrencsics. Gra Kolejorza długo zupełnie się nie kleiła. Nic więc dziwnego, że kibice gwizdami reagowali na to, co działo się w pierwszej połowie.

Zobacz też: Oceniamy lechitów po meczu Lech Poznań - Pogoń Szczecin

Trzeba przyznać, że pierwszy mecz Kolejorza pod wodzą tymczasowego trenera Krzysztofa Chrobaka rozpoczął się w w lodowatej wręcz atmosferze. Na trybunach zasiadło nieco ponad 13 tysięcy kibiców którzy na powitania piłkarzy krzyknęli: - Dobre fury i wypłaty, na boisku zwykłe szmaty. A, że nasi zawodnicy nie mają nerwów z żelaza, strach przed wzięciem odpowiedzialności za wynik długo wiązał im nogi.
Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że od zawodowców wymaga się dużo więcej, przede wszystkim myślenia i własnej inwencji. Skoro ten sposób gry, nie sprawdził się w meczu z Islandczykami, powinni spróbować zagrać trochę bardziej wyrafinowaną piłkę z jakby nie było czołowym zespołem ekstraklasy.

Pogoń w pierwszej odsłonie była zdecydowanie lepsza i powinna już do przerwy rozstrzygnąć losy tego spotkania. Najpierw Bardzo groźnie sprzed pola karnego uderzył Mateusz Lewandowski, ale piłka odbiła się od pleców Kamińskiego i poleciała nad bramką.

Potem okazję miał Lech. Zza pola karnego uderzał Lovrencsics, ale jego strzał został zablokowany. Bezpańska piłka trafiła do stojącego na piątym metrze Teodorczyka, ale nie potrafił on zamienić tej sytuacji na gola.

Pogoń objęła prowadzenie po fatalnym wznowieniu akcji przez Kotorowskiego, który właściwie podarował piłkę rywalom. Przyjął ją Hernani zagrał prostopadle do Marcina Robaka, który sytuacji sam na sam z bramkarzem nie marnuje.

- Biegać walczyć i się starać, a jak nie to wyp...- zaczęli skandować kibice, ale Lech nie walczył. Piłkarze sprawiali wrażenie, jakby mieli spętane nogi. Dobrze, że do przerwy Pogoń nie strzeliła kolejnych bramek. Okazje miała, ale goście nie potrafili ich wykorzystać.

W drugiej połowie Lech grał trochę lepiej. Pogoń wyraźnie nie wytrzymała meczu fizycznie. - Sporo nas kosztowało pierwsze 45 min. - przyznał trener Dariusz Wdowczyk.

Lech wyrównał po strzale Pawłowskiego i przypadkowym rykoszecie byłego lechity Rafała Murawskiego, który tak nieszczęśliwie odbił piłkę, że znalazła ona drogę do siatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski