Lech Poznań potrafi zadbać o emocje. Nasze wnioski po wygranej z Koroną
1. Sousa i Amaral mogą grać razem
Po raz pierwszy w tym sezonie w wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy Afonso Sousę i Joao Amarala. Na początku sezonu trener van den Brom opowiadał, że nie chce ich wystawiać razem... bo są do siebie bardzo podobni. Zaznaczył, że mogłoby to wpłynąć na organizację gry, zwłaszcza w defensywie, gdyby razem przebywali na boisku.
- Łatwiej jest grać z takim duetem, kiedy drużyna wygrywa i ma dobrą energię. Ale w przyszłości myślę, że będą grali razem, bo to dobrzy zawodnicy - zaznaczył w sierpniowym wywiadzie dla Interii.
Minęły niespełna trzy miesiące i Holender dotrzymał słowa. Okazało się, że obaj Portugalczycy potrafią ze soba dobrze współpracować, a gdy rywal, jak w pierwszej części Korona, schował się za podwójną gardą, z obowiązkami w obronie łatwo radzili sobie pozostali pomocnicy. Sousa i Amaral łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich, trochę zawodziła ich precyzja. Ten drugi na początku drugiej części wreszcie przymierzył tak jak należy i Kolejorz prowadził 2:0. Obaj Portugalczycy należeli do wyróżniających się w tym spotkaniu piłkarzy Lecha. Pokazali, że są opcja dla trenera, w meczach, w których Kolejorz musi grać atakiem pozycyjnym.
Zobacz kolejne zdjęcie ---->