W środę o godz. 10 na boisku przy Bułgarskiej lechici odbędą swój trening przed spotkaniem 4. kolejki Ligi Konferencji Europy. Rywalem Lecha będzie, podobnie jak przed tygodniem, izraelski Hapoel Beer Szewa. Dla poznaniaków będą to ostatnie zajęcia przed rewanżowym meczem. Powodem są trudności logistyczne, które nieznacznie zmieniły niebiesko-białym plany.
Klub poinformował, że pierwotnie po przylocie do Izraela chciał udać się bezpośrednio Beer Szewy. Problemem jednak w tym mieście jest infrastruktura, a w zasadzie jej brak. A uściślając to brak hotelu, który spełniałby wszystkie wymogi poznańskiego zespołu. W mieście jest zaledwie jeden obiekt, który realizuje określone standardy, jednak nie posiada on... kuchni, która przez pandemię koronawirusa pozostaje nadal zamknięta. W związku z tym na 24 godziny przed pierwszym gwizdkiem sędziego nie odbędzie się oficjalna sesja treningowa na stadionie Hapoelu.
Piłkarze mistrza Polski, po wylądowaniu samolotu czarterowego w środę wieczorem w stolicy Izraela, pozostaną w Tel-Awiwie, a na mecz udadzą się bezpośrednio z tego miasta. Od miejsca zameldowania lechitów do obiektu Turner Stadium, na którym Kolejorz rozegra swoje spotkanie, jest blisko 110 kilometrów, czyli mniej więcej 1,5 godziny drogi.
Hapoel będzie mocniejszy niż przed tygodniem
Kolejorz swój ostatni mecz z Radomiakiem może zaliczyć do udanych. Mimo że nie było to ekscytujące spotkanie, a lechici byli do bólu nieskuteczni, to udało im się zdobyć trzy punkty. Dodatkowo holenderski szkoleniowiec zaoszczędził kilku kluczowych graczy, którym dał szansę na złapanie chwil oddechu. Tym samym John van den Brom udowodnił, że można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Z nieco innymi nastrojami do czwartkowego spotkania będzie podchodził gospodarz tego meczu. Czerwono-biali w poniedziałek na własnym boisku zremisowali z niżej notowanym Hapoelem Hajfa 2:2. Co więcej, piłkarze Eljaniwa Barda dwukrotnie musieli gonić wynik. Udało się to dzięki trafieniom Heldera Lopesa z rzutu karnego oraz Rotema Hatuela, który w tym pojedynku wyszedł jako rezerwowy.
Ekipa z Bliskiego Wschodu w ostatnim ligowym spotkaniu przeprowadziła sześć zmian w porównaniu do meczu z Kolejorzem. Szkoleniowiec Hapoelu pozostawił praktycznie niezmieniony cały blok defensywny, natomiast ofensywa była zupełnie inna, niż ta, którą mieliśmy okazję obserwować w Poznaniu. Zagrali w praktycznie najmocniejszym zestawieniu. Do składu powrócił m.in Dor Micha, Szapi Sulejmanow, Andre Martins oraz Adrian Paun. Tych dwóch ostatnich jednak na pewno nie zobaczymy, ponieważ nie zostali zgłoszeni do rozgrywek.
Poznaniaków w czwartek czeka ciężki bój. I to nie tylko ze względu, że w Beer Szewie zobaczymy silniejszych gospodarzy, którzy w zasadzie muszą wygrać najbliższe spotkanie, aby nadal liczyć się w walce o wyjście z fazy grupowej Ligi Konferencji. Izraelczycy w europejskich pucharach są niezwykle groźni na własnym boisku. W ostatnich 10 konfrontacjach Hapoel wygrał 6 meczów, 2 zremisował i 2 przegrał. Kolejorz natomiast w europejskich wojażach radzi sobie bardzo słabo, nie potrafiąc wygrać na stadionie rywala od 8 spotkań. Ostatni raz, gdy ta sztuka udała się Lechowi, miała miejsce w 2020 roku, gdy Kolejorz wywalczył sobie awans do fazy grupowej Ligi Europy w meczu z Charleroi (2:1).
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?