Nika Kvekveskiri przyszedł do Lecha Poznań w ostatniej chwili pod koniec okienka transferowego. Był to transfer z gatunku tych "last minute" (29 stycznia 2021), bo inny środkowy pomocnik Radosław Murawski, z którym Kolejorz wcześniej podpisał kontrakt, wejdzie w życie dopiero od 1 lipca 2021 roku. Gruzin miał być zawodnikiem tymczasowym, zastępstwem. Zresztą Lech nie pierwszy raz przerabia taką sytuację, bo rok temu było podobnie, kiedy zakontraktowany Alan Czerwiński nie mógł przyjść od razu do klubu, a w jego miejsce sprowadzono Ukraińca Bohdana Butko, który rozwiązał problem braku na czas byłego obrońcy Zagłębia Lubin. Jak widać, historia lubi się powtarzać, bo Kvekveskiri w ostatnich meczach pokazał, że zasługuje na grę w pierwszym składzie i nie jest w żaden sposób "gorszy" od innych zawodników Lecha.
Jaki będzie mecz z Podbeskidziem? - mówi Grzegorz Wojtkowiak
Gruzin do końca 2020 roku był zawodnikiem Kazachskiego Tobyłu Kostanaj. Nikt go stamtąd nie wyganiał, lecz sam piłkarz, mający na koncie 36 meczów w reprezentacji swojego kraju i będący do niej regularnie powoływany, chciał spróbować swoich sił w Europie. Miał "kartę na ręku" i był bliski podpisania kontraktu z węgierskim Honvedem, ale to ostatecznie nie doszło do skutku. W Polsce piłkarzem zainteresował się Lech, a wcześniej z zawodnikiem konkretnie rozmawiała Stal Mielec.
Gruzin podpisał z Lechem ciekawy kontrakt - opcja na pół roku z możliwym przedłużeniem o kolejne dwa lata. Niestety dla Lecha w tej umowie wygasł już zapis o automatycznym jej przedłużeniu ze strony klubu. Opcja ta polegała na tym, że Nika Kvekveskiri musiał rozegrać w Lechu minimum 60 proc. meczów w pierwszym składzie. Do tej pory na 14 możliwych spotkań zagrał trzy od pierwszej minuty, stąd klauzula nie ma szans już wejść w życie.
Na dzisiaj Lech musi usiąść z Gruzinem do rozmów, jak każdy inny zainteresowany klub. A problem jest taki, że już są co najmniej dwie polskie drużyny zainteresowane usługami Kvekveskiriego. Mówi się też o "dobrej ofercie z Węgier". Oprócz umiejętności piłkarskich zainteresowanych kusi brak konieczności płacenia za zawodnika, który zaczyna pokazywać swoje umiejętności na naszych boiskach.
W czwartek rano wypłynęła informacja podana przez na Twitterze przez Macieja Siemiątkowskiego o zainteresowaniu ze strony Legii Warszawa Niką Kvekveskirim. Udało nam się potwierdzić tę informację, że było zapytanie ze strony warszawskiego klubu o sytuację środkowego pomocnika. Mówi się nawet, że Gruzin mógłby zastąpić tam... Gruzina, czyi Waleriana Gwilię.
Ta sytuacja tworzy problem dla Lecha Poznań, który zaczyna zmieniać zdanie i myśli o zatrzymaniu zawodnika. Na pewno chce tego niedawno zatrudniony Maciej Skorża, który potwierdził to na przedmeczowej konferencji prasowej.
- Pracujemy nad tym, aby Nika został z nami w przyszłym sezonie. Pokazuje, że jest wartościowym zawodnikiem i może być dla nas ważnym elementem. Nasze wysiłki są skierowane w tym kierunku, żeby został - komentował nowy trener Lecha, który znał już wcześniej piłkarskie atuty Gruzina. Poznał ją wtedy, kiedy był bliski objęcia posady selekcjonera reprezentacji tegoż kraju.
Obecnie Lech dalej ma wszystkie karty w ręce, żeby rozmawiać z zawodnikiem i podpisać go na kolejny sezon. Jednak do gry najprawdopodobniej wejdą inni i zobaczymy, która opcja będzie najlepsza dla 28-latka. Naszym zdaniem szansa na pozostanie Gruzina w Poznaniu jest spora. Obie strony do rozmów mają usiąść w najbliższym czasie.
Zobacz nasze oceny piłkarzy Lecha Poznań za mecz z Lechią Gdańsk:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?