Lechici mają już puste baki. Kompletnie stracili energię i polot. Z ofensywnego stylu gry prezentowanego jeszcze w październiku zostały tylko wspomnienia. Pogoń w czwartek lepiej prezentowała się fizycznie, była bardziej zdeterminowana i agresywne. Kolejorz nie potrafił się temu przeciwstawić. Niewiele mu wychodziło.
- Musimy się pozbierać - przyznał po meczu z Portowcami trener Lecha Poznań Dariusz Żuraw.
Dokąd zmierza Lech Poznań? Szukamy odpowiedzi z Piotrem Reissem
Problemów wciąż przybywa
Trudno jednak spodziewać się metamorfozy Kolejorza, bo problemów szkoleniowcowi jeszcze przybyło. W czwartek w drugiej połowie nie zobaczyliśmy już Mikaela Ishaka. Szwed zgłaszał problemy mięśniowe. Jego występ w sobotni wieczór stoi pod dużym znakiem zapytania.
A to oznacza, że Dariusz Żuraw najprawdopodobniej będzie musiał wystawić w ataku Huberta Sobola, który w trybie awaryjnym został wezwany na Bułgarską z drużyny rezerw.
20-latek po nieudanych wypożyczeniach i licznych kontuzjach, w drugiej drużynie miał odbudować formę. Jest nawet chwalony. Zagrał w 15 spotkaniach, strzelił 8 goli, ale ekstraklasa, to jednak dużo większe wyzwanie niż gra na trzecim szczeblu rozgrywkowym.
Sobol miał szansę na strzelenie zwycięskiego gola w Mielcu, ale trafił w doliczonym czasie gry w słupek. W czwartek też miał jedną sytuację, ale znów zabrakło mu centymetrów. Wejść w buty, takiego snajpera jak Ishak będzie mu jednak niezwykle trudno. Tym bardziej, że zupełnie nie jest zgrany z kolegami, co na pewno nie ułatwi mu zadania.
W odwodzie Dariusz Żuraw ma co prawda jeszcze Mohammada Awwada, ale kto wie czy Izraelczyk nie będzie potrzebny na skrzydle, bo na bokach pomocy, też Kolejorz z powodu kontuzji Sykory i Skórasia, ma problemy kadrowe, a wystawiany tam Marchwiński, nie dysponuje odpowiednią szybkością i dynamiką, by stwarzać jakieś zagrożenie dla rywali.
Trenerowi Lecha nie brakuje też problemów w defensywie. Thomas Rogne, który zawalił pierwszego gola w czwartek, jeszcze przed przerwą poprosił o zmianę z powodu kontuzji. Satka, jak na twitterze zdradził rzecznik klubu, cały czas zmaga się z urazem, gra z zaciśniętymi zębami, a przerwę między meczami, spędza głównie w gabinetach fizjoterapeutów. Pozostała więc tylko dwójka stoperów - Dejewski i Crnomarković, a oni raczej nie gwarantują tego, że ten mecz Kolejorz zakończy bez straty gola.
- Mam nadzieję, że szybko weźmiemy się w garść, odzyskamy równowagę i wrócimy na odpowiednie tory. Reprezentujemy Lecha Poznań i musimy pokazywać to, co udawało nam się przez bardzo długi okres, bo przeciwko Pogoni to nie była nasza piłka -
mówi na oficjalnej stronie klubu Tymoteusz Puchacz. Lecz chcieć, a móc to zupełnie inna sprawa...
-Niestety Lech po udanych transferach swoich wychowanków zmierza to tego, by być najbogatszym klubem w Polsce, ale za chwilę może się okazać, że nie ma już o co grać - mówi ze smutkiem w głosie Piotr Reiss, były napastnik Kolejorza.
Podobne odczucia ma też wielu kibiców Kolejorza.
Wisła też jest klubem „po przejściach”
Wisła też nie ma ciekawej sytuacji kadrowej. Z Lechem zagrać nie będą mogli Michal Frydrych i Maciej Sadlok, którzy pauzują za żółte kartki oraz kontuzjowani: Vullnet Basha, Fatos Beqiraj, Nikola Kuveljić. O tych urazach wiadomo było już wcześniej. Niemiecki trener Peter Hyballa, który na tym stanowisku niedawno zastąpił Artura Skowronka, dorzuca do tego grona kolejne nazwiska. - Trzeba dodać jeszcze Chukę, Kacpra Dudę i Davida Niepsuja. Ich zabraknie z nami w Poznaniu - mówi szkoleniowiec Wisły.
Największy problem, z jakim Hyballa będzie musiał sobie poradzić w sobotę, to obsada obrony, w której wspomniani Frydrych i Sadlok to podstawowi gracze. Niemiec otwarcie mówi o planach ich zastąpienia: - Nie będzie Frydrycha, więc na jego miejsce mamy do wyboru Hoyo-Kowalskiego lub Klemenza. Za Sadloka na lewej obronie zagrać mogą Abramowicz albo Burliga. Jeszcze nie podjąłem decyzji, na które warianty się zdecyduję - mówi.
W ostatnim meczu z Legią krakowanie długo prowadzili 1:0 i mieli kilka naprawdę dobrych okazji na podwyższenie wyniku. Zmarnowali je jednak wszystkie, a później to Legia strzeliła dwie bramki i zgarnęła całą pulę. Dlatego pytano trenera Hyballę, czy razem z zespołem pracował w tygodniu nad poprawą skuteczności.
- Jestem tutaj od niedawna i muszę pracować nad wszystkim po trochu - uśmiecha się Niemiec. - Zgadzam się jednak, że z Legią zagraliśmy dobry mecz, który powinniśmy wygrać, albo przynajmniej zremisować. Mieliśmy naprawdę kilka niezłych szans. W tym tygodniu ćwiczyliśmy dużo strzałów. To ma dodać zawodnikom radość z gry, dodatkową energię.
Peter Hyballa nie liczy jednak na to, że jego zespół będzie górował nad Lechem pod względem fizycznym.
-To będzie ostatni mecz przed świętami. To będzie ostatnia okazja, żeby jeszcze raz docisnąć gaz do dechy i dać z siebie wszystko. Tak naprawdę nie cieszyłem się wcale, że oni tak wysoko przegrali z Pogonią, bo to dodaje im dodatkowej motywacji, żeby pokazać się z dobrej strony na zakończeniu roku. Wcale nie sądzę, żeby byli jakoś bardzo zmęczeni. Obawiam się, że będą bardzo aktywni
- zakończył szkoleniowiec Wisły.
Współpraca: Bartosz Karcz "Gazeta Krakowska"
Sprawdź też:
- Te restauracje upadły po "Kuchennych rewolucjach"
- 7 najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Poznaniu
- Poznaniacy przyłapani przez Google. Jesteś wśród nich?
- Sprawa powiększenia ust skończy się w sądzie
- Te obrzydliwe rzeczy ludzie robią w samolocie [zdjęcia]
- Modowe stylizacje poznaniaków potrafią zadziwiać!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?