- Po dwóch przegranych meczach liczę i oczekuję od drużyny chęci odwrócenia sytuacji. Mecz z Wisłą będzie dla mnie bardzo ważny. Liczę, że będziemy kontrolowali grę, kreowali więcej sytuacji niż w poprzednich meczach i pokażemy, że potrafimy wygrać w Krakowie - mówił przed wyjazdem pod Wawel trener Lecha Poznań Maciej Skorża.
Jego podopieczni on początku ostro zabrali się do pracy i zdominowali snujących się po boisku gospodarzy, którzy dali się łatwo ogrywać przez szybszych i lepiej zorganizowanych w ataku lechitów.
Na tle bezradnej i bezbarwnej długimi momentami Białej Gwiazdy, zaczął błyszczeć na prawym skrzydle Jan Sykora. Czech efektownie dryblował, kilka razy groźnie dośrodkował w pole karne gospodarzy, ale nie tylko on wykazywał dużą ochotę do gry. Podobać się mogli także Jakub Kamiński czy Dani Ramirez. Zupełnie nie widać było, że na boisku nie ma Pedro Tiby, który tym razem usiadł na ławce rezerwowych.
Czytaj też: Były trener Lecha Poznań wraca do pracy? Ma dołączyć do sztabu zdobywcy Pucharu Polski - Rakowa Częstochowa.
Bramka dla Lecha "wisiała w powietrzu" i stało się to już w 12. minucie. Nika Kwekweskiri dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Bartosza Salamona, który dograł piłkę na 5 metr przed bramkę Wisły, gdzie był Mikael Ishak. Szwed z bliska głową dał Kolejorzowi prowadzenie.
- Ćwiczyliśmy ten wariant rozegrania kornera na treningu i gdy w to wychodzi w meczu radość jest podwójna - mówił w przerwie przed kamerami Canal+, Bartosz Salamon.
Wisła nie potrafiła zmienić swojego nastawienia i oblicza w tym meczu. Łatwo traciła piłkę już daleko przed bramką gości i nadziewała się na kontrataki. Okazję na podwyższenie wyniku miał Dani Ramirez, który dostał piłkę w polu karnym Wisły, ale z jego strzałem świetnie poradził sobie Mateusz Lis.
Potem kontuzji doznał Mikael Ishak, który został zastąpiony przez Arona Johannssona. Amerykanin tuż po wejściu na boisko miał okazje wpisac się na listę strzelców, ale po dośrodkowaniu Sykory zamiast strzelać na bramkę, próbował podawać i ułatwił obrońcom Wisły wyjaśnienie sytuacji.
Zobacz też: Lech Poznań będzie aktywny w maju na rynku transferowym. Na celowniku Jesus Jimenez z Górnika Zabrze
Dużą przewagę Lecha w pierwszej części podkreśliły jeszcze, groźne, minimalnie niecelne strzały Ramireza oraz Kwekweskiriego. Po zmianie stron Kolejorz nie spuścił z tonu. Po indywidualnej akcji Puchacza, bliski szczęścia był znów Ramirez. Hiszpan dobrze złożył się do strzału, ale pozycja była niewygodna i znów przestrzelił.
W 62 min. prawdziwe "wejście smoka" zaliczył Pedro Tiba. Portugalczyk potrzebował zaledwie kilkudziesięciu sekund po wyjściu na boisko, by podwyższyć na 2:0. Zrobił to strzałem głową, po podaniu Skórasia.
Po tym golu Kolejorz wyraźnie "zdjął nogę" z gazu, ale o emocjonującą końcówkę zadbał kolejny rezerwowy...tyletyle że Wisły Jakub Błaszczykowski.
Trener Białej Gwiazdy Peter Hyballa, był wielokrotnie krytykowany przez krakowskich dziennikarzy, że nie daje legendzie klubu i właścicielowi Wisły zbyt wielu szans. Błaszczykowski szybko pokazał, że na poziomie ekstraklasy nadal jest zawodnikiem nietuzinkowym. Świetnie wykonał rzut wolny, a, że błąd popełnił van der Hart, gospodarze złapali kontakt, kwadrans przed zakończeniem meczu.
Wisła chwyciła wiatr w plecy, zaczęła szybciej biegać, ale też Lech starał się atakować. Klarownych okazji jednak zabrakło i Kolejorz mógł cieszyć się z drugiego zwycięstwa pod wodzą Macieja Skorży.
Zobacz oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz z Wisłą Kraków:
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?