Lech przed rewanżem z Dudelange mógł przez tydzień spokojnie przygotowywać się do tego starcia. Zespół miał dwa wolne dni, najbardziej eksploatowani piłkarze jak Joel Pereira (939 minut w tym sezonie), Jesper Karlstroem (915 minut), Michał Skóraś (870 minut), Mikael Ishak (837 minut) czy Pedro Rebocho (779 minut) mogli zregenerować siły i złapać drugi oddech przed jeszcze bardziej intensywnie zapowiadającą się częścią tego sezonu, w której Kolejorz do 18 września nie będzie mógł przekładać spotkań i czeka go 8 pojedynków co 3-4 dni.
Czego zatem można oczekiwać od lechitów, oprócz oczywiście awansu? Przede wszystkim lepszej organizacji gry. Trener van den Brom nie był zadowolony z tego elementu w pierwszym meczu przy Bułgarskiej. Lech dał się zepchnąć do obrony, stracił kontrolę, był bardzo niedokładny w ataku pozycyjnym. To musi ulec poprawie, bo jest to też klucz do przełamania fatalnych rezultatów w ekstraklasie.
Powrót do treningów Lubomira Satki powinien zaowocować też stabilizacją w defensywie. Kontuzje czołowych środkowych obrońców sprawiły, że Lechowi na newralgicznych pozycjach brakowało jakości. Mistrzowie Polski tracili stanowczo zbyt dużo bramek po prostych błędach, wynikających z tego, że defensorzy byli niezgrani i niemal w każdym meczu występowali inni zawodnicy.
Przeciwko Dudelange nie zagra co prawda pauzujący za czerwoną kartkę Antonio Milić, ale Chorwat może wystąpić w niedzielę z Piastem. Wreszcie będzie można wrócić do automatyzmów z mistrzowskiego sezonu. Parę z Satką na Stade de Luxemburg najprawdopodobniej tworzyć będzie Filip Dargestal lub Maksymilian Pignot.
Mamy nadzieję, że wreszcie też doczekamy się skutecznych kontrataków. Ten element zupełnie nie funkcjonował w pierwszym meczu, choć było mnóstwo okazji, by wykorzystać odważną grę Dudelange w Poznaniu i na własnym stadionie przypieczętować awans.
W czwartek też trzeba spodziewać się bardzo ofensywie ustawionych gospodarzy. Dudelange nie ma nic do stracenia, będzie chciało jak najszybciej odrobić straty, więc na pewno się mocno odkryje. Grało tak w poprzedniej rundzie z Malmoe (2:2). Lecz, aby mieć okazję do szybkiego ataku, trzeba też poprawić odbiór piłki na własnej połowie. To ostatnio zawodziło i było równie irytujące jak mała skuteczność pod bramką rywali.
Od trenera van den Broma oczekujemy, że potrafi odpowiednio wpłynąć na swoich piłkarzy i pokazać, że pod jego ręką też mogą zrobić progres. Ważne będą nawet nieznaczne symptomy poprawy, bo na razie rezultaty jego pracy są bardzo rozczarowujące.
Awans do fazy grupowej Ligi Konferencji powinien też być pozytywnym bodźcem dla władz klubu, by wzmocnić zespół. Lech Poznań, jeśli przedłuży swoją przygodę w Europie, niemal na pewno zakontraktuje Damiana Kądziora, można liczyć też na przynajmniej jeszcze jeden transfer, być może do ofensywy.
Pocieszające jest to, że po wygranej u siebie 2:0 w pucharach Kolejorz odpadł tylko raz, przegrywając z Athletic Bilbao w 1983 r. Inne czasy, ale skala trudności teraz też jest nieporównywalnie mniejsza.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?