Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Ruszył proces kibiców oskarżonych po meczu z Legią Warszawa. "Noszę kominiarkę na mecze. Mogę ją założyć, gdy jest zimno"

Norbert Kowalski
Norbert Kowalski
W poznańskim sądzie ruszył proces siedmiu kibiców, którzy zostali oskarżeni po awanturze na meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. Prokuratura zarzuca fanom m.in. nawoływanie do wbiegnięcia na murawę, rzucania racami, wtargnięcie na boisko czy atakowanie policjantów.
W poznańskim sądzie ruszył proces siedmiu kibiców, którzy zostali oskarżeni po awanturze na meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. Prokuratura zarzuca fanom m.in. nawoływanie do wbiegnięcia na murawę, rzucania racami, wtargnięcie na boisko czy atakowanie policjantów. Łukasz Gdak
W poznańskim sądzie ruszył proces siedmiu kibiców, którzy zostali oskarżeni po awanturze na meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. Prokuratura zarzuca fanom m.in. nawoływanie do wbiegnięcia na murawę, rzucania racami, wtargnięcie na boisko czy atakowanie policjantów.

Przypomnijmy, że w maju 2018 roku Lech Poznań grał na własnym stadionie z Legią Warszawa w ostatnim meczu tamtego sezonu Ekstraklasy. Atmosfera wokół tego spotkania była napięta już kilka dni wcześniej. Lech miał za sobą bardzo słaby sezon, frustracja wśród kibiców rosła, a potęgował ją fakt, że zwycięstwo Legii w Poznaniu oznaczałaby, że to właśnie w stolicy Wielkopolski warszawianie świętowaliby mistrzostwo. Już przed meczem pojawiały się głosy o tym, że poznańscy kibice przerwą mecz, jeśli Lech będzie przegrywał.

Do tego doszło w drugiej połowie spotkania, kiedy Lech przegrywał 0:2. Kibice wywiesili transparent "Mamy ku*wa dość!". Po chwili na murawę zostały rzucone czarne świece dymne i race. Niedługo później kibice zniszczyli ogrodzenie a kilkudziesięciu z nich wybiegło na murawę. Mecz ostatecznie został zakończony przed czasem a Lech przegrał walkowerem.

Lech - Legia: Zadyma na stadionie - zobacz wideo:

Policjanci szybko zatrzymali wszystkie osoby, które wbiegły na murawę. Większość z nich przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. Do zarzutów nie przyznało się siedem osób. Wśród nich jest m.in. Piotr K. "Klima", który uchodzi za lidera kibiców Lecha. Śledczy zarzucili mu, że nakłaniał kibiców do przerwania meczu, wbiegnięcia na murawę, czy używania i rzucania pirotechniki.

Na ławie oskarżonych są też Mikołaj N. i Hubert K., którzy usłyszeli zarzuty ataku na policjanta oraz wbiegnięcia na murawę. Z kolei Jarosław J. został oskarżony o wbiegnięcie na murawę i zniszczenie ogrodzenia stadionu. Pozostali oskarżeni, czyli Marcin K., Jakub M. i Bartosz S. zostali oskarżeni o wbiegnięcie na murawę. Proces wszystkich mężczyzn rozpoczął się w piątek.

Jako pierwszy głos zabrał Jakub M., który przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jego sprawa zostanie rozpatrzona na osobnej rozprawie.

Zobacz też: "Klima" oferował 100 złotych za trafienie racą bramkarza Legii? Ujawniamy nowe fakty z zadymy na meczu Lech - Legia

Następnie głos zabrał Piotr K., który nie przyznał się do żadnego zarzutu, odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Z tego powodu sąd odczytał jego zeznania, które składał w trakcie śledztwa w prokuraturze.

Piotr K. przekonywał wtedy, że nie wnosił świec dymnych i rac oraz nie nawoływał do ich rzucania. – Chcę zauważyć, że jedna z rac przeleciała mi tuż nad głową. To zapoczątkowało dalsze wydarzenia i rzucanie rac na boisko. Kiedy pierwsza świeca dymna przeleciała mi nad głową, zauważyłem osoby w kombinezonach. Pierwszy raz zobaczyłem tak ubrane osoby na stadionie. Wcześniej ich nigdy nie było. Nawet nie wiem skąd one wyszły na trybunę, bo byłem zajęty prowadzeniem dopingu - przekonywał w prokuraturze Piotr K.

