Lecha Poznań właśnie zaprezentował swoim kibicom trzy koszulki retro nawiązujące do sezonów mistrzowskich z lat 80. i 90.
Jedną z nich jest mistrzowska koszulka z 1983 roku. Na jej froncie umieszczono duży napis Lech.
- Pilnowaliśmy tego kompletu jak świętości. Po każdym meczu liczyliśmy w szatni czy są wszystkie koszulki. Po ostatnim meczu z Górnikiem okazało się, że brakuje tej, w której grał Janusz Kupcewicz. Okazało się, że sprezentował ją sędziemu. Radość radością, ale poszedłem do arbitra i poprosiłem o zwrot. Wypominał mi to przez wiele lat. Nie stać nas było jednak na takie gesty. Nie byliśmy bogatym klubem
- wspomina Mirosław Jankowski.
Po raz pierwszy Lech Poznań w firmowym sprzęcie adidasa zagrał dopiero w 1981 roku. Stało się to po transferze Zbigniewa Krawczyka do francuskiego FC Arras.
- Ten transfer rozliczyliśmy właśnie w sprzęcie. Taki komplet strojów kosztował ok.50 tys. dolarów. To była wtedy ogromna suma. W Polsce zarabiało się wtedy średnio poniżej 100 dolarów. Dlatego nikt nie rzucał koszulek w trybuny
- tłumaczy Mirosław Jankowski.
Wieloletni kierownik drużyny zdradził nam, że wcześniej bardzo często Lech Poznań kupował koszulki w NRD, grając przy okazji sparingi we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus.
- Wszystkie koszulki z pionowym pasem pochodziły właśnie z tych wypraw - zapewnia.
Z mistrzowską koszulką 1984 też związana jest ciekawa anegdota.
- Wiedzieliśmy, że w Kaliszu jest firma, która szyła stroje na zachód. Zagraliśmy z Włókniarzem mecz towarzyski i jako podziękowanie dostaliśmy te koszulki. Gralismy w nich przeciwko Liverpoolowi, ale z Anglii przywieźliśmy już nowy komplet. Liverpool chciał, abyśmy przesunęli godzinę rozgrywania meczu. Zgodziliśmy się pod warunkiem, że dadzą nam komplet strojów. Zamiast pójść do muzeum Beatelsów, jechałem po koszulki do Manchesteru
- wspomina Mirosław Jankowski.
Czytaj też: Dwóch piłkarzy Lecha Poznań na celowniku włoskich klubów
Jeśli chodzi o koszulki, to zdarzył się też skandal. Mirosław Okoński przysłał z Grecji koszulki dla zespołu juniorów. Były one jednak tak dobre, że działacze ubrali w nie pierwszy zespół.
- Szkoda nam było ich dawać juniorom. Mirek się obraził. Oskarżył nas o przywłaszczenie jego daru. Lecz tak nie było. Juniorzy czy rezerwy grali w strojach po pierwszym zespole. Do rezerw trafiały nawet buty. Mieliśmy szewca, który łatał dziury, kleił buty, tak by jak najdłużej można było je używać. Dziś wydaje się to nie do pomyślenia - mówi nam Mirosław Jankowski.
Obserwuj nas także na Google News
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?