I dodawał: - To nieprawda, że nawoływałem do zakładania kominiarek. Wiem że są one zabronione. Nie wiem też kto zabrał się za niszczenie płotu. Było zbyt duże zadymienie. W związku z tym, że został zniszczony płot i poleciały świece dymne, to moją intencją było, by nie doszło do eskalacji konfliktu. W tym czasie kibice wbiegli jednak na murawę. Nawet nie wiedziałem ile to było osób.

Piotr K. zaprzeczał też, że miał nawoływać do rzucania pirotechniki w kierunku Arkadiusza Malarza, ówczesnego bramkarza Legii Warszawa. Mówił też śledczym, że nie należy do żadnej grupy kibiców Lecha. - Można powiedzieć, że jestem kibicem niezzrzeszonym. Nie biorę udziału w przygotowywaniu oprawy meczowej. Z tego co mi wiadomo, to przygotowują ją kibice zwani ultrasami. To młodzi ludzie, pełni pasji. Nie mam z nimi kontaktu na co dzień.

I dodawał: - O tym, jaka będzie oprawa dowiaduję się jako ostatni. Kiedy jestem na podeście i prowadzę doping, podchodzi do mnie jakaś osoba i przekazuje, że w konkretnej minucie będzie oprawa. Odnośnie do sytuacji na meczu z Legią, nie wiedziałem jaka będzie oprawa. Nikt mi też nie mówił o racach. Nie miałem wpływu na rzucane świece dymne. Nie zdawałem sobie sprawy, że coś takiego pojawi się na murawie. Nie słyszałem też, żeby ktokolwiek z kibiców wzywał do zakończenia i przerwania meczu. Na pewno chcieliśmy, żeby on zakończył się normalnie zgodnie z gwizdkiem sędziego.

Do większości zarzutów nie przyznają się też pozostali oskarżeni. Mikołaj N. w ogóle odmówił odpowiedzi na pytanie, czy przyznaje się do zarzutów. Hubert K. przyznał się do wbiegnięcia na murawę, ale nie do ataku na policjanta. W trakcie swoich wyjaśnień mówił też, że kominiarkę nosi na każdy mecz, bo... może być zimno.

- Mam kominiarkę na każdym meczu, obojętnie latem czy zimą. Mógłbym ją użyć jakby było zimno, założyć ją, kiedy wracałbym do domu. Nie potrafię powiedzieć, jaka był wtedy pogoda i kiedy ostatnio tak używałem kominiarki - mówił śledczym Hubert K.

Natomiast Jarosław J. przyznał się do wbiegnięcia na murawę, ale nie do zniszczenia ogrodzenia. Zaprzeczał też, żeby na murawie celowo chciał zakrywać swoją twarz. - Jestem cały wytatuowany, od szyi w dół. Byłbym idiotą gdybym się zasłaniał, bo to tatuaże są wizytówką mojej osoby. Byłem tam w krótkiej koszulce. Musiałbym być idiotą, żeby w takim stroju chcieć wszczynać zadymy - mówił Jarosław J.

Do wbiegnięcia na murawę przyznał się też Marcin K. Nie przyznał się za to do zarzutu czynu chuligańskiego. - Chciałem symbolicznie pokazać mój protest przeciwko postawie piłkarzy. Nie miałem zamiaru przerywać meczu, bo cały czas liczyłem, że mój zespół pokona Legię - przekonywał w sądzie.

Do zarzutu wbiegnięcia na murawę przyznał się także ostatni z oskarżonych Bartosz S. - Byłem sfrustrowany tym sezonem. Wbiegłem pod wpływem emocji - mówił w sądzie.

Lech Poznań: Tak wygląda zniszczony stadion po meczu z Legią

Lech Poznań: Tak wygląda zniszczony stadion po meczu z Legią [ZDJĘCIA]

Lech - Legia - pod koniec meczu musiała interweniować policja. Zobacz więcej zdjęć ---->

Zadyma na meczu Lech - Legia. Race, wyzwiska, zdemolowany pł...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski